UE wysyła inżynierów i policjantów na Haiti
Ponad 300 europejskich policjantów pojedzie na Haiti, by wspomóc akcję pomocy po trzęsieniu ziemi sprzed dwóch tygodni - ogłosiły w poniedziałek kraje, które tworzą Europejski Korpus Żandarmerii. Aby zwiększyć widoczność UE na Haiti, kraje członkowskie powołały specjalną komórkę koordynującą rozmaite inicjatywy pomocy przy odbudowie kraju, jak na przykład wysyłanie inżynierów.
Grecja zaproponowała powołanie i wysłanie do Haiti unijnego korpusu wolontariuszy.
Policjanci nie pojadą w ramach typowej misji unijnej, ale Europejskiego Korpusu Żandarmerii, do którego należy pięć krajów Unii (Francja, Hiszpania, Włochy, Holandia i Portugalia). Sprawująca unijne przewodnictwo Hiszpania chce dzięki ich wysłaniu zapewnić widoczność unijnego wsparcia dla spustoszonego kataklizmem kraju. – Chodzi o to, by reprezentować UE w tym zadaniu gwarantowania bezpieczeństwa i przede wszystkim zapewnieniu, że dociera pilna pomoc, której Haitańczycy tak bardzo potrzebują – powiedział hiszpański minister Miguel Moratinos na spotkaniu szefów dyplomacji "27" w Brukseli.
Francja i Włochy mają wysłać po stu policjantów, Holandia około 60. Hiszpania na razie nie zdradziła, jaki będzie jej udział; w późniejszym czasie mogą się też przyłączyć Portugalia i Rumunia, która w korpusie żandarmerii ma status obserwatora. "Europeizując" działania tej szóstki, UE odpowiada na apel ONZ o wzmocnienie "błękitnych hełmów" na miejscu, których liczba docelowo ma się zwiększyć z 9 do 12,5 tys.
Polska nie planuje dołączenia do misji. – Nie ma takiej decyzji – powiedział w Brukseli minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz. Dodał, że nie wie, "by był wniosek, żeby Polska miała wysłać policjantów".
Niemniej Dowgielewicz apelował, by nie skupiać się na "widoczności dla samej widoczności", tylko na efektywnym niesieniu pomocy. – Ze zdroworozsądkowego punktu widzenia, USA czy Kanada mogą szybciej i lepiej dostarczać pomoc. Nie trzeba ze sobą konkurować – powiedział. Apelował też, by dać więcej czasu nowej szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, krytykowanej m.in. za to, że nie pojechała na Haiti, choć była tam np. sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
Broniąc się przed zarzutami eurodeputowanych, szef KE Jose Manuel Barroso przypomniał w zeszłym tygodniu, że dotychczas nie powstały unijne siły szybkiego reagowania na wypadek katastrof naturalnych, gdyż wiele państw UE "nie poparło tego starego pomysłu". Pomysł podchwycił natomiast nowy stały przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Będzie do takich sił przekonywał przywódców państw UE podczas nadzwyczajnego szczytu unijnego 11 lutego.
Grecja zaproponowała powołanie korpusu wolontariuszy w UE, aby Unia mogła lepiej wspólnie reagować na kryzysy humanitarne. Ta inicjatywa wpisuje się już w Europejski Rok Wolontariatu, który będzie obchodzony za rok.
Skomentuj artykuł