Czy Portoryko zostanie 51. stanem USA?

(fot. fortherock / flickr.com / CC BY)
PAP / drr

Jest coraz bardziej prawdopodobne, że Portoryko, wyspa na Morzu Karaibskim będąca częścią USA, ale nie na prawach stanu, będzie ostatecznie przyjęta do unii jako 51 stan. Raczej jednak nie nastąpi to szybko.

Do Kongresu wpłynął 15 maja projekt rezolucji, która proponuje przyznanie Portoryko statusu stanu, jeżeli zapragną tego jego mieszkańcy. Inicjatorem rezolucji jest jedyny przedstawiciel wyspy w Kongresie, Pedro Pierluisi, a sponsoruje ją 30 ustawodawców z obu partii.

Mieszkańcy Portoryko opowiedzieli się wyraźnie za jego uznaniem za stan w plebiscycie w listopadzie ub.r. przeprowadzonym w dniu zeszłorocznych wyborów w USA. Głosowało za tym 61 procent ludności wyspy i tylko 33 procent chciało, by Portoryko było "luźno stowarzyszone" z USA, co z grubsza odpowiada obecnej sytuacji. Wyspa jest tzw. Commonwealth of Puerto Rico, co tłumaczy się jako: "wspólnota" lub "terytorium stowarzyszone" z USA. Po raz pierwszy wejście do unii na prawach stanu zyskało tak wielu zwolenników. Tylko 5,5 proc. głosowało za niepodległością. W przeszłości nurt niepodległościowy był znacznie silniejszy - radykalni jego przedstawiciele urządzali nawet zamachy terrorystyczne.

Portoryko zostało wcielone do USA w 1898 r. w wyniku zwycięskiej wojny z Hiszpanią, której poprzednio było kolonią. Od 1917 r. jego mieszkańcy posiadają amerykańskie obywatelstwo. Obecny status wspólnoty stowarzyszonej, uzyskany w 1952 r., oznacza, że Portorykańczycy nie płacą podatków dochodowych, ale wpłacają składki na ubezpieczenia społeczne (w USA zwane podatkami), dzięki czemu korzystają z emerytur federalnych i państwowych ubezpieczeń medycznych dla biednych i emerytów (Madicaid i Medicare) oraz zasiłków dla bezrobotnych. Nie mogą jednak głosować w wyborach prezydenckich i mają w Kongresie tylko jednego przedstawiciela, w dodatku bez prawa głosowania.

W marcu specjalny zespół ekspertów sporządził dla Białego Domu raport, w którym stwierdzono, że obecny status Portoryko hamuje jego rozwój ekonomiczny i rozwiązanie palących problemów społecznych. Portoryko jest znacznie biedniejsze niż reszta USA, a przestępczość większa. Jego średni PKB na głowę - ok. 18 tys. dolarów - jest dwa razy niższy niż PKB per capita najuboższego stanu USA, Missisipi. W budżecie na przyszły rok administracja prezydenta Baracka Obamy przeznaczyła 2,5 miliona dolarów na sfinansowanie kolejnego plebiscytu na wyspie na temat jej statusu.

Ostatni raz unia amerykańska powiększyła się 54 lata temu - w 1959 r. prawa stanów przyznano Alasce i Hawajom. Na podstawie wspomnianego projektu rezolucji o przyjęciu Portoryko prezydent USA musiałby zgłosić do Kongresu odpowiednią ustawę. Kongres miałby następnie rozstrzygnąć o tym w głosowaniu, przy czym do uznania wyspy za stan wystarczyłaby zwykła większość głosów.

Dodatkowa, 51. gwiazda, zmieściłaby się na sztandarze USA, ale przeciw zaoferowaniu statusu stanu Portoryko istnieje silna opozycja, i to nawet na samej wyspie. Za utrzymaniem status quo opowiada się jej gubernator Alejandro Garcia Padilla. Twierdzi on, że Portoryko ma dziś ważniejsze problemy, jak bezrobocie i przestępczość. Przeciwnicy włączenia wyspy do unii jako stanu kwestionują wiarygodność wyników plebiscytu z listopada ub.r. Zwracają uwagę, że wiele oddanych wówczas głosów było nieważnych.

Opozycja skupia się głównie w Partii Republikańskiej (GOP), która obawia się, że mieszkańcy Portoryko będą głosować na Demokratów. Portorykańczycy, także osiedli na kontynencie amerykańskim - ich główne skupisko to East Harlem w Nowym Jorku - plasują się w dolnych okolicach skali dochodów, a to zwykle elektorat Demokratów. Zwolennicy statusu stanu odpowiadają na to, że w sprawach społeczno-kulturowych Portorykańczycy, jak większość Latynosów, są raczej konserwatywni, co może ich zbliżać do Republikanów.

Lobby za statusem stanowym powołuje się na dyskutowaną obecnie w Kongresie reformę imigracyjną. Argumentuje, że skoro w reformie zamierza się zalegalizować pobyt w USA milionów nielegalnych imigrantów, sprawiedliwość nakazuje również uregulować status Portorykańczyków na wyspie, którzy nie mogą wybierać prezydenta i nie mają odpowiedniej reprezentacji na Kapitolu w Waszyngtonie.

Kulturowo Portoryko należy raczej do Ameryki Łacińskiej. Jego mieszkańcy mówią po hiszpańsku i z niektórymi trudno się porozumieć po angielsku, choć oba języki są urzędowe. Według badań aż 90 procent posługuje się angielskim na poziomie tylko podstawowym. Wyspa przyciąga turystów z kontynentu, którzy korzystają z atrakcyjnych plaż, słuchają salsy w stolicy San Juan, oglądają las tropikalny i słynny radioteleskop Arecibo. Turystyka nie jest jednak wystarczającym motorem wzrostu, który wyciągnąłby Portoryko z relatywnej biedy.

Wzmacnia to argumenty przeciwników przyznania mu statusu stanu. Zdaniem ekspertów, GOP, posiadająca większość w Izbie Reprezentantów raczej nie dopuści na razie do uchwalenia przyjęcia Portoryko do unii na prawach stanu. Jeżeli jednak obecny trend się utrzyma, może to nastąpić w przyszłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy Portoryko zostanie 51. stanem USA?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.