Galerie handlowe to serce indyjskich miast

(fot. EPA/Divyakant Solanki)
PAP / drr

Galerie handlowe w Indiach przeżywają prawdziwe oblężenie w czasie każdych świąt. Stały się nowym centrum dużych metropolii i spełniają funkcje przestrzeni publicznej, której dotąd brakowało. W 2030 roku około 590 mln Hindusów będzie mieszkało w miastach.

"Zakupy podczas świąt Bożego Narodzenia od dwóch lat stają się coraz bardziej popularne w mieście" - zapewniał w dzienniku "Times of India" menedżer sklepu w jednym z największych malli w Punie. "Nie tylko elita, teraz również klasa średnia zakochała się w świętach" - dodał. W tym okresie Hindusi kupują drobne prezenty, słodycze i czekoladki oraz odzież. Co prawda nie wszędzie, ponieważ na południu, np. w Bangalurze, miesiąc między połową grudnia i stycznia uchodzi za pechowy.

Aby przyciągnąć klientów, galerie handlowe muszą się postarać. "Chcemy być ważnym elementem w życiu naszych klientów" - tłumaczy w "Times of India" Neeraj Ghei, dyrektor galerii Selekt Citywalk z ekskluzywnej dzielnicy Saket w południowym Delhi. Galerie handlowe organizują koncerty, wystawy artystyczne i fotograficzne oraz imprezy dla dzieci. "Jeśli zorganizujesz imprezę w odizolowanym parku, musisz zrobić bardzo wiele, aby przyciągnąć ludzi. W mallach imprezy mają tę przewagę, że tutaj już jest infrastruktura" - dodaje.

"Otwarte przestrzenie w indyjskich miastach są wyjątkami i zazwyczaj sąsiadują z budynkami rządowymi" - pisze w indyjskim wydaniu "Wall Street Journal" znany architekt Mohammad Shaheer. Zwraca uwagę, że zazwyczaj są to obszary, o które się nie dba, które są narażone na wykupienie pod zabudowę i bardzo rzadko projektowane jako przestrzeń publiczna. Jedynym wyjątkiem są ogrody Lodi, spadek po muzułmańskich władcach Delhi.

Również New Delhi ze słynnym Connaught Place, zbudowane przez brytyjskich kolonizatorów i zaprojektowane przez Edwina Lutyensa, uległo przekształceniu w latach 80. Na miejscu otwartej przestrzeni miejskiej wybudowano bazar i parkingi. Obecnie młodzież tłoczy się na kilku ławkach pod sklepami pierwszego okręgu placu. "Dzisiaj strefy handlowe, mieszkalne, gdzie się pracuje i odpoczywa, są rozproszone po całym mieście niczym odizolowane enklawy" - pisze Gautam Bhatia w tygodniku "India Today". "Za każdym razem, gdy wychodzę z domu, przepełnia mnie strach. Przez całą drogę - z domu na bazar, z domu do biura, z biura do restauracji albo z domu do sklepu lub kina - towarzyszy mi uczucie zmęczenia z powodu obcowania z miejską rzeczywistością" - wyjaśnia. Galerie handlowe okazują się bardziej przyjazną przestrzenią - klimatyzowaną, wypucowaną na błysk, z czystymi toaletami.

Budowa wielkich malli na dobre ruszyła niespełna dwanaście lat temu, kiedy powstała Ansal Plaza w Delhi i Crossroads w Bombaju. Od tego czasu galerie handlowe wyrastają jak grzyby po deszczu. Nowe miasta, tak jak Gurgaon na obrzeżach Delhi, są już projektowane z myślą o galeriach handlowych. Kiedy "świątynie konsumpcji" pączkowały wokół największych arterii miasta, budowniczowie nie mieli czasu na doprowadzenie kanalizacji, wody i elektryczności do nowych osiedli. Priorytetem były galerie handlowe.

W Indiach jest około 320 wielkich galerii handlowych. Do największych należą: bombajski High Street Phoenix, gdzie powierzchnia pod wynajem to ponad 300 tys. metrów kw., Phoenix Market City (185 tys. metrów kw.) oraz Mantri Square Mall w Bangalurze (157 tys. m kw.). Projektanci galerii starają się zaskakiwać nie tylko wielkością obiektów, ale też ich lokalizacją. Orion Mall w Bangalurze tworzy jedną całość architektoniczną z luksusowymi apartamentowcami oraz wysokim biurowcem. Ogromne budynki tworzą trójkąt, pośrodku którego umieszczono deptak i sztuczne jezioro z fontannami. Z najwyższego piętra budynku, przez monumentalnej wielkości okno, można podziwiać zarówno jezioro, jak i ogromną świątynię wyznawców Kryszny po drugiej stronie ulicy.

Jednocześnie raport firmy doradczej Instytut Globalny McKinseya z 2010 roku nie pozostawia złudzeń, że indyjskie miasta będą się rozrastać i wymagają intensywnych inwestycji. Około 68 miast będzie miało powyżej miliona mieszkańców (obecnie 42). W Europie jest teraz 35 takich ośrodków. Autorzy szacują, że w 2030 roku w indyjskich miastach będzie mieszkało 590 mln ludzi, czyli o 270 mln więcej niż obecnie.

Jednak według raportu trzy czwarte ludności zarabia średnio 80 rupii dziennie (około 4,5 zł). "Indie gwałtownie się urbanizują, ale sytuacja większości ludności, która emigruje ze wsi do miast, wcale się nie poprawia" - mówi PAP Kavita Bahl, dokumentalistka, która zajmowała się fenomenem migracji do miast. Bahl uważa, że polityka rządu, który wspiera taką migrację, jest błędna. "Ludzie na wsi mogą żyć na dobrym poziomie, o ile rząd zacznie ich wspierać. Obecnie politycy przejmują się tylko klasą średnią" - twierdzi.

Jeśli trend się nie zmieni, w 2030 roku Bombaj będzie liczył około 33 mln ludzi, Delhi około 26 mln, a Kalkuta 23 mln.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Galerie handlowe to serce indyjskich miast
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.