Ziobro w TVP I odnosił się do wywiadu prezydenta dla "Do Rzeczy". Andrzej Duda powiedział m.in.: "Ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska; bynajmniej nie jest to środowisko PiS". Dodał, że chodzi o "jednego z koalicjantów PiS w ramach Zjednoczonej Prawicy".
"Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r., zaraz po wyborach parlamentarnych, zdradziły Prawo i Sprawiedliwość, próbowały rozbić klub parlamentarny PiS i partię. Potem wielokrotnie, publicznie i ostro atakowały śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w związku z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego" - powiedział Duda.
Minister sprawiedliwości pytany m.in. o te słowa prezydenta powiedział, że Duda jest "bardzo zdolnym człowiekiem, który może wiele osiągnąć". "Ale Andrzej Duda musi pamiętać, tak jak był wczoraj mecz, z którego wszyscy się cieszymy (...), że jest świetny Lewandowski. Ale sam Lewandowski bez drużyny nie mógłby nawet podjąć realnej gry; skończyłoby się to wielką klapą i porażką" - oświadczył. "Nawet najzdolniejszy człowiek (...) bez wsparcia drużyny, bez tej pomocy w obronie, w ostatecznym finale, kiedy dojdzie do głównej rozgrywki, którą będzie gra o Polskę, przy okazji są wybory, jest skazany na porażkę" - dodał.
"Wszyscy mają oczy i mają uszy" - powiedział, podkreślając że przez ostatnie tygodnie politycy PiS, w tym prezes Jarosław Kaczyński, wiele razy wypowiadali się w sprawie prezydenckiego weta do ustaw o SN i KRS. "Czytając ten wywiad, miałem wrażenie, że pan prezydent sugeruje, że pan prezes Kaczyński i PiS chwaliło pana prezydenta za słuszną decyzję i wyrażało być może entuzjazm; ja sobie nie przypominam takich słów" - oświadczył Ziobro. "Co najważniejsze: jestem pewien, że wyborcy też doskonale to pamiętają" - podkreślił.
"Pan prezydent często odwołuje się do duchowości. Istotą działania Ducha Świętego jest prawda; to po pierwsze, a po drugie - mądrość. Jak ktoś w sposób tak oczywisty przeczy prawdzie i faktom, to trochę błądzi, zdaje się. To nie jest z natchnienia akurat tej duchowości, która jest nam bliska" - mówił minister.
Podkreślił, że "każdy ma prawo popełniać błąd". "Pan prezydent ma wiele zalet i ma wielkie szanse przed sobą. Ja dalej wyciągam rękę do niego i chciałbym go wspierać" - oświadczył. "Radziłbym panu prezydentowi - trochę jako mojemu koledze z dawnych lat, któremu (...) zdaje się bardziej ja pomogłem niż on mnie kiedyś i też chętnie będę mu pomagał w przyszłości, żeby dobierał doradców, którzy mają natchnienie bardziej od Ducha Świętego niż od jakichś PR-owców kierowanych cynicznymi chęciami rozgrywki" - podkreślił minister.
Dodał, że "miarą skuteczności cynizmu, który niestety jest w polityce, jest skuteczność". "A jeśli ktoś tak w sposób oczywisty przeczy faktom (...), to niekoniecznie jest skuteczny i ludzie pewnie sobie zadają pytanie o wiarygodność i zaufanie" - powiedział Ziobro. "Myślę, że pan prezydent bardzo zabiega o to, aby być osobą o wysokiej wiarygodności i zaufaniu. Ja bym chciał panu prezydentowi w tym pomóc" - zaznaczył.
Przypomniał, że prezydent mógł liczyć na jego wsparcie w sprawie projektu, co do zaostrzenia kar dla pedofilów czy pomocy prawnej - "co przeczy osobistej niechęci do pana prezydenta". "Ja do pana prezydenta mam naprawdę pozytywny stosunek, mimo tych słów i tego wszystkiego" - dodał Ziobro.
Zapewnił też, że "ani razu nie zaatakował Andrzeja Dudy wtedy, kiedy odszedł z Solidarnej Polski". "Dopiero zaatakowałem go wtedy, kiedy myśmy leżeli na deskach i on nas zaatakował" - dodał Ziobro.
Odnosząc się do weta wobec ustawy o KRS, Ziobro podkreślił, że "spodziewał się podpisania". "Ustaliliśmy warunki, które ja spełniłem; kiedy dowiedziałem się z telewizji, że pan prezydent zmienia zdanie (...), zdziwiłem się, że mój kolega były, prezydent państwa (...) zmienia ustalenia i oświadcza coś, co w gruncie rzeczy wywraca cały sens reformy, którą przygotowałem" - powiedział minister. "Jeżeli pan prezydent wcześniej by zadzwonił i powiedział, że zmienia zdanie, to być może moja reakcja byłaby inna" - dodał.
Skomentuj artykuł