I znów kapitan uciekł z tonącego statku

(fot. EPA/Jeon Heon-Kyun)
PAP / drr

Trwają poszukiwania 284 osób, głównie uczniów szkoły średniej, które zaginęły po środowym zatonięciu promu pasażerskiego u południowo zachodnich wybrzeży Korei Płd. Jak podała w czwartek agencja Yonhap, kapitan statku jako jeden z pierwszych opuścił pokład.

W akcji poszukiwawczej uczestniczy 169 statków i 29 samolotów. Płetwonurkowie straży przybrzeżnej i marynarki wojennej dziesięć razy próbowali dostać się do wnętrza jednostki, ale poszukiwania zaginionych utrudniały im słaba widoczność i silne prądy. Z powodu złych warunków pogodowych płetwonurkowie wstrzymali prace.

DEON.PL POLECA

Prom Sewol wypłynął z portu Inczhon, pod Seulem, we wtorek. Statek wyruszył z opóźnieniem, które spowodowane było gęstą mgłą. W niewyjaśnionych okolicznościach prom przewrócił się u południowo zachodnich brzegów Korei Południowej, ok. 3 km na południowy zachód od wyspy Gwanmae. Prom zatonął, ale część kadłuba wystaje z wody.

Wśród 457 pasażerów, którzy znajdowali się na pokładzie, było ok. 340 uczniów i nauczycieli ze szkoły średniej Danwon na przedmieściach Seulu. Płynęli na szkolną wycieczkę na położoną w Cieśninie Koreańskiej wyspę Czedżu. Dotychczas uratowano 179 osób, a 284 uważanych jest za zaginione, w tym 245 uczniów. Potwierdzono śmierć dziewięciu osób.

Wody w tym rejonie obfitują w rafy i mielizny. Według ekspertów prom mógł uderzyć o skałę. Straż przybrzeżna podejrzewa, że statek zboczył z zalecanej przez władze trasy.

Straż przesłuchała kapitana statku i innych członków załogi, by ustalić, co mogło być powodem katastrofy. Świadkowie twierdzą, że 69-letni kapitan był w grupie osób, które jako pierwsze opuściły pokład. "Współczuję pasażerom i bliskim osób zaginionych" - powiedział kapitan Lee przed przesłuchaniem.

Osoby, które zostały uratowane, winą za tragedię obarczają załogę promu. Relacjonowały, że personel kazał im nie ruszać się z miejsca nawet wtedy, gdy statek zaczął się przechylać. Twierdzą, że gdyby wcześniej zarządzono ewakuację, udałoby się ocalić więcej osób.

Prom o wyporności 6.586 ton pływał z Inczhonu na Czedżu dwa razy w tygodniu. Został wybudowany w 1994 roku w Japonii. Południowokoreańska firma Chonghaejin Marine Co. kupiła statek pod koniec 2012 r. Na pokład może zabrać on ponad 900 pasażerów, 180 pojazdów i 150 kontenerów.

Środowe zatonięcie statku było jedną z najtragiczniejszych morskich katastrof w Korei Południowej w ciągu ostatnich 20 lat. W 1970 roku w takich wypadkach zginęło 323 pasażerów, a w 1993 roku 292.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

I znów kapitan uciekł z tonącego statku
Komentarze (2)
H
Hania
17 kwietnia 2014, 13:34
Coraz mniej męskich facetów. Honor zaś to jakaś cnota archaiczna.
M
megii
17 kwietnia 2014, 13:21
a może to jest mit, że kapitan schodzi ostatni. albo to jakiś znak czasu, że jesteśmy coraz słabsi