Bill Clinton mówi, że Hillary naprawdę zmienia świat
W głęboko osobistym, ocenianym jako arcydzieło retoryki przemówieniu, Bill Clinton mówił na konwencji Demokratów o swej żonie Hillary jako o życiowej partnerce, matce ich córki i wybitnej przywódczyni, która wprowadzi rzeczywiste, pozytywne zmiany w Ameryce.
Wkrótce potem, ku zaskoczeniu zebranych, Hillary Clinton ukazała się na zawieszonym w hali Wells Fargo wielkim ekranie i przywitała delegatów na konwencję. Poprzedziła to sekwencja portretów wszystkich kolejnych prezydentów USA, z których ostatni - Baracka Obamy - rozpadł się na kawałki jak stłuczone szkło i na jego miejscu ukazała się kandydatka.
Tym specjalnym efektem reżyserzy wtorkowego widowiska zilustrowali metaforę "rozbitego szklanego sufitu", czyli oczekiwanego rozbicia przez Clinton - pierwszą kobietę-kandydatkę do Białego Domu z głównej partii w USA - niewidzialnej bariery nie dopuszczającej dotąd kobiet do awansu na najwyższy urząd w kraju.
"Nie mogę uwierzyć, że spowodowaliśmy właśnie dziś wieczorem największe pęknięcie w tym suficie!" - powiedziała Clinton z ekranu.
Hillary została we wtorek oficjalnie nominowana kandydatką Demokratów na prezydenta. W czwartek, w ostatnim dniu konwencji, wygłosi programowe przemówienie.
"W 1971 roku poznałem pewną dziewczynę. Miała okulary w grubej oprawie i żadnego makijażu" - zaczął były prezydent swą opowieść o Hillary. W następnym zdaniu wyznał, że "od razu wiedział", że będzie to poważna znajomość.
Okraszając swe wystąpienie anegdotami, opowiadał o tym, jak długo musiał prosić Hillary o rękę, jak się w końcu pobrali i jak jego żona była oddana działalności w służbie publicznej. Przypomniał jej pracę na rzecz praw kobiet, dzieci i mniejszości rasowych, reform edukacji i ochrony zdrowia. "Przeszliśmy przez dobre i złe czasy" - powiedział melancholijnie, czyniąc aluzję do problemów w ich małżeństwie.
Wspominał, że jako Pierwsza Dama w latach 90. Hillary była bojowniczką o prawa człowieka, wysyłaną w misje nieoficjalnego ambasadora rządu USA do licznych krajów. Jako senator ze stanu Nowy Jork wywalczyła odszkodowania dla ofiar ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r. i sponsorowała ustawę ułatwiająca adopcje dzieci z biednych rodzin. Kiedy kierowała Departamentem Stanu - przypomniał Clinton - negocjowała układ START z Rosją, przeforsowała w ONZ sankcje na Iran i doprowadziła do zawieszenia broni między Hamasem a Izraelem.
Ponad półgodzinne wystąpienie Billa Clintona było polemiką z powielanym często stereotypem Hillary Clinton jako polityka status quo, który z oportunistycznych pobudek nie dąży do zasadniczych zmian, jakich pragną Amerykanie w czasach buntu przeciw establishmentowi.
Za polityków wyrażających takie tendencje, obiecujących radykalne zmiany ludziom sfrustrowanym i "zapomnianym", chcą uchodzić: kandydat Republikanów do Białego domu, prawicowy populista Donald Trump, i były rywal Hillary do nominacji w Partii Demokratycznej, senator Bernie Sanders.
"Hillary zawsze pragnie posuwać sprawy do przodu. Możecie posłać ją wszędzie, gdzie są jakieś problemy, ona tam pojedzie i w jakiś sposób spowoduje, że się tam poprawi. Taka już jest" - powiedział były prezydent.
Demokraci popierający Hillary Clinton potępiają Trumpa jako kłamliwego demagoga obiecującego wyborcom gruszki na wierzbie i hipokrytę, którego działalność w biznesie przeczy temu, co głosi z mównicy na wiecach.
Sanders, który prowadził kampanię pod hasłami "politycznej rewolucji" dążącej do zmniejszenia nierówności dochodów i ukrócenia potęgi wielkiego biznesu, uważany jest za utopistę o szlachetnych intencjach, którego postulaty nie mają w Ameryce szans realizacji.
Przemówienie Clintona komentuje się jako oratorski tour de force, który może pomóc Hillary w oczach opinii publicznej. Amerykanie są bombardowani czarnym PR Republikanów, którzy nieustannie przypominają o korzystaniu przez nią z prywatnego serwera mailowego w Departamencie Stanu, kontrowersjach z fundacją charytatywną Clintonów i innych sprawach, które podważyły zaufanie do jej osoby.
Konwencja w Filadelfii, która ma pomóc w "sprzedaży" opinii wizerunku kandydatki Demokratów, jest efektownym medialnie widowiskiem dzięki udziałowi najwybitniejszych gwiazd ekranu i muzyki popularnej.
We wtorkowy wieczór na scenie w hali Wells Fargo wystąpili: słynna aktorka filmowa Meryl Streep, która wygłosiła przemówienie, i piosenkarka Alicia Keys. W następnych dniach pojawi się tam Lady Gaga i raper Snoopy Dog.
Na ubiegłotygodniowej konwencji GOP w Cleveland nie było tylu celebrytów show-businessu, gdyż przeważająca większość tego środowiska popiera Demokratów.
Skomentuj artykuł