68 proc. Rosjan uważa, że krajowi grozi agresja

(fot. olpol / flickr.com / CC BY 2.0)
PAP / pk

68 proc. Rosjan uważa, że realne jest zagrożenie wojną ze strony innych państw - wynika z sondażu przeprowadzonego przez niezależny ośrodek Centrum Lewady. Jednocześnie 82 proc. Rosjan nie wątpi w zdolność armii do obrony państwa.

Sondaż, który dotyczył też stosunku Rosjan do poboru do armii, przeprowadzono w dniach 23-26 stycznia. W całości opublikowany został w sobotę na stronie internetowej Centrum Lewady.

DEON.PL POLECA


Na pytanie: "Czy istnieje obecnie zagrożenie wojenne dla Rosji ze strony innych krajów?" 68 proc. ankietowanych odpowiedziało twierdząco. Dla porównania, w roku 2013 uważało tak 51 proc. Rosjan.

22 proc. badanych uznało, że takiego zagrożenia nie ma, a 10 proc. wybrało odpowiedź: "trudno powiedzieć".

Połowa Rosjan poparła w sondażu utrzymanie powszechnego obowiązku wojskowego i poboru. Za przejściem na system kontraktowy opowiedziało się 37 procent badanych.

Sondaż przeprowadzono na reprezentatywnej próbie 1 600 osób w 134 miejscowościach w 46 regionach Federacji Rosyjskiej. Margines błędu nie przekracza 3,4 procent.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

68 proc. Rosjan uważa, że krajowi grozi agresja
Komentarze (5)
MR
Maciej Roszkowski
23 lutego 2015, 13:08
Bo ZSRR trwa tam nadal w umysłach. PS. Sputnikam i poputczikam priwiet
23 lutego 2015, 09:23
Biedni ogłupieni przez kremlowską propagandę ludzie :(
BS
Bus Stop
23 lutego 2015, 08:55
  Agresja  wymierzona  w Rosję i w jej  Prezydenta  jest  widoczna  gołym  okiem,  o ile  ktoś  nie  jest  zaczadzony propagandą i polityczną  poprawnością;  na  razie  jest  to  agresja  na poziomie psychologicznym
O
olo
2 kwietnia 2015, 15:13
A on przecie niewinny. Baranek, osiołek, aniołek... On nie stosuje agresji słownej, psychologicznej... W tej chwili jako propagandę gebelsowską, można określić tylko tą rosyjską.
O
observator
23 lutego 2015, 02:17
No cóż, bądź co bądź to Waszyngton dzisiaj podchodzi pod Moskwę, a nie Moskwa pod Waszyngton, trudno więc się takim wynikom dziwić. Od czasów Kuby i Nikaragui sytuacja odwróciła się o 180 stopni.