Zamieszanie z lotem szefa MON Rosji nad Polską
Wojsko z powodów proceduralnych nie zgodziło się w piątek na przelot nad Polską samolotu z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu. Lot zgłoszono jako wojskowy, podczas gdy Rosjanie dysponowali tylko zgodą cywilną. Gdy zmienili status lotu, mogli lecieć bez przeszkód.
Szojgu był w piątek na Słowacji na obchodach 70. rocznicy powstania narodowego. Po starcie z lotniska w Bańskiej Bystrzycy piloci rosyjskiego Tu-154 otrzymali informację, że Polska nie udostępni swojej przestrzeni powietrznej.
- Samolot nie dostał zgody, ponieważ zgłoszono lot wojskowy, powołując się na cywilną zgodę. Procedury nie przewidują takiej sytuacji - powiedział PAP rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Piotr Walatek. Lot wojskowy trzeba zgłosić na siedem dni wcześniej, a w szczególnych wypadkach - z minimum 72-godzinnym wyprzedzeniem. Takie zgłoszenie do polskiego wojska nie trafiło.
Po dłuższym czasie Rosjanie zmienili jednak status lotu na cywilny i mogli wlecieć w polską przestrzeń powietrzną. Informację taką podała najpierw rzeczniczka rosyjskiej ambasady w Warszawie Walerija Pierżynska, a potem potwierdziło ją polskie wojsko.
- Sytuacja została wyjaśniona. Otrzymano zgodę na przelot. Samolot może lecieć - powiedziała Pierżynska, cytowana przez agencję Interfax. - Mam potwierdzenie, że zgłosili się jako lot cywilny, który nie wymaga zgody wojska. W związku z tym samolot może lecieć - podał z kolei Walatek.
Rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Paweł Paluch powiedział PAP, że rosyjski samolot miał zgodę dyplomatyczną na przelot jako samolot cywilny Aerofłotu. Również z Moskwy Szojgu leciał nad Polską. Jego lot był zgłoszony jako cywilny.
Zanim Rosjanie zmienili status lotu, Walatek zapewnił, że jeśli lot zostanie zgłoszony jako cywilny, "to nie powinno być problemu" z wpuszczeniem samolotu w polską przestrzeń. - Jeśli będą utrzymywać, że jest to lot wojskowy, to oczywiście muszą być zachowane procedury - wyjaśnił.
Wojsko było w kontakcie z attache obrony Federacji Rosyjskiej. Wyjaśniano, jak mówił Walatek, "czy faktycznie jest to lot wojskowy, czy nastąpiła zwykła pomyłka, bo w planie lotu jest to kwestia jednej litery". Rzecznik dowództwa operacyjnego wyraził opinię, że najprawdopodobniej doszło do błędu pilota, który zgłaszał plan lotu.
O sprawie niewpuszczenia rosyjskiego samolotu poinformowała jako pierwsza agencja RIA-Nowosti. Jej korespondent podał z pokładu samolotu, że Polska nie zgodziła się na przelot Tu-154. Agencja podała, że po starcie z lotniska w Bańskiej Bystrzycy piloci otrzymali informację, że Polska nie udostępnia swojej przestrzeni powietrznej samolotowi ministra. W wyniku tego maszyna zawróciła i po godzinie wylądowała w Bratysławie. Według MSW Słowacji, samolotu nie wpuściła nie tylko Polska, ale też Ukraina.
Skomentuj artykuł