Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wydarzeń przed Sejmem

(fot. PAP / Leszek Szymański)
PAP / ml

Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie ws. wydarzeń przed Sejmem, m.in. blokowania wyjazdu posłów i przedstawicieli rządu przez manifestujących przed budynkiem. Materiały w tej sprawie przekazała policja - poinformował w środę rzecznik prokuratury Michał Dziekański.

Jak sprecyzował, śledztwo dotyczy szeregu zdarzeń mających miejsce na terenie Sejmu i w jego najbliższej okolicy w dniach 16-17 grudnia 2016 roku, "a polegających na stosowaniu przemocy wobec posłów oraz innych osób, w celu uniemożliwienia im swobodnego przemieszczania się po terenie Sejmu i jego opuszczenia oraz wywierania w ten sposób wpływu na czynności urzędowe Sejmu".
Postępowanie wszczęto na podstawie dwóch artykułów Kodeksu karnego - 191 i 224, które przewidują do 3 lat więzienia dla tego, "kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania" oraz dla tego, kto "przemocą lub groźbą bezprawną" wywiera wpływ na czynności urzędowe organu państwowego.
W piątek w Sejmie posłowie opozycji zablokowali mównicę sejmową, w reakcji na planowane zmiany w zasadach pracy dziennikarzy w parlamencie oraz na wykluczenie z obrad jednego z posłów PO. Potem Sejm, głosami głównie posłów PiS, uchwalił m.in. przyszłoroczną ustawę budżetową - ponieważ mównica była blokowana, obrady odbyły się nie na sali plenarnej, lecz w Sali Kolumnowej. Zdaniem opozycji, przeprowadzone w ten sposób głosowania są nielegalne. PiS zapewniało, że nie doszło tu do złamania prawa, a przestępstwo popełniła opozycja, blokując mównicę.
Przed Sejmem odbyła się zaś manifestacja, podczas której wyrażano poparcie dla pełnej obecności mediów w Sejmie i dla polityków blokujących mównicę. W nocy demonstranci próbowali blokować wyjeżdżających z Sejmu po głosowaniach przedstawicieli rządu i PiS; policjanci wynosili i odsuwali na chodnik blokujących. Nikogo nie zatrzymano; nie było też informacji, by ktoś odniósł obrażenia.
W tej sprawie materiały, głównie audiowizualne, zabezpieczyła policja. W poniedziałek przekazała je warszawskiej prokuraturze okręgowej. Prokuratura otrzymała też trzy zawiadomienia PO i N w sprawie domniemanego złamania prawa przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Jak powiedział Dziekański, nie zapadły jeszcze decyzje w ich sprawie.
Według zawiadomień PO i N, Kuchciński miał naruszyć m.in. art. 231 kodeksu karnego. Stanowi on, że "funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".
Nowoczesna wskazała, że marszałek zorganizował i prowadził obrady "w sposób uniemożlwiający posłom wykonywanie swoich praw i obowiązków w postaci dopuszczenia do czynnego udziału w posiedzeniu Sejmu, zadawania pytań, udziału w głosowaniu oraz składania wniosków formalnych". Według N mogło też dojść do popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego oraz nieustaloną liczebnie grupę posłów, "polegającego na wprowadzeniu do dokumentu (listy obecności) niezgodnych z rzeczywistością elementów (podpisu)".
W 2012 r. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście również prowadziła śledztwo w sprawie zablokowania Sejmu. Chodziło o związkowców z NSZZ "Solidarność", którzy 11 maja 2012 r. protestowali przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego. Uniemożliwiono wtedy posłom opuszczenie terenu Sejmu.
Podstawą śledztwa były te same artykuły; umorzono je, nie dopatrując się znamion czynów zabronionych. Prokuratura uznała, że związkowcy nie stosowali przemocy ani gróźb, lecz jedynie blokowali wyjścia. Prokuratura uznała, że manifestacja miała charakter pokojowy, a jej celem był protest przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego. Do blokady doszło już po głosowaniach Sejmu, co było dla prokuratury podstawą uznania, że związkowcy nie wywierali wpływu na działania Sejmu.
Po analizie "dostępnych materiałów" szef Kancelarii Sejmu przesłał wtedy prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstw w czasie zgromadzenia zorganizowanego przez Komisję Krajową NSZZ "Solidarność". Jedno z nich dotyczyło domniemanego przestępstwa bezprawnego pozbawienia wolności posłów i pracowników Kancelarii Sejmu przez uniemożliwienie im opuszczenia gmachu Sejmu. Rzecznik przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski oświadczył, że Solidarność i przewodniczący Piotr Duda biorą "całkowitą odpowiedzialność za to, co wydarzyło się tego dnia". Według niego incydenty, do których doszło, "przy takiej skali protestu i emocji były nieliczne i trudne do uniknięcia".
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Prokuratura wszczęła śledztwo ws. wydarzeń przed Sejmem
Komentarze (9)
AB
Aleksander Borowski
22 grudnia 2016, 21:34
 Do WDR i innych Dowód na okoliczość blokowania wejśćia do sali kolumnowej posłom po znajduje się na youtube.Proszę wpisac : Straż na polecenie marszałka utrudnia Mogą usunąć by zatrzeć ślady-proponuję zajrzeć niezwłocznie
AB
Aleksander Borowski
22 grudnia 2016, 21:56
Na filmie poseł mówi,ze chce iść na głosowanie. Jest tez w internecie youtube nagranie posła KUKIS 15 Leroja(?)-"cyrk w sejmie" (dokładnie nie pamiętam),godziny tam chyba nie ma,ale ten poseł też wspomina o głosowaniach i blokowaniu.
MR
Maciej Roszkowski
21 grudnia 2016, 19:56
Obywatele powinni mieć swobodę w demonstrowaniu na ulicach, o ile nie narusza to kodeksu drogowegi  paru innych przepisów porządkowych. Będzie ogromnym błędem władzy utrudnianie tego. Natomiast ochrona Sejmu przed wtragnięciem demonstracji jest niezbędna. Coraz częściej  komunikaty poiltyków wszystkich maści  i mediów dają się streścić "Jak Kalemu zabrać krowę to ZŁO, jak Kali zabrać krowę to DOBRO!
WDR .
21 grudnia 2016, 17:40
Dla tych, którzy nie są zorientowani: nikt nie blokował wejścia do sali kolumnowej od momentu rozpoczęcia obrad Sejmu. Najlepiej świadczą o tym zdjęcia posłów .N i PO na ich własnych kontach w mediach społecznościowych oraz scenogram z Sejmu, który uwzględnił ich okrzyki. Jest jeszcze gorzej dla tej kłamliwej narracji: dziennikarz TVN (która wspierała awanturę esbeckiej koalicji) ustami ich dziennikarza, Krzysztofa Skórzyńskiego (to ten co był na scenie w trakcie ŚDM) potwierdził: jak rozpoczeły się obrady sejmu w sali kolumnowej to żadnej blokady nie było. I to tyle.
22 grudnia 2016, 09:30
Posłowie nie mogli składać wniosków formalnych. Do dziasiaj nie wiadomo kto był i jak głosował. Jest podejrzenie, że nie było kworum. Posłowie PiS łamali prawo podpisując się na liscie obecności po zamknięciu obrad. Nie ma materiałow na podstawie których możnaby zweryfikować czy głosy zostały policzone prawidłowo.  Ale przecież PiS ma prawo głęboko, głeboko w .....
AB
Aleksander Borowski
21 grudnia 2016, 17:21
Osoby ,które blokowaływ ejście posłom do sali kolumnowe -też powinny być ścigane,oczwiście tylko w przypadku gdyby stwierdzono ,że 16.12.2016 roku rzeczywiście  odbywały się obrady sejmu i uchwalanie ustaw.
AB
Aleksander Borowski
21 grudnia 2016, 17:22
w tej sali kolumnowej oczywiscie.
WDR .
21 grudnia 2016, 16:46
A tymczasem Bronisław Komorowski, który teraz cieszy się z wulgarnych wyzwisk i fizycznych ataków na posłów PiS w 2012 mówił: "W moim przekonaniu przekraczając prawo organizatorzy ostentacyjnie zablokowali jeden z istotnych elementów państwa polskiego (Sejm -dop.) – pomijając fakt, że w środku był premier, ministrowie. To jest przekroczenie zasady prawa do demonstracji, nie należy anarchizować życia politycznego" :-)))
Lucjan Drobosz
21 grudnia 2016, 16:28
W stolicy Bangladeszu Dhace, Nowoczesny budynek parlamentu jest otoczony fosą. Wiedzie do niego zwodzony most.