Sąd: Antoni Macierewicz ma przeprosić ITI
Antoni Macierewicz ma przeprosić ITI za swe słowa z 2007 r. o związkach tej spółki z wojskowymi służbami specjalnymi PRL i o finansowaniu jej ze środków FOZZ - orzekł w piątek prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.
To pierwszy taki prawomocny wyrok wobec b. szefa komisji weryfikacyjnej WSI, dziś posła PiS.
W piątek SA uwzględnił apelację ITI od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w 2010 r. oddalił pozew ITI wobec Macierewicza. Teraz, mocą wyroku SA, pozwany ma 14 dni, by wykupić przeprosiny na łamach "Rzeczpospolitej" oraz wpłacić 10 tys. zł na cel społeczny (pozew ITI żądał 100 tys. zł). Adwokat Macierewicza mec. Andrzej Lew-Mirski jest zaskoczony wyrokiem i zapowiada kasację do Sądu Najwyższego (nie wstrzymuje to obowiązku wykonania wyroku).
W ujawnionym w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego raporcie z weryfikacji WSI napisano m.in., że wywiad wojskowy PRL "podejmował wysiłki powołania firmy telewizyjnej" w celu "ułatwienia plasowania agentury na Zachodzie". Sygnowany przez Macierewicza raport podawał też, że związany z wywiadem wojskowym szef FOZZ Grzegorz Żemek miał pod koniec lat 80. podjąć na zlecenie wywiadu rozmowy w tej sprawie z firmą ITI i reprezentującymi ją Janem Wejchertem i Mariuszem Walterem.
Po ujawnieniu raportu Macierewicz w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", pytany o dowody na to, że ITI powstał dzięki wojskowym służbom, zapewnił, że już je przedstawił i odesłał do zeznań Żemka (skazanego za aferę FOZZ; przyznał, że współpracował z wojskowymi służbami). Spytany "gdzie papiery" na poparcie zeznań Żemka, Macierewicz odparł: "Dlaczego zeznania Żemka złożone pod przysięgą przed komisją nie są dla pani wiarygodne? Przypominam: gdyby kłamał, groziłoby mu osiem lat więzienia. A on mówi wyraźnie: były dwie dziedziny wykorzystywane przez wywiad do lokowania agentury na Zachodzie - międzynarodowy obrót produktami rolnymi i media. W związku z tym - zeznaje Żemek - polecono mu znaleźć ludzi, z pomocą których można było stworzyć koncern medialny. Znał Wejcherta, zwrócił się do niego. Zapytał centralę, czy Wejchert może być. Powiedziano mu, że już z nimi współpracuje i jest dobry. Zaczęli tworzyć koncern medialny. To jest nieinteresujące?".
SA uznał, że pozwany nie wykazał prawdziwości swych słów, a z odpowiedzialności nie zwalnia go fakt, że powoływał się na raport z weryfikacji WSI, bo m.in. wykroczył poza niego.
Skomentuj artykuł