Dubaj w tarapatach finansowych
Emirat Dubaj popadł w tarapaty finansowe. Twórcy sztucznych wysp w kształcie palmy i najwyższego budynku na świecie zaskoczyli międzynarodowe rynki finansowe, prosząc wierzycieli o zwłokę w spłacie kredytów przez spółkę holdingową Dubai World i jej filię Nakheel.
Światowe giełdy zareagowały spadkami, co wiąże się z utratą zaufania przez inwestorów. Reuters odnotowuje, że w związku z zaniepokojeniem o stan globalnego systemu finansowego wywołanym przez kłopoty Dubaju, najbardziej ucierpiały akcje banków.
Zobowiązania finansowe Dubai World osiągnęły podobno 60 miliardów USD – pisze agencja dpa. Zdaniem ekspertów główną przyczyną tych trudności jest fatalna sytuacja na rynku nieruchomości, stanowiąca konsekwencje kryzysu finansowego.
Jak informuje WAM – państwowa agencja prasowa Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) – władze Dubaju chcą, żeby wierzyciele Dubai World zaczekali na wszelkie należne im płatności co najmniej do 30 maja 2010 roku. Agencja dpa pisze, że emiratowi Abu Zabi, który z racji wielkich zasobów ropy naftowej jest mniej uzależniony od wpływów z innych sektorów, nieoficjalnie przypada teraz rola "żyranta" Dubaju. Wprawdzie oba te emiraty od lat rywalizowały między sobą o najpiękniejszy luksusowy hotel, najlepsze linie lotnicze itp., ale nikt nie sądzi, by szejk Chalifa ibn Zajed an-Nahajan – władca Abu Zabi i prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich – dopuścili do bankructwa Dubaju.
ZEA przychodziły już w tym roku z pomocą Dubajowi – ich bank centralny (z siedzibą w Abu Zabi) kupił dubajskie obligacje za 10 miliardów USD.
Agencja Associated Press przypomina, że jeszcze dwa miesiące temu władca Dubaju szejk Muhammad ibn Raszid al-Maktum dementował pogłoski o kłopotach finansowych swego emiratu. W tym miesiącu szejk obcesowo uciszał krytyków, mówiąc im, żeby się "zamknęli". Teraz eksperci mówią, że szejk będzie musiał przedstawić plan naprawczy, i to taki, który okaże się wiarygodny dla inwestorów, chcących robić interesy z Dubajem.
Skomentuj artykuł