"Polskie obozy koncentracyjne" w Radiu Olsztyn

(fot. shutterstock.com)
PAP / psd

Audycja mniejszości niemieckiej została zdjęta z anteny Radia Olsztyn po tym, jak padły w niej słowa o "polskich obozach koncentracyjnych". Radio wyemituje przeprosiny za te słowa i nada cykl audycji historycznych - poinformował PAP szef rady programowej.

Przewodniczący rady programowej publicznego Radia Olsztyn Ireneusz Iwański poinformował PAP, że audycja w języku niemieckim znika z anteny. W czwartek w trybie pilnym zebrała się rada programowa rozgłośni, ponieważ w niedzielnej audycji dla mniejszości niemieckiej kilkakrotnie padło sformułowanie "polskie obozy koncentracyjne".

"O sprawie poinformowano już Krajową Radę Radiofonii i Telewizji, poprosiliśmy też o tłumaczenia wszystkich audycji niemieckich nadawanych w tym roku" - powiedział PAP Iwański. Dodał, że rozgłośnia wyemituje też przeprosiny za to sformułowanie.

DEON.PL POLECA

Sformułowanie "polskie obozy koncentracyjne" kilkakrotnie padło w Radiu Olsztyn w minioną niedzielę po godz. 20 w audycji dla mniejszości niemieckiej (audycja prowadzona była po polsku i niemiecku) w czasie wywiadu z autorem filmu "Polskie obozy koncentracyjne" Pawłem Siegerem (dokument "Polskie obozy koncentracyjne" poświęcony jest ofiarom represji komunistycznych i obozom, które powstawały na terenie Śląska od końca II wojny światowej - PAP). Ale nie tylko to sformułowanie oburzyło radę programową radia. W wywiadzie Sieger mówił m.in. o Prusach Wschodnich i ich historii.

"Pruska tragedia to nie są te masowe morderstwa dokonywane na ludności cywilnej, to nie są masowe gwałty, to nawet nie są rabunki, których się dopuszczali żołnierze radzieccy. To wszystko to nie jest tragedia pruska. (...) (Pruska tragedia) to 25 lutego 1947 likwidacja państwa Pruskiego (stało się to dekretem nr 46 Alianckiej Komisji Kontroli - PAP). Z politycznej mapy świata zostało usunięte państwo, nielegalnie, z pogwałceniem prawa międzynarodowego. (...) Rozpoczęła się długofalowa repolonizacja państwa. Do macierzy powróciło coś, co do tej macierzy nigdy nie należało" - mówił Sieger, który w dalszej części rozmowy stwierdził, że winien nadejść "koniec chowania się".

"Niech Polacy, niech Ukraińcy wiedzą, że to nasza ziemia, nasze Prusy, nasza tradycja. Trzeba walczyć o swoje" - mówił Sieger.

Iwański powiedział PAP, że rada programowa "na tym etapie nie zajmuje się wypowiedziami pana Siegera". "Może winna ocenić je prokuratura, nie my" - przyznał.

Audycję dla mniejszości niemieckiej przygotowało Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach.

W związku z wyemitowaniem tego wywiadu w czwartek prezes i zarazem redaktor naczelny Radia Olsztyn Mariusz Bojarowicz wydał oświadczenie, w którym napisał, że "wyraża ubolewanie" z powodu zaistniałej sytuacji.

"Jednocześnie zwróciłem się do Związku Stowarzyszeń Niemieckich Warmii i Mazur z żądaniem wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, od czego uzależniam formę dalszej współpracy ze Związkiem" - napisał w oświadczeniu Bojarowicz.

Bojarowicz powiedział PAP, że wyemitowanie "niefortunnego i nieprzemyślanego kompletnie wywiadu" to efekt niedopatrzenia. "Może zabrakło rozwagi, na pewno autorowi zabrakło doświadczenia" - przyznał i dodał, że dla równowagi w piątek rano na antenie Radia Olsztyn zostanie wyemitowana audycja z udziałem szefa regionalnego IPN i przedstawiciela mniejszości niemieckiej, zaś w niedzielę wieczorem o powojennych obozach będą mówili polscy historycy.

Audycję emitowaną w języku niemieckim Radio Olsztyn kupuje od Stowarzyszenia Mniejszości Niemieckiej na Warmii i Mazurach. Za jedną audycję Radio Olsztyn płaci Stowarzyszeniu 150 zł, a pensje dziennikarzy wypłacane są z dotacji dawanych Stowarzyszeniu przez Instytut ds. Stosunków Międzynarodowych w Stuttgarcie.

Przewodniczący Stowarzyszenia Henryk Hoh powiedział PAP, że wyemitowana w ostatnią niedzielę audycja była "niefortunna i nie jest oficjalnym stanowiskiem Stowarzyszenia".

"Błędem było to, że coś takiego poszło na antenie. Materiał zrobił nasz współpracownik, który jest Niemcem mieszkającym w Polsce od kilku lat. Może on tego do końca nie zrozumiał, nie zorientował się, że były to kontrowersyjne treści. Pewnie obywatel Polski by czegoś takiego na antenę nie puścił" - powiedział Hoh. Nie potrafił on wyjaśnić PAP, czy i kto słuchał audycji przed emisją. Dodał jedynie, że zgodnie z umową między Związkiem, a rozgłośnią audycja została dostarczona do radia na kilka dni przed emisją (w czwartek).

"To, co mówił bohater wywiadu, to są jego własne poglądy, a nie nasze. Moim zdaniem to tego pana powinno się odpytywać i to on się powinien tłumaczyć z tego sformułowania, a nie my" - powiedział Hoh. Przyznał, że powodem nagrania wywiadu z Pawłem Siegerem była jego obecność na spotkaniu członków ziomkostwa zrzeszającego byłych mieszkańców Prus Wschodnich. Spotkania takie odbywają się w regionie od lat; ostatnie, z gościnnym udziałem Siegera, odbyło się przed dwoma tygodniami w Mrągowie.

Zarówno Bojarowicz jak i Hoh podkreślili, że audycje niemieckie emitowane są na antenie Radia Olsztyn od 14 lat i nigdy dotąd treści w nich prezentowane nie budziły kontrowersji. "Przeciwnie, wiele razy rada programowa stawiała je za wzór tego, jak powinny wyglądać audycje dla mniejszości" - podkreślił Bojarowicz.

Hoh powiedział PAP, że mniejszość niemiecka w warmińsko-mazurskim liczy ok. 20 tys. osób, z czego ok. 10 tys. jest zrzeszonych w związkach i stowarzyszeniach mniejszościowych działających w każdym z powiatów regionu.

W ubiegłym roku Radio Olsztyn musiało tłumaczyć się Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji z treści prezentowanych w audycjach dla mniejszości ukraińskiej, w czasie których m.in. czczono rocznicę urodzin Stepana Bandery.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Polskie obozy koncentracyjne" w Radiu Olsztyn
Komentarze (9)
L
leszek
24 kwietnia 2015, 10:28
Oczywiście, że istniały polskie obozy koncentracyjne czy obozy pracy dla ludności niemieckiej po wojnie, przecież to fakt historyczny. Niemców po wojnie wysiedlano, ale część wykorzystywano do niewolniczej pracy, ostatnich uwolniono dopiero po roku 1956. Najwięcej takich obozów tworzono na Śląsku i na terenach dawnych Prus Wschodnich. Znany jest przypadek obozu w Świętochłowicach: [url]http://en.wikipedia.org/wiki/Zgoda_labour_camp[/url] gdzie panowała wysoka śmiertelność spowodowana cięzkimi warunkami i sadyzmem. W teorii był to obóz dla volksdojczów czy osób skazanych za wojenne przestępstwa, w praktyce wsadzano kogo popadło, także ludzi zupełnie niewinnych. Można się jednak zastanawiać, czy określenie "polskie obozy koncentracyjne" jest właściwe tutaj ze względu na to, że to określenie jest często związane z historycznym fałszem dotyczącym obozów zagłady. To wymaga jednak większej precyzji, lepiej napisać "obozy pracy".
BS
Bus Stop
24 kwietnia 2015, 10:57
  Czy  to  w takim  "polskim",  jak  ty to  nazywasz obozie,  dyrektorem  był  Szlomo /Salomon  Morel?   Polsce  można  zarzucać   utworzenie  obozu  odosobnienia w  Berezie  Kartuskiej  w 1934  r.,  ale  na  pewno  nie  tworzenia  czegokolwiek  po  II  wojnie  światowej,  bo  Polski  NIE  BYŁO,  było  sowieckie  dominium   o  nazwie  PRL
L
leszek
24 kwietnia 2015, 11:04
Na ten temat jest literatura, np. [url]http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Stankowski[/url] "W. Stankowski, Obozy i inne miejsca odosobnienia dla niemieckiej ludności cywilnej w Polsce w latach 1945-1950, Bydgoszcz 2002, s. 415." W roku 1950 pod zarządem MBP było co najmniej 206 takich obozów. W większości wykorzystywano infrastrukturę obozową po okupacji niemieckiej. To obozy tworzyły polską wersją radzieckiego Gułagu, tyle tylko, że więźniami byli głównie Niemcy, którzy byli eksploatowani w charakterze niewolniczej siły roboczej do budowy potęgi socjalizmu. 
K
kopia
24 kwietnia 2015, 09:22
 W Warszawie jest siedziba Związku banderowców w Polsce, zwanym Związkiem Ukraińców Kieruje nim Petro Tyma - zwolennik Bandery. W redakcji gazety ukraińskiej "Nasze słowo" -z siedziba w Warszawie, siedzą dyżurni historycy i oni wchodzą na wszystkie dyskusje, przedstawiają się jako Polacy i opluwają zarówno Polskę jak i Rosję. Dlatego na forum jest tyle wrogich komentarzy na temat Rosji, bo robią to nacjonaliści ukraińscy z "Naszego słowa", znający dobrze język polski i historię stosunków w Europie. Nie dyskutujcie z tą banderowską dziczą, a opisujcie znane Wam ich zbrodnie, N I E N A W I D Z Ą tego, i po tym poznacie banderowca, którego przodków nie wykopano podczas Akcji Wisła, lecz przeniesiono z lepianek, do murowanych domów. Dzisiaj nie ma oprócz Litwinów bardziej zajadłych wrogów wszystkiego co Polskie niż mniejszość ukraińska w Polsce, marzą o tym, by Polskę wkręcić w wojnę z Rosją, będa wtedy mogli sięgnąc po “etnicznie ukraińskie” ziemie, które sa w obecnych granicach Polski, a których sie dopomina Prawy Sektor i inni ukraińscy nacjonaliści, co najciekawsze... POPIERANI przez naszych polskojęzycznych polityków, których czas najwyższy W Y M I E N I Ć. KOPIOWAĆ TEN TEKST I WKLEJAĆ GDZIE SIE DA, bo ogłupianie Polaków przez naszych polityków “przyjaźnią” z banderowcami musi sie skończyć, bo inaczej bedzie powtórka z Wołynia. 
A
Alfista
24 kwietnia 2015, 05:41
W myśl zasady rzuć błotem a trochę się przyklei.
H
heh
24 kwietnia 2015, 02:48
mniejszość niemiecka i wszystko jasne
M
mawyra
23 kwietnia 2015, 19:51
Jak tak będzie dalej,to za kilka lat będzie się w Europie mówiło,że to Polacy rozpętali II wojnę światową a wyzwolenie Europie przynieśli banderowcy ukraińscy,którzy w tym celu musieli wymordować na Wołyniu 200 tys. Polaków. W sytuacji gdy nie uczy się młodych Polaków w szkołach historii,przez wielu będzie to przyjęte.
MR
Maciej Roszkowski
24 kwietnia 2015, 08:47
To już 200 000? Za parę lat przejdziecie na miliony, robia większe wrażenie.
jazmig jazmig
24 kwietnia 2015, 09:13
[url]http://fakty.interia.pl/swiat/news-usa-nazistowska-polska-w-popularnej-grze,nId,1722142[/url] W jednej z edycji gry pt. "Party Tin" znalazła się karta, na której dzieci mogą przeczytać, że film "Lista Schindlera" w reżyserii Stevena Spielberga z 1993 roku opowiada "prawdziwą historię katolickiego przedsiębiorcy, który uratował 1 tys. Żydów z nazistowskiej Polski".