Trzy lata temu doszło do tragicznej katastrofy

(fot. Wojciech Janaczek - www.kolejkielecka.y0.pl / CC BY-SA 3.0 / Wikimedia Commons)
PAP / slo

Bliscy ofiar, uczestnicy akcji ratowniczej, przedstawiciele spółek kolejowych i lokalnych władz obchodzili w niedzielę 3. rocznicę katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. We wsi Chałupki po czołowym zderzeniu pociągów zginęło 16 osób, a 157 odniosło obrażenia.

Dokładna rocznica tragedii przypada we wtorek; rocznicowe uroczystości przygotowano jednak dwa dni wcześniej. Podobnie jak przed rokiem, mieszkańcy Chałupek zamówili mszę w intencji ofiar w kościele Narodzenia Najświętszej Marii Panny w pobliskich Goleniowach, potem przewidziano złożenie kwiatów i zapalenie zniczy w Chałupkach, przy upamiętniającym ofiary pomniku. Pomnik stoi we wsi, kilkaset metrów od miejsca tragedii; przy samych torach kolejowych ustawiono krzyż.

Do katastrofy doszło w sobotę wieczorem 3 marca 2012 r. w pobliżu Zawiercia - na odcinku łączącym Centralną Magistralę Kolejową z linią Kraków-Kielce. Czołowo zderzyły się pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa-Kraków. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, którym z przeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa.

Pierwsi z pomocą przybiegli mieszkańcy Chałupek i innych okolicznych wsi, którzy usłyszeli huk zderzających się pociągów. Wyciągali z wagonów poszkodowanych, przynosili koce i gorącą herbatę lub po prostu pocieszali uwięzionych w wagonach. Chwilę później na miejscu katastrofy pojawiły się straż pożarna, karetki pogotowia i policja.

Rannych w wypadku przewożono do szpitali m.in. w Sosnowcu, Myszkowie, Zawierciu, Włoszczowie i Krakowie. Nie przeżyło łącznie 16 osób, wśród nich maszyniści obu pociągów, pomocnik maszynisty pociągu relacji Przemyśl-Warszawa i kierownik pociągu relacji Warszawa-Kraków. Ciężkie obrażenia ciała odniosło 7 pasażerów, a średni uszczerbek na zdrowiu 74 osoby. 76 pasażerów odniosło obrażenia zakwalifikowane jako lekkie.

Śledztwo ws. katastrofy prowadziła Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, która wysłała akt oskarżenia do sądu na początku grudnia ub. roku. Przed sądem odpowiadać będzie dwoje dyżurnych ruchu z posterunków kolejowych Starzyny i Sprowa - Andrzej N. i Jolanta S.

Dyżurny ruchu ze Starzyn według prokuratury swoim działaniem doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Dyżurna ze Sprowy według śledztwa wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy. Zdaniem prokuratury dyżurna nie sprawdziła, jaka jest przyczyna zajętości toru, co sygnalizował system kontroli ruchu.

Za nieumyślne sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, którego następstwem jest śmierć człowieka, dyżurnym grozi kara do 8 lat więzienia. Oboje odpowiedzą też za poświadczenie nieprawdy w dziennikach ruchu posterunków kolejowych. Andrzej N. i Jolanta S. przesłuchani jako podejrzani nie przyznali się do zarzucanych przestępstw i odmówili złożenia wyjaśnień.

N. po katastrofie na kilka miesięcy trafił do szpitala psychiatrycznego. Stan jego zdrowia długo nie pozwalał na przesłuchanie. Według opinii zespołu biegłych psychiatrów i psychologa dyżurny w chwili katastrofy był poczytalny. Oznacza to, że może odpowiadać karnie.

Z kompleksowej opinii specjalistów z zakresu kolejnictwa wynika, że zawinili nie tylko dyżurni, ale też maszyniści obu pociągów, którzy zginęli w katastrofie. Postępowanie w tym zakresie zostało umorzone. W chwili zderzenia pociąg relacji Przemyśl-Warszawa jechał z prędkością 98 km/h, a pociąg Warszawa-Kraków z prędkością 40 km/h. Pierwszy ze składów rozpoczął hamowanie z prędkości 118 km/h w odległości 250 m od miejsca zderzenia, a pociąg relacji Warszawa-Kraków z prędkości 100 km/h w odległości 400 m od miejsca katastrofy.

Na podstawie opinii biegłych ds. transportu szynowego ustalono, że stan techniczny lokomotyw i wagonów, jak również infrastruktury kolejowej, nie miał wpływu na zaistnienie i przebieg katastrofy. Prokuratura wyliczyła, że zdarzenie skutkowało stratami materialnymi na ponad 19 mln zł. Na taką kwotę wyceniono wartość zniszczonych lokomotyw i wagonów, uszkodzonej nawierzchni, torów i sieci trakcyjnej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trzy lata temu doszło do tragicznej katastrofy
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.