Tusk: Europa tnie wydatki, dostaliśmy dużo

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / psd

Polska w ramach budżetu UE na lata 2014-20 wynegocjowała więcej, choć Europa postanowiła wydawać mniej - powiedział premier Donald Tusk na czwartkowej konferencji prasowej. Skrytykował też próby "dezawuowania polskiego sukcesu".

Jak mówił, spotkał się z "nie najmądrzejszymi opiniami, że Polsce należały się jakieś pieniądze". - W Europie nie ma zasady, że komuś się definitywnie coś należy, kiedy się rozmawia o pieniądzach. (...) Niektórzy dostali mniej niż się spodziewali, niektórzy więcej niż można się było spodziewać - zaznaczył. Podkreślił, że Polska ma prawo do satysfakcji z wyniku negocjacji unijnych. - Przekonują o tym liczby - zaznaczył.

Jak dodał, w niektórych środowiskach politycznych pojawiają się próby dezawuowania polskiego sukcesu. I kontynuował: "Ja uważam, że niezależnie od tego, kto czuje się sprawcą danego sukcesu - jak Polakom się coś udaje, to lepiej solidarnie się z tego cieszyć".

Losy polityki spójności ważyły się do ostatniej chwili

- Śmiem twierdzić, że do ostatniej chwili ważyły się losy polityki spójności - podkreślił premier na konferencji prasowej. Przekonywał też, że to przede wszystkim dzięki staraniom polskich urzędników "polityka spójności stała się pozycją nienaruszalną".

- Z naszego punktu widzenia kluczem było przygotowanie strategii, z której wynikało, że dobrze wykorzystane środki spójności i nałożone na to efekty całej gospodarki - a więc w przypadku Polski nieustanny wzrost mimo kryzysu finansowego - będą głównym atutem w czasie negocjacji na rzecz polityki spójności. To udało nam się wykorzystać w 100 proc - zaznaczył szef rządu.

Wśród czynników, jakie złożyły się na polski sukces wymienił też koalicję państw przyjaciół polityki spójności. - Nie muszę nikogo przekonywać, że pozycja Polski, która organizowała te spotkania, stała się w punkcie wyjścia pozycją dużo silniejszą niż wtedy, gdybyśmy negocjowali indywidualnie - powiedział.

Tusk podkreślił, że fundusze przyznane Polsce w budżecie UE na lata 2014-20 nie były efektem "taktyki ostatniej nocy", ale "strategii ostatnich 5 lat".

- Zakładaliśmy, że duży budżet dla Polski w latach 2014-20 będzie możliwy wtedy, kiedy Polska będzie wiarygodnym w Europie partnerem w procesie wydawania pieniędzy w mijającej perspektywie - mówił szef rządu.

Jak dodał, Polska przekonywała partnerów europejskich, że "polityka spójności to nie jest przeszłość, czy zmarnowane pieniądze, tylko że powinna być nadal głównym sposobem wydawania pieniędzy w UE".

Sukces Polski na szczycie UE zasługą decyzji kadrowych

- Udało nam się zbudować strategię, która interes polski idealnie wplotła w ogólną proeuropejską melodię na rzecz wzrostu całego kontynentu - podkreślił Tusk na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie. W jego ocenie była to bardzo dobra strategia negocjacyjna.

Szef rządu przekonywał, że fundamentem polskiego sukcesu na niedawnym szczycie UE były także decyzje kadrowe.

- Nie byłoby tego sukcesu, sukcesu Europy i w tym sukcesu Polski, gdyby nie Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu - zaznaczył Tusk. Jak przypomniał, bronił nominacji dla Lewandowskiego na unijnego komisarza ds. budżetu, choć "wielu uważało, że budżet jest tylko kłopotem, że posiadanie komisarza ds. budżetu to kajdanki i to utrudni nam negocjacje".

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że jeśli propozycja Komisji Europejskiej będzie propozycją oszczędnego budżetu, bez silnej polityki spójności, to nie uchronimy polskiego interesu. Kluczem było więc - i to była kluczowa rola Lewandowskiego i ministra Piotra Serafina - przekonanie Europy, że duży budżet jest w interesie całej Europy i równocześnie Polski - podkreślił premier.

Jak przypomniał, pierwotna propozycja budżetu UE na lata 2014-2020 przygotowana przez Komisję Europejską była "imponująca", co oznacza, że - jak mówił premier - było z czego schodzić.

Tusk podkreślił, że czuł się bardzo dobrze przygotowany podczas ostatniego szczytu UE. - To pozwalało Polsce zbudować pozycję państwa, z którego zdaniem partnerzy się liczą, szczególnie w grupie przyjaciół spójności - powiedział premier.

Konstrukcja budżetu UE daje PE margines na negocjacje

Tusk zaznaczył, że chociaż prezydencję irlandzką czekają twarde negocjacje z Parlamentem Europejskim w sprawie kształtu wieloletniego budżetu UE, "to jednak konstrukcja tego budżetu daje margines na negocjacje".

- Szczególnie ta przestrzeń, którą nazywamy elastycznością budżetu, daje możliwości parlamentowi wynegocjowania pewnego wpływu na sposób wydawania pieniędzy i niektóre pozycje - powiedział Tusk na konferencji prasowej.

Zdaniem premiera "wydaje się zatem, że PE w pierwszym głosowaniu wyraźnie zamanifestuje niezadowolenie, ale nie będzie to blokada budżetu".

Tusk wyraził nadzieję, że dalsze negocjacje budżetowe prowadzone przez prezydencję irlandzką skutecznie doprowadzą do wiosennego zaakceptowania budżetu, w kształcie, który dla Polski jest może nie idealny, ale optymalny.

Polska na szczycie walczyła szczególnie o trzy kwestie

Premier zaznaczył, że ci, który zarzucają jemu i jego ministrom, że podczas szczytu nie pracowali wystarczająco intensywnie, nie mają pojęcia, o czym mówią. Jak podkreślił, ostatnia noc negocjacji w Brukseli nie była biernym wyczekiwaniem na sukces, ale czasem bardzo intensywnych spotkań bilateralnych i multilateralnych.

- Byłem gospodarzem spotkania kilkunastu premierów i ministrów spraw zagranicznych państw przyjaciół polityki spójności, dwukrotnie spotkałem się z przewodniczącym Rady Europejskiej Van Rompuyem, miałem obiad roboczy z Jose Manuelem Barroso, miałem bilateralne spotkania z prezydentem Francji, z kanclerz Niemiec, z premierem Słowacji, premierem Łotwy - wymieniał szef rządu.

Tusk zaznaczył, że w trakcie "taktycznej rozgrywki ostatniej nocy" negocjacji budżetowych dla Polski najważniejsze były trzy kwestie.

Po pierwsze - poinformował - chodziło o utrzymanie poziomu dofinansowania projektów inwestycji na dotychczasowym poziomie. Jak mówił, do ostatniej chwili na stole negocjacyjnym była propozycja obniżenia poziomu finansowania przez UE inwestycji o 10 proc. - z 85 proc. do 75 proc. - Były pomysły, żeby jeszcze niżej ten pułap obniżyć. Udało się utrzymać dofinansowania na poziomie 85 proc. - powiedział szef rządu.

Jak podkreślił, pułap dofinansowania jest tym ważniejszy dla danego kraju, im więcej dany kraj bierze pieniędzy z UE, a Polska bierze ich najwięcej. "Mamy najwięcej projektów w Europie, najwięcej pieniędzy wydajemy ze środków europejskich, więc tym więcej musielibyśmy wydać z własnych środków, gdyby ten pułap dofinansowania był niższy" - podkreślił Tusk.

Drugim dla Polski kluczowym zagadnieniem - mówił szef rządu - była tzw. kwalifikowalność VAT. Jak powiedział premier, propozycja była taka, by VAT nie był kosztem, który można rozliczać w ramach dotacji unijnych, ale musiałby być pokrywany ze środków krajowych. - Dla samorządów przede wszystkim, ale też dla NGO-sów, zagrożenia gigantyczne - zaznaczył. Jak powiedział, "dosłownie do ostatniej minuty" pilnował, by w ostatecznym projekcie znalazł się zapis korzystny dla Polski.

Trzecia ważna dla Polski sprawa, mówił szef rządu, to była kwestia możliwości przesuwania środków pomiędzy różnymi filarami. - Mieliśmy świadomość, że nie uzyskamy prolongaty możliwości dofinansowania dopłat bezpośrednich z budżetu narodowego, a nie chcieliśmy, aby polski rolnik był zagrożony wyraźnym ubytkiem, jeśli chodzi o wysokość dopłat bezpośrednich - powiedział szef rządu.

Z tego względu, podkreślił, kwestia elastyczności była tak ważna, bo umożliwia rządowi proponowanie w budżecie państwa przesunięć, które spowodują, że dopłaty bezpośrednie nie będą niższe, niż wtedy, gdy była formalna zgoda UE na dopłaty z budżetu państwa.

Polska wśród państw, które uchroniły budżet UE przed cięciami

Premier mówił, że niektórzy liderzy PE protestują przeciwko budżetowi, ponieważ jest on według nich za mały. - Parlament Europejski będzie forsował swoje stanowisko, które jest bliskie poglądowi polskiemu - ocenił.

Tusk oświadczył, że "Polska była jednym z dwóch, trzech kluczowych państw, które uchroniły budżet europejski od zbyt radykalnych cięć, sojusznikiem w tej walce przeciw zbyt radykalnym cięciom był Parlament Europejski". Jak mówił, dużą rolę odegrała w tej kwestii bardzo dobra współpraca z prezydentem Francji Francois Hollande'em przez cały okres negocjacji.

Premier zaznaczył, że w czasie negocjacji budżetowych Polska nie ukrywała satysfakcji z tego powodu, że nasze stanowisko jest mniej więcej zbieżne z oczekiwaniami PE i innych instytucji europejskich. - To był ten klucz do sukcesu, bo Polska mogła z otwartą przyłbicą mówić, że walczymy o to samo, o co walczą instytucje wspólnotowe, oddalaliśmy zarzut, że bijemy się wyłącznie o swoje - mówił.

Premier dodał, że teoretycznie można sobie wyobrazić, że PE zawetuje budżet. - Wtedy wracamy do budżetów rocznych, które co do kwot nie byłyby złe dla Polski, natomiast co do mechanizmów byłyby bardzo trudne do uchwalania - powiedział. Ocenił jednak, że teoretycznie roczne budżety mogłyby być bardziej korzystne finansowo dla Polski.

- Intuicja mi podpowiada, że PE nie będzie zainteresowany tym, aby zablokować budżet, tylko żeby uzyskać w nim takie rozstrzygnięcia, które zwiększą rolę parlamentu w dyspozycji tym budżetem, być może z korzyścią dla wszystkich - ocenił premier.

Odnosząc się do zaplanowanej na 20 lutego wizyty szefa PE Martina Schulza w Warszawie, premier ocenił, że będzie on prezentował póki co "twarde stanowisko" ws. budżetu. - Tym bardziej że on wie, że to twarde stanowisko jest najbardziej propolskim stanowiskiem, jakie można sobie wyobrazić - dodał Tusk.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tusk: Europa tnie wydatki, dostaliśmy dużo
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.