Policja zapewnia, że przywróciła ład i porządek
Lubuska policja zapewnia, że w Zielonej Górze przywrócono ład i porządek po nocnych zamieszkach na ulicach, spowodowanych śmiertelnym potrąceniem kibica przez nieoznakowany samochód policyjny.
- W mieście jest już spokojnie, ale w dalszym ciągu policyjne patrole monitorują ulice Zielonej Góry. Rodzina zmarłego została otoczona pomocą psychologa. Zależy nam, by dokładnie wyjaśnić okoliczności tej tragedii - powiedział PAP rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny.
Oficjalną imprezę z okazji zdobycia przez zielonogórski Falubaz mistrzostwa Polski w żużlu zorganizowano w centrum miasta, przy Palmiarni w nocy z niedzieli na poniedziałek. Impreza przebiegała spokojnie, bez żadnych incydentów.
W nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji zdobycia przez zielonogórską drużynę żużlową mistrzostwa Polski doszło do wypadku. Nieoznakowany policyjny radiowóz potrącił 23-letniego kibica. Mężczyzna w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. To tragiczne zdarzenie spowodowało zamieszki w mieście. Tłum obrzucił policjantów m.in. kamieniami. Zniszczone zostały nie tylko radiowozy, ale także inne auta, wybijano witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa, salon samochodowy, przystanki autobusowe.
Poważnie ranna została policjantka. Jej stan jest ciężki. Zniszczono 11 policyjnych radiowozów oraz powybijano szyby w I komisariacie policji. Agresywna grupa osób niszczyła również mienie należące do osób prywatnych. Powybijane zostały szyby w samochodach, zdemolowana została stacja paliw, uszkodzone dystrybutory.
By zaprowadzić porządek w mieście wysłano dodatkowe siły policyjne. Łącznie w akcji brało udział około 300 policjantów. Do tej pory zatrzymano 11 najagresywniejszych osób.
Fiatem Ducato, który potrącił kibica, jechało 9 policjantów
W policyjnym Fiacie Ducato, który śmiertelnie potrącił kibica zielonogórskiej drużyny żużlowej, jechało dziewięciu policjantów - poinformował rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Jak dodał, w żadnym z zeznań dotychczas przesłuchanych świadków nie pojawia się wątek osoby postronnej, która miałaby udzielać pomocy poszkodowanemu kibicowi. Taka informacja pojawiła się w mediach.
- Policjant, który prowadził samochód i udzielał pomocy rannemu mężczyźnie, jest bardzo dobrze przeszkolony w zakresie udzielania pierwszej pomocy - zaznaczył Sokołowski. - Rannych zostało w sumie 16 policjantów. W najpoważniejszym stanie są dwie policjantki. Pozostali mają urazy rąk, nóg, głowy, ogólne potłuczenia - poinformował rzecznik KGP.
W tej sprawie prokuratura prowadzi już trzy śledztwa. Jedno dotyczy potrącenia 23-letniego kibica przez policyjny samochód. Drugie - czynnej napaści na dwie funkcjonariuszki policji. Jedna miała zostać kopnięta w twarz, w wyniku czego ma złamaną szczękę, druga zaatakowana kamieniem albo butelką - ma wstrząs mózgu. Trzecie postępowanie wszczęto w sprawie zniszczenia mienia przez uczestników zamieszek.
Jak informowała w poniedziałek prokuratura, z jej wstępnych ustaleń wynika, że kibic przebiegał przez drogę przedzieloną pasem zieleni w niedozwolonym miejscu. Prawdopodobnie rozmawiał przez telefon komórkowy.
Policjant, który prowadził radiowóz, był trzeźwy. Według prokuratury w tej chwili nie ma też dowodów świadczących o tym, że jechał z prędkością większą niż 50 km/h.
- Zamieszki, które nastąpiły po tym wypadku, to efekt m.in. plotek - które były niepotrzebne, krążyły i rodziły agresję. Pierwsze z nich mówiła m.in. o tym, że jakiś policjant zabił kibica, później przekazywano sobie m.in., że policjanci zamieniali się miejscami w samochodzie i że zmieniano jego tablice rejestracyjne. Te informacje nie są prawdziwe. Od początku wiadomo było, kto prowadził - zaznaczył Sokołowski.
Przypomniał, że w Zielonej Górze są policjanci z Biura Kontroli KGP, którzy analizują okoliczności tragedii.
Skomentuj artykuł