Polski szyfrant "niemal na pewno" w Chinach

PAP / wab

Zaginiony polski szyfrant wywiadu Stefan Zielonka "niemal na pewno" przebywa w Chinach - twierdzi redaktor naczelny francuskiego biuletynu "Intelligence Online" Philippe Vasset. Nikt w Polsce oficjalnie nie potwierdza tych doniesień.

W marcu br. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła szyfrantowi zarzut dezercji. Tajne śledztwo w jego sprawie ostatnio zawieszono z powodu "niemożności jego przesłuchania". Szef tej prokuratury płk Ireneusz Szeląg powiedział, że nie zamierza ona "odwieszać" śledztwa po informacji francuskiego pisma.

Prokuratura nie komentuje też samej publikacji.

Dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej płk Wiesław Grzegorzewski powiedział, że resort nie komentuje spekulacji medialnych dotyczących losów chorążego.

Inną wersję podaje w najnowszym numerze dwutygodnik "Intelligence Online", specjalistyczne francuskie pismo, zajmujące się wywiadem i kontrwywiadem na świecie. W tekście pt. "Pekin dba o swoich szpiegów" jego autor twierdzi, że Zielonka miał przed swoim zniknięciem współpracować z chińskim wywiadem. To on właśnie, zdaniem "Intelligence Online" wywiózł potem szyfranta do swego kraju. Według periodyku przebywa on obecnie w regionie Szanghaju razem z żoną i dzieckiem, którzy do niego mieli dołączyć.

Szyfrant wyszedł z domu na warszawskim Gocławiu drugiego dnia Świąt Wielkanocnych. Jego zaginięcie zgłosiła żona. Według mediów, najbardziej prawdopodobne są dwie wersje wydarzeń. Pierwsza zakłada, że popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej, od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju.

Szef MON Bogdan Klich mówił w 2009 r., że "coraz bardziej prawdopodobna jest hipoteza problemów osobistych szyfranta". - Zaginięcie nie wpływa ani na bezpieczeństwo Służby Wywiadu Wojskowego, ani tym bardziej bezpieczeństwo państwa - zapewniał. Jacek Cichocki, który w kancelarii premiera odpowiada za służby specjalne, uznawał, że najbardziej prawdopodobną hipotezą zaginięcia szyfranta jest "czynnik osobisty".

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego płk Janusz Nosek, pytany w grudniu 2009 r. o medialne doniesienia o ewentualnym przejęciu chorążego przez obce służby, mówił dziennikarzom, że zakładane są wszystkie warianty, także zdrada lub pozyskanie przez inne służby, ale - jak się wyraził - "prawdopodobieństwo takiego scenariusze jest mniejsze niż jeden promil".

Tymczasem "Intelligence Online" twierdzi, że Polak pracuje nadal dla chińskich służb wywiadowczych. W rozmowie z PAP Vasset powiedział, że informacje te pochodzą "ze źródeł azjatyckich" i są "pewne w 90 procentach". - Takie informacje są właściwie niemożliwe do potwierdzenia, ale w świetle wiedzy, którą mam, jestem niemal pewny, że on (Zielonka) jest w Chinach - dodał Vasset.

- Nie wiem, czy był ważnym źródłem dla wywiadu chińskiego, ale z pewnością miał potencjał, by zostać takim źródłem. Orientował się dobrze w systemach szyfrowania NATO i w siatce polskich służb wywiadowczych za granicą - podkreślił redaktor pisma.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polski szyfrant "niemal na pewno" w Chinach
Komentarze (1)
23 kwietnia 2010, 14:29
Prawo popytu i podaży - nie ma co się dziwić.