Przyłębska do byłych więźniarek Ravensbrueck: to, co was spotkało jest wyrazem bestialstwa

(fot. shutterstock.com)
PAP / mp

To, co panie spotkało jest wyrazem daleko idącego bestialstwa, niewyobrażalnego jeśli chodzi o człowieczeństwo - powiedziała w piątek prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska zwracając się do b. więźniarek niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck.

W piątek w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego, na zaproszenie prezes TK, odbyło się spotkanie z b. więźniarkami obozu. Celem spotkania było przypomnienie o cywilnych ofiarach II wojny światowej - polskich więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych, robotnikach przymusowych, ofiarach eksperymentów medycznych oraz dzieciach tychże ofiar.

W spotkaniu uczestniczyło 5 byłych więźniarek: Zofia Baranowicz, Marianna Bogusz, Barbara Piotrowska, Wanda Kulczyk-Rosiewicz oraz Krystyna Zając.

"Cieszę się, że to nasze spotkanie jest 1 września. Uważam, że obchody rozpoczęcia i zakończenia II wojny światowej to nie tylko dzień, który ma wspominać wszystkie te aspekty batalistyczne, ale to jest dzień, kiedy możemy całemu światu przypomnieć wszystkie ofiary cywilne II wojny i to całe okrucieństwo" - powiedziała Przyłębska.

DEON.PL POLECA

Dodała, że jest pełna podziwu dla więźniarek widząc je w tak dobrej formie. "Tak cieszące się życiem - jesteście niesamowite" - mówiła. "Gdyby każdy z nas miał tyle siły w sobie i tyle pokory wobec życia, być może ten świat wyglądałby inaczej. Chcę was pokazać wszystkim, żeby młode pokolenie, przede wszystkim, brało przykład z takich ludzi jak panie" - podkreśliła prezes TK.

Przyłębska powiedziała, że walczy o "zadośćuczynienie przez pamięć, żeby o tym wszystkim, co się wydarzyło nie zapomniano, żeby było jasne to rozdzielenie - kto był ofiarą, a kto był sprawcą".

Wyjaśniła, że nie chodzi o szykanowanie sprawcy, ale przypominanie o ofiarach. "Jeśli młode pokolenie, spadkobiercy tych oprawców zobaczą co się wydarzyło - może każdego na świecie to powstrzyma przed takimi działaniami" - powiedziała Przyłębska.

"Dziękujemy, że pani prezes i państwo, zwróciliście uwagę na tę szczególną grupę, ponieważ do tej pory tak jakby odsuwano pamięć o Ravensbrueck - może przez to, że ten obóz znajduje się na terenie byłego NRD. W mojej rodzinie nie mówiło się o tym, ojciec walczył w Powstaniu Warszawskim, ale sprawę gdzie była mama i babcia dzieciom się nie opowiadało. Teraz mogę się tym zająć" - powiedziała prezes Fundacji Cultura Memoriae, polski przedstawiciel w Międzynarodowym Komitecie Ravensbrueck Hanna Nowakowska.

Wanda Kulczyk-Rosiewicz, jedna z trzech ostatnich żyjących operowanych pseudomedycznie w KL Ravensbrueck opowiedziała PAP o swoich przeżyciach. "W mojej grupie przeprowadzono przeważnie operacje kostne. Ja miałam wyjęty kawałek kości i tam miałam coś wstawione. Miałam dwie operacje - najpierw jedną, a potem po sześciu tygodniach ranę przecięto jeszcze raz. (...) Te nasze nogi to czuć było jak zgniłe ryby. Okropny był zapach. Poza tym blok był zamknięty, chodzili SS-mani z karabinami i nikomu nie wolno było wchodzić. Te operacje przeprowadzano w tajemnicy, potem trochę się to rozeszło po obozie" - wspominała b. więźniarka Ravensbrueck.

Dla Krystyny Zając jednym z bardziej traumatycznych przeżyć była selekcja. "Na tzw. ulicy lagrowej kazano nam się rozebrać do naga - to było strasznie krępujące, tam były młode dziewczęta, kobiety trzydzieści parę do pięćdziesięciu lat. Na czym polegała selekcja? Przechodziło się koło Niemca - jeden był w białym fartuchu, a drugi był tylko w mundurze SS. Zaglądał nam do ust, oglądał ręce i jedne osoby kierował na lewo, drugie na prawo. Nie wiadomo było, kto do gazu, kto do pracy. Była tam straszna rozpacza, ponieważ czasem rozdzielano córki z matkami" - mówiła.

Zając przyznała, że w obozie początkowo zwątpiła w Boga. "Myślę sobie: czy Pan Bóg istnieje skoro pozwolił na takie traktowanie ludzi, morderstwa, ale później zaczęłam sobie o tym myśleć, a warto dodać, że na apelach staliśmy po kilka godzin, więc był czas na myślenie i pomyślałam sobie, że przecież Pan Bóg dał wolną wolę człowiekowi - człowiek może wybrać dobro albo zło. W obozie był niejeden Niemiec, który potrafił z zimną krwią zastrzelić człowieka, ale przecież on miał dzieci i chyba kochał te dzieci i swoją żonę, ale on, tak jak każdy człowiek ma w sobie dobro i zło, wybrał właśnie zło i wtedy sobie pomyślałam - nigdy w życiu nie poddam się żadnemu złu" - powiedziała więźniarka.

"Mam takie wspomnienie, że chyba do śmierci go nie zapomnę. Miałam 14 lat, szłam z siostrą przez Most Poniatowskiego na Pragę do krawca, do którego nosiłyśmy w plecaku ulotki. Nie codziennie, ale tak raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie. Patrzymy idzie dwóch żołnierzy Niemieckich - jeden starszy, drugi młody chłopak - w mundurze, z karabinem. Postanowiłyśmy więc z siostrą wyjąć skakankę i idąc - skakać. Oni doszli do nas i zaczęli coś mówić. Ja miałam długie włosy, warkocze do pasa, nie wiem, co oni do nas mówili, bo nie znałam niemieckiego i śmiali się z nas. Nie wiem czy ten Niemiec chciał mnie za ramię dotknąć, czy za warkocz, ale tak się tym przestraszyłam, bo jakby do tornistra zajrzeli to by nas rozstrzelali, że ja z tych nerwów zsikałam się w majtki. To było nasze szczęście, bo jak oni zobaczyli, że mi po nogach leci to zaczęli się śmiać w głos i kazali nam iść" - opowiedziała PAP Marianna Bogusz.

W trakcie spotkania prezes Fundacji Cultura Memoriae przekazała Julii Przyłębskiej pamiątkową uchwałę senacką z marca 2011 roku, która ustanowiła kwiecień miesiącem Ravensbrueck. Ks. dr Robert Ogrodnik, kapelan Rodziny Ravensbrueck podarował prezes TK katalog z wystawy "Tajne nauczanie Polek w KL Ravensbrueck". B. więźniarki zostały obdarowane pamiątkowymi apaszkami oraz bukietami kwiatów.

Obóz w Ravensbrueck powstał w 1939 r. i był największym na terenie Niemiec obozem koncentracyjnym dla kobiet. Do końca wojny przeszło przez niego ok. 132 tys. kobiet i 1 tys. dziewcząt z kilkudziesięciu krajów Europy. Ponad 90 tys. zamordowano lub zmarły w wyniku głodu, chorób lub dokonywanych na nich eksperymentów medycznych.

Wśród więzionych w Ravensbrueck kobiet było 30-40 tys. Polek, z których wiele deportowano tam po upadku powstania warszawskiego; 17 tys. Polek zginęło. W Ravensbrueck więziono też 20 tys. mężczyzn. 30 kwietnia 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wkroczyły do obozu, w którym pozostało jedynie 2 tys. chorych więźniów.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Przyłębska do byłych więźniarek Ravensbrueck: to, co was spotkało jest wyrazem bestialstwa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.