Korespondent "Gazety Wyborczej" wydalony z Rosji

(fot. youtube.com)
PAP / ml

Korespondent "Gazety Wyborczej" w Rosji Wacław Radziwinowicz został powiadomiony w piątek w MSZ Rosji, że ma oddać akredytację i w ciągu 30 dni opuścić kraj. Przekazano mu, że decyzja wiąże się z wydaleniem z Polski rosyjskiego dziennikarza Leonida Swiridowa.

Korespondent "GW" powiedział o tym polskim mediom po spotkaniu w departamencie informacji i prasy w rosyjskim MSZ, dokąd został wezwany.

- Mam od dzisiaj w ciągu 30 dni opuścić Rosję, mam - i to zrobiłem - natychmiast zwrócić akredytację (...). Od teraz już nie mogę pracować jako dziennikarz - powiedział Radziwinowicz.

Jak relacjonował, osobą, która rozmawiała z nim w departamencie informacji i prasy MSZ, był Artiom Kożyn. Jest on zastępcą szefowej tego departamentu Marii Zacharowej, rzeczniczki rosyjskiej dyplomacji.

Pytany o przyczyny, które przedstawiono mu w MSZ, Radziwinowicz mówił: "Powiedzieli, że chodzi o to, że musiał wyjechać z Polski Leonid Swiridow, korespondent agencji RIA-Nowosti, i że to jest za to".

Jak dodał, jego rozmówcy "sami nie wiedzieli", czy może on, i ewentualnie do kogo, odwołać się od tej decyzji. - Naprędce, kiedy nalegałem, sklecili taką wersję, że mogę się odwołać do (...) pani Marii Zacharowej, a jak dalej, to nie wiadomo - powiedział.

Korespondent "GW" powiedział, że wskazał w MSZ, iż odebranie mu akredytacji i nakaz wyjazdu "to wymiana ciosów nie do końca równoważna", ponieważ "Swiridow pracuje dla państwowej agencji informacyjnej", a on "dla gazety prywatnej i do tego mocno opozycyjnej". - Więc to wygląda trochę nierówno - ocenił.

- Kożyn mi powiedział, że on do mnie ma pretensję np. o to, jak występowałem tutaj niedawno na konferencji prasowej pani Zacharowej, gdzie jej mówiłem o tym, że niekoniecznie musimy być zadowoleni i szczęśliwi z tego powodu, że stoi u nas pomnik generała (Armii Czerwonej Iwana) Czerniachowskiego (...). Przypomniałem jej również, że bardzo wiele pomników bohaterów Armii Czerwonej w samej Rosji jest zniszczonych, sprofanowanych - mówił dziennikarz "GW".

Pytany o to, czy w MSZ sugerowano mu, iż jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego Rosji, Radziwinowicz powiedział, że nie było takich sugestii. - Uczciwie trzeba przyznać, że nie robią z tego żadnej afery - powiedział.

Na pytanie, czy będzie się odwoływał, Radziwinowicz odpowiedział, że oczywiście trzeba to zrobić. - Drugie pytanie jest, czy to cokolwiek da. Ja jestem głęboko przekonany i moi rozmówcy też są głęboko przekonani, chociaż tego nie mówią, że to po prostu nic nie da. Ten kraj ma takie sądownictwo, jakie ma, i sprawiedliwości tutaj szukać można, ale znaleźć trudno - ocenił.

-Z całą pewnością 17 stycznia muszę już być z drugiej strony Bugu - dodał.

Wskazał też, że w MSZ nie wręczono mu żadnego dokumentu, a na jego prośbę o dokument na piśmie powiedziano mu, że będzie nim komunikat, który zostanie opublikowany w piątek na stronie internetowej MSZ Rosji.

Radziwinowicz przypomniał, że przyjechał do Rosji w 1997 roku, pracował w tym kraju z przerwami, jednak cały czas był akredytowany. Opisując swój stan powiedział, że "nie jest to przyjemne". Jak mówił, ma w Rosji wielu przyjaciół i sam ma korzenie rosyjskie - jego przodkowie byli białymi emigrantami, którzy musieli z Rosji wyjechać.

W minioną sobotę wyjechał z Polski dziennikarz RIA-Nowosti Leonid Swiridow. Musiał on opuścić kraj po tym, gdy szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców utrzymał w mocy decyzję wojewody mazowieckiego o cofnięciu dziennikarzowi zezwolenia na pobyt.

Według medialnych doniesień, ABW chciała wydalenia Rosjanina z Polski, bo podejrzewała go o działalność szpiegowską. W kwietniu wojewoda mazowiecki przychylił się do wniosku ABW w sprawie Swiridowa. Uzasadnienie i materiały w tej sprawie są tajne. Wcześniej, także na wniosek ABW, polskie MSZ cofnęło rosyjskiemu dziennikarzowi akredytację.

MSZ Rosji oświadczyło pod koniec listopada, że decyzja polskiego Urzędu ds. Cudzoziemców o cofnięciu Swiridowowi zezwolenia na pobyt w Polsce jest "faktem oburzającym".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Korespondent "Gazety Wyborczej" wydalony z Rosji
Komentarze (2)
18 grudnia 2015, 15:00
Coś zgrzytnęło w miłości Putin-Michnik, a jak będzie na linii Michnik-Putin?
18 grudnia 2015, 12:54
Czyżby ocieplenie na linii PiS -Putin? :)