Sprawdź, jak napisałbyś Dyktando Mistrzów
16 dotychczasowych mistrzów polskiej ortografii rozpoczęło w niedzielę pisanie dyktanda, które wyłoni spośród nich Arcymistrza Języka Polskiego.
To zwycięzcy i laureaci drugich miejsc 14 zorganizowanych dotąd w Katowicach Ogólnopolskich Dyktand. Zaproszenia do imprezy mistrzowskiej wysłano do wszystkich 25 takich osób (niektórzy wicemistrzowie zdobywali ten tytuł kilkukrotnie, dla innych był to etap do tytułu mistrzowskiego), pozytywnie odpowiedziało 16 z nich.
Dyktando Mistrzów zorganizowano w siedzibie Biblioteki Śląskiej w Katowicach. Tekst dla mistrzów przygotował przewodniczący Rady Języka Polskiego przy Polskiej Akademii Nauk prof. Andrzej Markowski. Prof. Markowski zaznaczył, że w wypadkach wyrazów, które w języku polskim mają dwie możliwe pisownie, uczestnicy Dyktanda Mistrzów powinni pisać obie, np. lunch/lancz.
Wyniki mają być znane po godz. 13. Arcymistrz Polskiej Ortografii otrzyma czek na 10 tys. zł i okolicznościową szarfę. Zostanie też posadzony na monumentalnym tronie.
Przewodniczącym jury – jak przy kolejnych edycjach Dyktanda – jest prof. Walery Pisarek, wspomagany przez profesorów Jerzego Bralczyka, Jerzego Podrackiego i Edwarda Polańskiego.
W Dyktandzie Mistrzów startują m.in. ubiegłoroczny Mistrz Polskiej Ortografii, czwarty w historii katowickiego dyktanda laureat, który nie popełnił w tekście żadnego błędu, 52-letni Jan Chwalewski z Pabianic, a także trzykrotny wicemistrz (w latach 2003, 2006 i 2009) 30-letni Aleksander Meresiński z Kielc.
Katowickie Dyktando to najstarsza i największa w Polsce popularna impreza promująca kulturę języka polskiego, wymyślona przez obecną wicemarszałek Senatu, a wówczas dziennikarkę radiową Krystynę Bochenek. Wraz z uczestnikami niedzielnej imprezy dotychczas napisało je ponad 52 tys. osób, nie licząc tych, którzy pisali tekst przez komunikator Gadu-Gadu lub w domu, dzięki transmisji w radiu i telewizji.
Dyktando dla mistrzów nieprzypadkowo zorganizowano 21 lutego. Tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. UNESCO ustanowiło go na pamiątkę wydarzeń w Bangladeszu, gdzie w 1951 r. zginęło 5 studentów domagających się nadania językowi bengalskiemu statusu języka urzędowego, a także dla podkreślenia wyjątkowego znaczenia różnorodności językowej dla świata.
Jan Piotr Nowak-Kowalski, człowiek encyklopedia, w przeddzień odebrania na superekstremalnym uniwersytecie na Dalekiej Północy tytułu doctora honoris causa / doktora honoris causa / doctora h.c. / doktora h.c. wszech nauk, półleżąc na szezlongu układał tableau, wklejając z wolna miniportrety swoich idoli na landszaft / lanszaft z kościołem św. Jakuba / kościołem Świętego Jakuba w tle.
Królowała francuszczyzna: Pascal obok Molicre'a / Moliera, Diderot przy Voltairze / Wolterze i Chopin / Szopen naprzeciwko Balzaka / Balzaca . Ale nie koniec na tym. Co nieco z boku wkleił portrecik Żelaznego Kanclerza / żelaznego kanclerza, który nie wiadomo dlaczego sąsiadował z Psem Huckelberry / Psem Huckleberry w kostiumie komediowego pierrota, wtranżalającym gyros / giros przyprawiony kolendrą.
Ni stąd, ni zowąd u dołu pojawił się Aladyn zanurzony w modłach do Allacha / Allaha, a nad nim błyszczała, tu ni w pięć, ni w dziewięć doklejona, Gwiazda Betlejemska.
"Horrendalny miszmasz!" - mruknął do siebie Jan Piotr, ale wklejał dalej, aż cała dwudziestkapiątka jego superwybrańców znalazła się na swych miejscach i można było dobrać passe-partout do całości.
"Bardzo-m / bardzom się starał - westchnął - i zapewne arcykicz to nie jest, a choć staroświecczyzną pachnie, za półdarmo nie oddam".
Z nagła, jakby włączył dodatkowy chip / czip pamięci muzycznej, zaczął nucić znane szopenowskie / chopinowskie impromptu, wykonywane jako część potpourri w wielu miejscach Starego i Nowego Świata, od Ad-Dauhy i Kuala Lumpur do Acapulco i Massachusetts. "Ha! Lepsze / Ha, lepsze to niż bigbit / big-beat, że nie wspomnę o tych hiphopowych / hip-hopowych ohydztwach" - stwierdził.
"A jutro, być może splendory i niesplendory... I chyba niezadługo będę siedział, boć łaska pańska na pstrym koniu jeździ i różne hocki-klocki ze mną wyprawiać mogą". I pokiwawszy z lekka głową, jął - na wszelki wypadek - spisywać ostatnią wolę.
Skomentuj artykuł