Senator PO: Ta nagroda obraża ludzi
Milion euro ma wynosić przyznawana przez Polskę Nagroda Solidarności. Pomysł rozdawania pieniędzy przez prezydenta Bronisława Komorowskiego i szefa MSZ-etu Radosława Sikorskiego nie podoba się byłym działaczom Solidarności.
- Ustanowienie tej nagrody obraża ludzi, którzy walczyli o wolność i żyją obecnie w biedzie - mówi "Codziennej" Jan Rulewski, senator PO.
4 czerwca br. minie 25 lat od wyborów kontraktowych, które przebiegały w myśl zasad uzgodnionych pomiędzy Solidarnością a komunistami podczas Okrągłego Stołu.
W rocznicę tych jedynie częściowo wolnych wyborów ma się odbyć wielka feta, na której pojawią się również politycy z zagranicy. Jednym z elementów świętowania ma być wręczenie Nagrody Solidarności. Według pomysłodawcy Radosława Sikorskiego otrzyma ją osoba, która kierując się zasadami solidarności, przyczyniła się do szerzenia demokracji. Kandydatów ma wskazać 15 zasłużonych postaci światowej kultury i polityki, których nazwiska jeszcze nie zostały podane do publicznej wiadomości.
Formułę przyznawania nagrody krytykują zarówno twórcy Solidarności, jak i obecni związkowcy. - Nikt w żadnej formie nie konsultował z Solidarnością Nagrody Solidarności. Jest to inicjatywa wyłącznie strony rządowo-prezydenckiej - powiedział portalowi Niezależna.pl Piotr Duda, przewodniczący Solidarności. Wtóruje mu Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący Solidarności w legendarnej Stoczni Gdańskiej.
Skomentuj artykuł