"Możliwe są kompromisy z Palestyńczykami"

Izraelski premier Benjamin Netanjahu wygłosił przemówienie w Kongresie USA (fot. EPA / JIM LO SCALZO)
PAP / wm

Izraelski premier Benjamin Netanjahu wygłosił przemówienie w Kongresie USA, w którym przedstawił izraelski punkt widzenia w konflikcie bliskowschodnim. Nie zawierało ono nowych propozycji pod adresem Palestyńczyków, ale wyrażało ogólną gotowość do kompromisu.

Wygłoszone we wtorek i trwające prawie godzinę przemówienie premiera było ponad 20 razy przerywane owacją na stojąco. Przemówienie przed połączonymi izbami Kongresu uchodzi w USA za szczególny zaszczyt. Z zagranicznych polityków dostąpili go tylko najbardziej znani przywódcy krajów, z którymi Ameryka utrzymuje przyjazne i sojusznicze stosunki.

Netanjahu powtórzył swój sprzeciw wobec granicy sprzed 1967 roku jako dzielącej Izrael i przyszłe niepodległe państwo palestyńskie. Podkreślił, że granica ta nie zapewniała bezpieczeństwa Izraelowi, gdyż zawężała jego obszar na środkowym odcinku do pasma szerokości około 15 km.

DEON.PL POLECA

Kilka dni wcześniej prezydent Barack Obama powiedział, że granica ta powinna stać się punktem wyjściowym do rozmów izraelsko-palestyńskich, chociaż zaznaczył, że ostateczny kształt państwa palestyńskiego musi być przedmiotem negocjacji.

W Kongresie Netanjahu ponowił znane już propozycje wobec Palestyńczyków, popierając ich niepodległe państwo w granicach umożliwiających jego normalne funkcjonowanie. "Jestem gotów do poczynienia bolesnych kompromisów, by osiągnąć historyczny pokój. Jest to moim obowiązkiem jako przywódcy Izraela. Nie jest to łatwe, ponieważ będzie się od nas wymagać oddania części prastarej żydowskiej ojczyzny" - powiedział.

Podkreślił jednak, że Izrael nigdy nie zgodzi się na powrót uchodźców palestyńskich do Izraela i oświadczył i że Jerozolima musi być stolicą Izraela. Powiedział, że "w Judei i Samarii Żydzi nie są okupantami", dając do zrozumienia, że Izrael ma historyczne prawo do ziem na okupowanym od 1967 r. Zachodnim Brzegu Jordanu.

Zaznaczył też, że jego rząd nie będzie rozmawiał z palestyńskim Hamasem, organizacją ekstremistów islamskich, która niedawno zawarła porozumienie z bardziej umiarkowanym ugrupowaniem Al-Fatah o wspólnym utworzeniu rządu.

Podkreślił, że jeżeli Izrael uznaje prawo Palestyńczyków do własnego państwa, oni z kolei muszą zgodnie uznać "prawo do państwa żydowskiego". Hamas - przypomniał - nie tylko nie uznaje prawa Izraela do istnienia, ale wręcz wzywa do zabijania Żydów.

Jednocześnie jednak Netanjahu wyraził gotowość do daleko idących kompromisów w rozmowach z Palestyńczykami i obiecał ustępstwa przy ustalaniu ostatecznych granic, choć nie podał tu żadnych konkretów.

Przemówienie premiera było żarliwym apelem o niezłomne poparcie Ameryki dla Izraela, który - jak przypomniał - jest jedynym demokratycznym krajem na Bliskim Wschodzie i najbliższym przyjacielem USA w regionie.

Netanjahu zaczął je od podziękowania USA za dotychczasowe poparcie, co odczytano jako dalszą próbę łagodzenia napięcia w stosunkach z administracją Obamy po jego wezwaniu do oparcia rokowań o wizję granic z 1967 r.

Przestrzegł następnie, by nie dopuścić do uzbrojenia się Iranu w broń nuklearną. Przypomniał, że reżim irański jest teokratyczną dyktaturą, która jest wrogo nastawiona do Ameryki.

Tego samego dnia Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej ogłosiła raport mówiący, że Iran kontynuuje prace i czyni postępy w budowie broni nuklearnej.

Netanjahu wyraził poparcie dla demokratycznych rewolucji w krajach arabskich. Przypomniał przy okazji, że Arabowie w Izraelu od kilkudziesięciu lat cieszą się takimi prawami, jakich teraz domagają się demonstranci protestujący w Syrii, Jemenie i innych krajach "Arabskiej Wiosny".

Mowę premiera przerwała w pewnym momencie kobieta głośno protestująca przeciw niemu z miejsc na galerii.

Netanjahu powiedział wtedy, że to kolejny dowód, że w USA panuje wolność słowa - nieistniejąca np. w Iranie.

Po wtorkowym przemówieniu premier spotkał się z przywódcami Kongresu z obu partii.

Komentując we wtorek przemówienie izraelskiego premiera w Kongresie USA, Palestyńczycy zarzucili mu, że stwarza "więcej przeszkód" na drodze bliskowschodniego procesu pokojowego. "Nie ma nic nowego w wypowiedzi Netanjahu poza dorzuceniem przeszkód na drodze prawdziwego trwałego pokoju" - powiedział rzecznik prezydenta Palestyńczyków Mahmuda Abbasa.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Możliwe są kompromisy z Palestyńczykami"
Komentarze (6)
KT
Ktoś tam
24 maja 2011, 22:45
Nie rozumiesz rebe, że ktoś inny stał się Izraelem, a żydzi nie mają z tym nic wspólnego. Czyż nie z tych kamieni mogę wzbudzić dzieci Abrahamowi? Przecież one też byłyby dziedzicami a bilogicznie nie miałyby nic wspólnego z Izraelitami? Pomyśl. Dla Boga nie ma dziedzictwa w sensie biologicznym tylko Duchowym.
KT
Ktoś tam
24 maja 2011, 22:41
Oczywiście rebe. Tylko, że żydzi nie są już dziedzicami tego przymierza. A może się głupio zapytam - czy może jest dwóch dziedziców?
KT
Ktoś tam
24 maja 2011, 22:39
Zresztą jak zauważył bł. Jan Paweł II w jednej ze swoich Katechez Jezus po Zmartwychwstaniu w ogóle nie ukazywał się już żydom tylko Swoim Uczniom - trudno o bardziej wymowny znak odrzucenia żydów i potwierdzenia wybrania u Uczniów. Zrobił to sam Bóg. Gdyby żydzi byli dalej wybrani to cóż szkodziłoby im wybaczyć tak jak św. Piotrowi i dawać im świadectwo o swoim zmartwychwstaniu?
R
rebe
24 maja 2011, 22:38
Ale bzdety piszesz kolego. Bóg nigdy nie wycofał się z Przymierza z Izraelem. Przed paruzją ma nastąpić nawrócenie Izraela. Izraela a nie Koscioła.
KT
Ktoś tam
24 maja 2011, 22:26
Zatem roszczenia Izraela do terytorium jako swojego biblijnego dziedzictwa są bezzasadne, bo je utracił na mocy odrzucenia. Gdyby Izrael był dalej wybrany to nie byłoby Kościoła, bo by nie był potrzebny. A tak w Wieczerniku została założona całkowicie Nowa Wspólnota w oparciu o prawo Mojżeszowe (minimum 70 osób) i w ten sposób zachowując ciągłość Izraela i objawienia oraz depozytu wiary przejęła depozyt wiary od Izraela stając się zupełnie Nową Wspólnotą, zupełnie różną od Izraela i tu już na poziomie Ducha. Nowy Testament wykracza znacznie poza objawienie starotestamentowe a Bóg Chrześcijanom na chrzście zmienia po porostu naturę czego nie czyni obrzezanie. Zatem dziedzictwo Izraela jest w Kościele, czyli paradoksalnie Żydzi nabędą z powrotem prawo do ziemi obiecanej stająć się Chrześcijanami, zrezstą do niej prawo ma cały Kościół jako depozytariusz Objawienia. 
KT
Ktoś tam
24 maja 2011, 22:18
Izrael przestał być już narodem wybranym, został Nim Kościół. Są odrzuceni a Kościół przejął ich dziedzictwo nie tylko duchowe, ale i materialne. Zresztą jak zauważają święci z V wieku - jeśli Chrystus nie jest Mesjaszem do gdzie są prorocy? Tak więc wiara Żydów jest po prostu fałszywa. Zresztą o tym, że utracili swoje wybranie świadczy ukrycie Arki Przymierza przez proroka Jeremiasza na górze Nebo, miejscu pochówku Mojżesza. Jest ona poza ziemią świętą, czyli ziemia święta przestała być święta i nie należy już od tego momentu do dziedzictwa Izreala. Albo będą mogli ją Żydzi posiąść ponownie zgodnie zobietnicą, gdy Arka będzie z powrotem w Kościele. Naród odrzucony nie może być wybranym, wybraństwo może być oddzyskane tylko w Kościele. Historia Narodu Wybranego pokazuje, że Narodem Wybranym jest każdy Naród i taki był cel Boga od samego początku, Izrael miał rozszerzyć się na wszystkie Narody, miał być Kościołem a nie Narodem - a co z funkcjami kapłańskimi - jak ktoś przyjmował wiarę w Jahwe to musiał duchowo przynależeć do jakiegoś pokolenia, bo przecież każdy Żyd do jakiegoś należał.