Powrót Putina nie oznacza powrotu przeszłości

(fot. EPA/ALEXANDER ZEMLIANICHENKO)
PAP / ad

Prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył w sobotę, że przyszła konstrukcja władzy w Rosji, którą zaproponował razem z premierem Władimirem Putinem, nie oznacza powrotu do przeszłości, lecz jest sposobem na rozwiązanie zadań, które przed sobą postawili.

Miedwiediew złożył te deklaracje podczas spotkania ze swoimi stronnikami w Moskwie. Wzięło w nim udział około 180 polityków, naukowców, publicystów, twórców kultury i blogerów. Wielu z nich związanych jest z Jedną Rosją, którą prezydent poprowadzi do grudniowych wyborów do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu.

Pod koniec września Miedwiediew zaproponował, aby to Putin kandydował w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Ten z kolei wystąpił z inicjatywą, by po przyszłorocznych wyborach Miedwiediew stanął na czele nowego rządu. Premier ofertę Miedwiediewa przyjął, a prezydent zaakceptował propozycję Putina.

O planach tych Miedwiediew i Putin poinformowali podczas zjazdu Jednej Rosji. Obaj nie ukrywali, że na taką roszadę umówili się już wtedy, gdy Putin po dwóch kadencjach prezydenckich w 2008 roku opuszczał Kreml, gdyż konstytucja nie pozwalała mu o ubieganie się o trzecią kadencję z rzędu. Na swojego następcę wskazał wówczas Miedwiediewa.

Wiele mediów i analityków w Rosji określiło decyzję Putina o starcie w wyborach prezydenckich w 2012 roku, po dwóch kadencjach na Kremlu w latach 2000-2008, do "breżniewizacji" rosyjskiego systemu politycznego. Leonid Breżniew kierował ZSRR od 1964 roku do swej śmierci w roku 1982.

"Rozwój będzie kontynuowany. Tak czy owak do struktur władzy będą przychodzić nowi ludzie. Ta konstrukcja - bez względu na to, co jest pisane na ten temat - nie oznacza powrotu do przeszłości, lecz jest sposobem na rozwiązanie zadań, które przed sobą postawiliśmy" - przekonywał w sobotę prezydent Miedwiediew.

"Jesteśmy praktycznymi politykami, a nie marzycielami. Punktem wyjścia powinno być jak najprostsze osiągnięcie postawionych celów. Każdy polityk i działacz społeczny musi się liczyć z istniejącym układem sił. Wychodząc z tego założenia jako sojusznicy polityczni podjęliśmy znane już decyzje" - dodał.

Miedwiediew oznajmił również, że nie ma prawa zawieść zaufania milionów ludzi, którzy go poparli i związali z nim nadzieje na przyszłość. "Tych ludzi, którzy rzeczywiście uwierzyli w konieczność modernizacji gospodarki, państwa i społeczeństwa" - podkreślił.

Prezydent zaznaczył, że właśnie dlatego podjął decyzję o pozostaniu w polityce i zajęciu się konkretnymi problemami. Jako kluczowe wymienił modernizację gospodarki, walkę o godne życie dla obywateli i walkę z korupcją.

Miedwiediew oświadczył także, iż on i Putin nie są konkurentami, lecz bliskimi przyjaciółmi. "Być może mało kto w to wierzy, ale my naprawdę nie jesteśmy konkurentami, lecz bliskimi przyjaciółmi, od 20 lat. Bez tego żadnej mojej kariery politycznej w Moskwie by nie było" - wyznał, tłumacząc dlaczego zrezygnował na rzecz Putina z ponownego kandydowania na prezydenta.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Powrót Putina nie oznacza powrotu przeszłości
Komentarze (1)
O
osa
15 października 2011, 22:40
 Oto mamy przyklad radzieckiej demokracji "ludowe" Dwoch towarzyszy rozdzielilo stanowiska przed wyborami.Gdzie wyborcy? Czy sa tylko pionkami w grze rozgrywanej przez przywodcow narodu? Ktos kiedys powiedzial -Rosjanie t sa tacy jak pies na uwiezi.Pogryza reke tego,ktoryby chcial ich z lancucha uwolnic.Musi wiele wody uplynac w rosyjskich rzekach,za nim Jesli ktos uwaza .ze w Rosji cos sie zmielilo po rozwiazaniu ZSRR to wykazuje naiwnosc albo wrecz glupote-Rosjanie odrzuca roznych "batiuszkow" zadnych wladzy i lekcewazacych swoj narod