Apele o wyjaśnienie śmierci rosyjskiego dziennikarza, który pisał o rosyjskich najemnikach w Syrii
OBWE, Reporterzy bez Granic (RSF), Komitet Obrony Dziennikarzy (CPJ) wezwały władze Rosji do wyjaśnienia okoliczności śmierci rosyjskiego dziennikarza Maksima Borodina, który 13 kwietnia wypadł z okna swojego mieszkania. Borodin pisał m.in. o rosyjskich najemnikach w Syrii.
"Apelujemy do rosyjskich władz o przeprowadzenie efektywnego, sprawiedliwego i przejrzystego dochodzenia w sprawie okoliczności śmierci Maksima Borodina oraz o wzięcie pod uwagę możliwości nienaturalnej śmierci" - oświadczyła Nina Ognianowa, koordynator europejskiego i środkowoazjatyckiego programu Komitetu Obrony Dziennikarzy.
Przedstawicielka CPJ wezwała rosyjskie władze na szczeblu regionalnym i federalnym, by wzięły pod uwagę możliwość ataku na Borodina, motywowanego jego działalnością dziennikarską. Ognianowa przypomniała też o serii "podejrzanych zgonów" dziennikarzy w Rosji.
Reporterzy bez Granic oraz Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) również wezwały do wnikliwego zbadania okoliczności śmierci Borodina, którą określiły jako "podejrzaną".
Borodin wypadł w miniony piątek z okna swojego mieszkania; zmarł w niedzielę w szpitalu w Jekaterynburgu, na Uralu, nie odzyskawszy przytomności. Drzwi do jego mieszkania były zamknięte od wewnątrz. Okoliczności jego śmierci pozostają niejasne. W poniedziałek Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej wszczął dochodzenie w tej sprawie.
Niektórzy znajomi i współpracownicy Borodina twierdzą, że zginął on w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Polina Rumiancewa, redaktor naczelna jekaterynburskiej agencji informacyjnej Nowyj Dień, gdzie pracował Borodin, uważa, że dziennikarz nie miał powodów do targnięcia się na własne życie.
Borodin był jednym z dziennikarzy, którzy pisali o incydencie zbrojnym z 7 lutego, gdy w Syrii rosyjscy najemnicy z grupy Wagnera zginęli w ostrzale sił lotniczych pod dowództwem USA. Według doniesień medialnych mogło wówczas zginąć nawet 200 najemników z Rosji. Wraz z syryjskimi wojskami rządowymi próbowali oni odbić pole naftowe, kontrolowane przez sprzymierzoną z USA arabsko-kurdyjską milicję pod nazwą Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF). Władze w Moskwie podały jedynie, że udzieliły pomocy obywatelom Rosji i że w incydencie nie brali udziału żołnierze rosyjskich sił zbrojnych.
Media zachodnie i rosyjskie wielokrotnie pisały o grupie Wagnera, informując, że formacja ta walczy w Syrii; podawano, że ta prywatna firma najemnicza prowadziła też działania zbrojne na wschodzie Ukrainy. Działalność najemnicza jest w Rosji zakazana.
Borodin pisał też m.in. o rosyjskich oligarchach i ich życiu prywatnym.
W październiku 2017 roku Borodin mówił, że po udzieleniu wywiadu niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd został napadnięty i uderzony w głowę metalową rurą.
Skomentuj artykuł