Ratownicy dotarli do górnika. Nie żyje

Kopalnia Rydułtowy-Anna jest jedną z bardziej narażonych na wstrząsy w polskim górnictwie węgla kamiennego. (fot. wikipedia.pl)
PAP / wab

46-letni górnik przodowy, poszukiwany od czwartkowego wieczora w kopalni Rydułtowy-Anna, nie żyje - poinformował rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej. Trzej inni górnicy, którzy byli w strefie zawału ponad tysiąc metrów pod ziemią, są ranni.

Ratownicy dotarli do ciała górnika w piątek rano, po ok. 9 godzinach nieprzerwanej akcji ratowniczej. Zmarły był żonaty, osierocił troje dzieci. To osiemnasta w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie, a dwunasta w kopalniach węgla kamiennego. W samej kopalni Rydułtowy-Anna zginęło w tym roku już trzech górników.

DEON.PL POLECA

Zanim ratownicy dotarli do ostatniego poszukiwanego górnika, ze strefy zawału wydobyto trzech innych uwięzionych pracowników. Stan dwóch jest dobry (są w szpitalu na obserwacji), trzeci ma poważniejsze obrażenia (złamanie, uszkodzenia żeber), niezagrażające jednak życiu - jest w szpitalu w Rybniku. Czterech innych górników już wcześniej bezpiecznie opuściło zagrożoną strefę.

Z ostatnim poszukiwanym górnikiem, przodowym brygady, od początku akcji ratowniczej nie było kontaktu. Nad ranem ratownikom udało się zlokalizować jego położenie. Wykorzystano do tego sygnały radiowe, specjalne kamery, a także szkolonego do poszukiwania zasypanych ludzi psa. Już wówczas wszystko wskazywało na to, że górnik nie żyje. Gdy ratownicy dotarli w to miejsce, przypuszczenia potwierdziły się.

Po nocnym wstrząsie nowo drążony chodnik, który mierzy niespełna 160 m, został zasypany na odcinku ok. 30 m od czoła przodka. Czterech górników bezpiecznie wydostało się z zagrożonej strefy, czterej inni zostali uwięzieni.

Górnicy pracowali w strefie szczególnego zagrożenia tąpaniami, wyznaczonej w tym rejonie. Wiceprezes Kompanii Węglowej - do której należy kopalnia - Marek Uszko zapewnił, że żadne procedury nie zostały złamane - w wyrobisku mogło przebywać tyle osób, ile pracowało tam w momencie zawału.

Ze statystyk wynika, że rocznie w kopalni Rydułtowy-Anna notuje się ok. 500 wstrząsów o sile podobnej do czwartkowego; specjaliści oceniają, że pod względem energii był to średni wstrząs. Zwykle nie wywołują one skutków na powierzchni ani w wyrobiskach. Eksperci zastanawiają się, dlaczego teraz zniszczony został akurat ten chodnik - sąsiednie wyrobiska, będące bliżej epicentrum wstrząsu, nie ucierpiały.

Wszelkie prace w rejonie, gdzie doszło do wstrząsu, zostały decyzją nadzoru górniczego wstrzymane. Gdy będzie to możliwe, w wyrobisku odbędzie się wizja lokalna, po której określone zostaną warunki dalszej bezpiecznej eksploatacji. Po wstrząsie wyrobisko zostało zdeformowane, uszkodzona została m.in. obudowa chodnika oraz znajdujące się w nim instalacje.

W tym roku w kopalni Rydułtowy-Anna (jej częścią jest tzw. ruch górniczy Rydułtowy) doszło wcześniej do dwóch tragedii - 5 sierpnia zginął tam 42-letni górnik, przygnieciony ważącym blisko tonę elementem przenośnika. Wcześniej, 24 marca, w kopalni miało miejsce tąpnięcie. Wstrząsowi o energii odpowiadającej ok. 2,4 stopniom w skali Richtera towarzyszył zawał skał w położonym 1000 m pod ziemią chodniku, na długości ok. 35 metrów. W pobliżu znajdowało się siedmiu górników - sześciu wycofało się o własnych siłach, siódmy zginął. Jego ciało wydobyto na powierzchnię po trzech dobach trudnej akcji ratowniczej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ratownicy dotarli do górnika. Nie żyje
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.