Celem BiH status kandydata do UE w 2017 r.
(fot. jaime.silva / Foter / CC BY-NC-ND)
PAP / kn
Przez ok. 10 lat integrację Bośni i Hercegowiny (BiH) z UE blokował skomplikowany system państwowy i skłóceni politycy. Ostatnio Unia zmieniła strategię wobec BiH, a w Sarajewie pojawiła się determinacja, by w 2017 r. otrzymać status kraju kandydującego do UE.
"Viva la transicion" (Niech żyją reformy) - głoszą wielkie napisy na żółtych tramwajach, które wolno suną ulicami Sarajewa, stolicy kraju podzielonego na autonomiczne "jednostki państwowe": Republikę Serbską oraz federację muzułmańsko-chorwacką, podzieloną jeszcze na kantony.
Głębokich reform domagali się uczestnicy protestów społecznych przeciwko bezrobociu, korupcji i klasie politycznej, które wybuchły w lutym ub.r. i przerodziły się w największe niepokoje od zakończenia wojny w 1995 r. Powodów do niezadowolenia mieszkańcy niespełna 4-milionowej BiH mają wiele: wysokie koszty pracy i świadczenia socjalne, które nie trafiają do najbardziej potrzebujących, rozdęty sektor państwowy sprzyjający korupcji, należące do najgorszych w Europie warunki dla biznesu i średnia pensja w wys. 400 euro.
Teraz reform od nowych władz, wybranych jesienią, żąda również Unia, jeśli kraj ma się znaleźć we Wspólnocie. Chodzi m.in. o reformy administracji publicznej i systemu sprawiedliwości, poprawę warunków zatrudnienia, wprowadzenie zmian w edukacji i polityce socjalnej - wymienił pod koniec maja na spotkaniu z dziennikarzami z UE przedstawiciel unijnej delegacji w Sarajewie Melvin Asin.
Minister handlu zagranicznego i stosunków gospodarczych Mirko Szarović zapowiedział, że "celem BiH jest otrzymanie w 2017 r. statusu państwa kandydującego do UE". Od 2003 r. BiH jest potencjalnym kandydatem do UE. Na razie jedynym namacalnym skutkiem powolnego i w ostatnich latach pogrążonego w impasie procesu zbliżenia do "28" jest to, że od końca 2010 r. obywatele BiH z paszportami biometrycznymi mogą wjeżdżać do Unii bez wiz.
Unijny ambasador w Sarajewie Lars-Gunnar Wigemark jest przekonany, że Bośnia złoży wniosek o członkostwo, "pytanie tylko, kiedy to się stanie i czy kraj będzie wystarczająco dobrze przygotowany". Jeszcze kilka lat temu BiH była na bardziej zaawansowanym etapie integracji niż niektórzy jej sąsiedzi. Ale Albania, Serbia czy Czarnogóra wykorzystały ten czas lepiej. "Ostatnia dekada to dla Bośni stracony czas, jeśli chodzi o osiąganie poziomu, niezbędnego do pchnięcia akcesji naprzód" - uważa Wigemark.
Brak postępów przełożył się na zmniejszenie przez Unię pomocy przedakcesyjnej dla BiH. W latach 2007-13 wsparcie opiewało na 650 mln euro. Od 2014 r. zamiast rocznie dostawać ponad 90 mln euro, BiH otrzymuje ok. 40 mln euro.
"Trafia do nas najmniej środków w całym regionie. Możemy za to winić tylko samych siebie, chociaż oczywiście winą chcielibyśmy obarczyć innych" - przyznał doradca premiera federacji muzułmańsko-chorwackiej Goran Miraszczić.
W Bośni i Hercegowinie podjęcie decyzji komplikuje fakt, że kraj ma 14 rządów i 14 parlamentów, a władzę pełnią trzej członkowie Prezydium BiH, spełniającego rolę prezydenta, którzy reprezentują trzy wspólnoty narodowe i rotacyjnie zmieniają się na czele tego gremium co osiem miesięcy.
Jak ocenił szef gabinetu serbskiego członka Prezydium Mladena Ivanicia, Predrag Grbić, trzej "prezydenci" mają "różne podejście do wielu kwestii" i "nietrudno znaleźć sprawy, co do których się nie zgadzają". "Ale łączy nas perspektywa unijna" - zapewnił doradca ds. zagranicznych bośniackiego członka Prezydium Bakira Izetbegovicia, Haris Baszić.
Paraliż polityczny miał skutki dla gospodarki. Przed wejściem Chorwacji do UE w 2013 r. BiH sprzedawała jej połowę mleka przeznaczonego na eksport - 80 mln litrów. Ale eksport został zablokowany, bo mleko nie spełnia unijnych standardów. "Mieliśmy czas, by je wprowadzić. Politycy przespali siedem lat, chociaż wiadomo było, że Chorwacja wejdzie do UE" - przyznał minister Szarović.
W ostatnich latach główną przeszkodą na drodze BiH do UE była niemożność wprowadzenia przez władze w Sarajewie zmian w konstytucji, których w 2009 r. zażądał od nich Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC). Uznał on za dyskryminację fakt, że o miejsce w Prezydium mogą ubiegać się tylko przedstawiciele Serbów, Muzułmanów i Chorwatów, a nie inne mniejszości. Wyrok sprawił, że postulat zmiany konstytucji przekształcił się w wymóg prawny.
Jednak po demonstracjach z ub.r., w których wielu widziało "bośniacką wiosnę", Unia zmieniła strategię. "Nie chcemy, aby Bośnia stała się źródłem niestabilności w regionie" - podkreślił ambasador Wigemark. UE rozpisała nowy program zbliżenia z BiH, polegający na wspieraniu reform społecznych i gospodarczych. "Zmiana konstytucji wciąż jest warunkiem akcesji, ale nie powinniśmy od tego zaczynać, lecz skoncentrować się na reformach" - tłumaczył Asin. Zdaniem niektórych obserwatorów powodem zmiany podejścia UE była też agresywna polityka Rosji i obawy, że kraj ten może zacząć zwiększać swe wpływy w regionie.
W lutym parlament BiH przyjął deklarację, w której władze zobowiązały się do wprowadzenia reform. W rezultacie UE zgodziła się na wprowadzenia w życie umowy o stabilizacji i stowarzyszeniu między UE a BiH, podpisanej w czerwcu 2008 r. w Luksemburgu. 1 czerwca porozumienie zaczęło w pełni obowiązywać.
W ocenie ambasadora Wigemarka Unia, która współtworzyła układ z Dayton, ma obowiązek pomóc BiH. "Po 1995 r. kraj pod względem gospodarczym oraz od strony bezpieczeństwa stał się uzależniony od zagranicznej pomocy. Ale BiH musi stanąć na własnych nogach i wziąć odpowiedzialność za własną przyszłość. To uzależnienie trzeba przekuć w członkostwo w UE w ciągu następnych 5-10 lat" - uważa Wigemark.
Władze już pracują m.in. nad reformą rynku pracy. Sięgające lat 70. przepisy sprawiają, że zwolnienia są prawie niemożliwe. "Jeśli pracownik pójdzie do sądu, w 98 proc. przypadków wygra" - wyjaśnił jeden z niewielu w BiH przedsiębiorców Edin Mehić, który pierwszą firmę założył w wieku 18 lat.
Zdaniem korespondentki agencji Reutera w Sarajewie Darii Szito-Suczić to, że nowy rząd wyraził polityczną wolę do wprowadzania reform to krok naprzód i spora zmiana. "Wcześniej takiej woli nie było. Ale problemem jest to, że w rządzie wciąż są ci sami ludzie, którzy byli w nim przez ostatnie lata. Więc kto wprowadzi te zmiany?" - zastanawiała się.
Dla młodych obywateli BiH, z których większość marzy o wyjeździe za granicę, nie widząc dla siebie perspektyw w kraju, gdzie bezrobocie przekracza 40 proc., UE jest synonimem lepszej przyszłości. "Ale zanim wejdziemy do Unii musimy wybrać lepszych polityków i rozwinąć kraj wewnętrznie" - uważa 20-letni student ekonomii z Sarajewa, Diego.
Nie jest pewien, czy z wejścia do Unii skorzystają zwykli ludzie, czy tylko politycy. "Żeby tylko nie okazało się, że Bośnia będzie jak Grecja" - powiedział.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł