Rosja naruszyła konwencję praw człowieka
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, orzekając w sprawie skarg katyńskich, uznał, że Rosja naruszyła Konwencję Praw Człowieka w dwóch spośród trzech zaskarżonych artykułów. Komentatorzy w większości uważają, że orzeczenie Trybunału jest korzystne dla Polski, ale skarżący zapowiedzieli apelację.
Zgodnie z wnioskami krewnych ofiar, którzy złożyli skargi, Trybunał uznał w poniedziałek, że Rosja poniżająco traktowała krewnych ofiar zbrodni katyńskiej (art. 3 konwencji) i nie współpracowała z Trybunałem (art. 38 konwencji). Trybunał uznał, że zbrodnię katyńską można potraktować jako zbrodnię wojenną, ale nie wypowiedział się w sprawie rehabilitacji jej ofiar.
Trybunał nie uwzględnił podnoszonej przez stronę polską kwestii naruszenia artykułu 2 Konwencji Praw Człowieka. Sędziowie orzekli, że nie mogą ocenić czy doszło do naruszenia tego artykułu (o prawie do życia). Trybunał uznał, że nie może ocenić rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej z lat 1990-2004 dlatego, że Rosja przyjęła Europejską Konwencję Praw Człowieka dopiero w 1998 r., czyli osiem lat po rozpoczęciu śledztwa.
O naruszenie trzech różnych artykułów konwencji oskarżyło Rosję 15 krewnych ofiar NKWD z 1940 r.
Trybunał uznał, że władze Rosji naruszyły art. 38 (o współpracy z Trybunałem) i art. 3 konwencji (o zakazie nieludzkiego traktowania). Za taką decyzją głosowało pięciu z siedmiu sędziów Trybunału.
- Jest nieźle. Mamy dwa do jednego, a mogło być trzy zero - podsumował tuż po ogłoszeniu wyroku mecenas Roman Nowosielski, jeden z pełnomocników krewnych skarżących w Strasburgu. Wyraził nadzieję, że po złożeniu apelacji w Wielkiej Izbie Trybunału Praw Człowieka, także w sprawie naruszenia art. 2 sędziowie przyznają rację skarżącym.
Art. 2 konwencji, zakazujący "umyślnego pozbawiania życia", ma także - co wynika z dotychczasowego orzecznictwa Trybunału - aspekt proceduralny, który nakazuje przeprowadzenie adekwatnego i efektywnego śledztwa w przypadku morderstwa. Na proceduralny aspekt art. 2 powołali się pełnomocnicy prawni krewnych ofiar NKWD w skargach katyńskich i na publicznej rozprawie Trybunału w tej sprawie, która odbyła się 6 października 2011 r.
"Większość czynności w przedmiotowym śledztwie została przeprowadzona przez władze rosyjskie przed datą ratyfikacji konwencji przez Rosję (5 maja 1998 r.). Po tej dacie nie podejmowano w nim żadnych istotnych czynności. Sam ten fakt stanowił przeszkodę dla Trybunału w ocenie skuteczności śledztwa i ustalenia czy Rosja wykonała swoje zobowiązanie do przeprowadzenia śledztwa na podstawie art. 2 konwencji" - napisano w komunikacie Trybunału.
Rosja także wskazywała na fakt, że gdy doszło do zbrodni katyńskiej (nazywając ją przy tym "wydarzeniami katyńskimi") nie istniała jeszcze konwencja praw człowieka, którą przyjęto w 1950 r.
Zdaniem strasburskich sędziów, Rosja dopuściła się "nieludzkiego i poniżającego traktowania" wobec 10 z 15 krewnych ofiar zbrodni katyńskiej. Skarżący powołali się na ten artykuł, wskazując na brak informacji o losach ich krewnych i lekceważący stosunek władz rosyjskich do ich wniosków.
Trybunał uznał ponadto, że Rosja naruszyła obowiązek współpracy z Trybunałem w art. 38 Konwencji, bo nie doręczyła na wezwanie Trybunału kopii decyzji o umorzeniu śledztwa katyńskiego. W odmowie doręczenia rząd Rosji powołał się na utajnienie tego postanowienia, mimo że prawo międzynarodowe zabrania usprawiedliwiania odmowy współpracy z Trybunałem przez odwołanie się do przepisów prawa krajowego. Rosjanie podali, że dokument o umorzeniu śledztwa w sprawie Katynia "zawiera tajemnice, których ujawnienie mogłoby przynieść uszczerbek bezpieczeństwu kraju".
"Obowiązek przekazania dokumentów musi być respektowany niezależnie od charakteru ustaleń podjętych w postępowaniu przed Trybunałem oraz jego ostatecznego wyniku" - wyjaśnił w komunikacie po wyroku Trybunał.
"Niechęć władz rosyjskich do potwierdzenia, co rzeczywiście wydarzyło się w Katyniu, była uderzająca dla Trybunału. Stanowisko rosyjskich sądów wojskowych utrzymujące, wbrew ustalonym faktom historycznym, że krewni skarżących +zaginęli+ w sowieckich obozach, było przykładem rażącego braku szacunku dla odczuć skarżących i umyślnym zaciemnianiem okoliczności zbrodni katyńskiej" - uzasadnił Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Trybunał nie wypowiedział się w sprawie rehabilitacji ofiar Katynia, ale uznał, że zbrodnię katyńską można potraktować jako zbrodnię wojenną. "Trybunał zauważył, że masowy mord dokonany na polskich więźniach można traktować jako zbrodnię wojenną, jako że obowiązek humanitarnego traktowania jeńców wojennych i zakaz ich zabijania były częścią międzynarodowego prawa zwyczajowego, a jego poszanowanie było obowiązkiem władz sowieckich" - podał Trybunał.
Ponadto orzekł, że Rosja ma obowiązek wypłacić skarżącym łącznie 5 tys. euro tytułem kosztów i wydatków, a także skarżącemu Jerzemu Karolowi Malewiczowi 1,5 tys. euro z tego samego tytułu. Trybunał uznał, że biorąc pod uwagę wyjątkowe okoliczności niniejszej sprawy, stwierdzenie naruszenia art. 3 Konwencji będzie stanowiło wystarczające słuszne zadośćuczynienie.
Początkowo część skarżących deklarowała, że nie będą się domagać odszkodowań finansowych ze strony Rosji. Inni zażądali odszkodowania finansowanego po 50 tys. euro. Ostatecznie kwestię odszkodowania dla wszystkich skarżących strona polska pozostawiła do uznania Trybunałowi.
Obie strony i polska, i rosyjska komentując wyrok wyrażały satysfakcję. - Najważniejsze, że Trybunał potwierdził, że rosyjskie postępowanie w zakresie wyjaśniania zbrodni katyńskiej było nierzetelne - ocenił wiceszef MSZ Maciej Szpunar, który w Strasburgu reprezentował polski rząd, wpierający skarżących jako tzw. trzecia strona. Satysfakcję wyraził także minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
- Na pierwszy rzut oka ten wyrok wydaje się satysfakcjonujący i zrównoważony, ale musimy go dokładnie zbadać - powiedział doradca reprezentacji Rosji przy Radzie Europy Władisław Jermakow. - Nie myślę, by istniała prawna możliwość wznowienia śledztwa (ws. zbrodni katyńskiej - PAP) przez Rosję - dodał.
Prof. Wojciech Materski uważa orzeczenie za "moralne zwycięstwo skarżących". - Ważne, że sposób potraktowania strony procesowej, a więc krewnych ofiar, został uznany za uwłaczający i to zostało Federacji Rosyjskiej wytknięte - podkreślił. Działacz rosyjskiego Memoriału Aleksiej Pamiatnych podkreślił natomiast znaczenie faktu, że w wyroku padło zdanie o zbrodni wojennej w Katyniu.
B. dyrektor Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN prof. Witold Kulesza uznał wyrok za "kamień milowy" na drodze uznania prawa do pamięci o ofiarach zbrodni katyńskiej jako "dobra chronionego prawem". W ocenie współprzewodniczącego Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych prof. Adama Daniela Rotfelda, jeśli Rosja się nie odwoła od wyroku, powinna ujawnić pozostają dokumentację śledztwa.
Zadaniem dr Patrycji Grzebyk z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW wyrok jest korzystny dla Polski m.in. z uwagi na fakt potępienia postępowania Rosji w kwestii odmowy ujawnienia dokumentów kluczowych dla rodzin ofiar katyńskich. Dr Piotr Wawrzyk z Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego określił wyrok jako "salomonowe rozwiązanie", a politolog, analityk stosunków międzynarodowych dr Tadeusz A. Kisielewski uznał go za całkowite zwycięstwo strony polskiej, która - jego zdaniem - otrzymała wszystko to, o co występowała.
Niektórzy przedstawiciele rodzin przyznają, że oczekiwali bardziej stanowczego wyroku Trybunału i są nim rozczarowani. Inni jednak uznają orzeczenie za w jakiejś mierze satysfakcjonujące i "potwierdzające stan faktyczny, czyli to, że Rosja w tej sprawie zachowała się skandalicznie". Adwokat Anna Stawicka, która przed sądami w Rosji reprezentowała rodziny ofiar zbrodni katyńskiej, oświadczyła, że nie można powiedzieć, iż wyrok oznacza wygraną Rosji.
Przedstawiciele partii politycznych także są podzieleni w ocenie wyroku - Andrzej Halicki z PO uznał go za "krok naprzód", natomiast posłowie opozycji określają wyrok jako "nie w pełni satysfakcjonujący" i podkreślają, że "Trybunał uciekł od orzekania co do istoty sprawy". Prokurator generalny Andrzej Seremet uważa, że wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu daje satysfakcję skarżącym.
Skomentuj artykuł