W Brukseli rozpoczął się szczyt UE

(fot. PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ)
PAP / ptt

W Brukseli w czwartek po południu rozpoczął się szczyt UE, na którym głównym tematem mają być sankcje wobec Rosji. Przywódcy będą chcieli wypracować wspólne stanowisko w tej sprawie. Mają także rozmawiać o unii energetycznej i sytuacji gospodarczej w Unii.

Na marginesie szczytu ma się też odbyć spotkanie na temat zadłużenia Gruzji. Ponadto przywódcy mają rozmawiać o przygotowaniach do majowego szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze i o sytuacji w Libii.

Według przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska w dokumencie końcowym szczytu raczej nie znajdzie się żadne odniesienie do walki z terroryzmem. Zdaniem Tuska po środowym zamachu w Tunisie nie trzeba manifestów na poziomie liderów państw członkowskich, lecz przyspieszenia prac nad pakietem rozwiązań, które przyjęto na poprzednim szczycie UE, w lutym.

DEON.PL POLECA

Zdaniem Tuska UE powinna utrzymać sankcje gospodarcze wobec Rosji do czasu pełnego wdrożenia porozumienia o zawieszeniu broni na wschodniej Ukrainie, uzgodnionego w lutym w Mińsku. Obejmuje ono m.in. rozejm, wycofanie ciężkiej broni, a w dalszej kolejności wybory w Donbasie i odzyskanie przez Ukrainę do końca roku kontroli nad granicą.

- Jednym z najlepszych sposobów wsparcia Ukrainy będzie utrzymanie presji na Rosję w postaci sankcji do czasu, aż będziemy świadkami pełnego wdrożenia porozumienia z Mińska - powiedział szef RE na konferencji prasowej po spotkaniu z partnerami społecznymi. - Musi się to zakończyć odzyskaniem przez Ukrainę kontroli nad jej granicami, tak jak to przewiduje plan, w którego uzgodnieniu pośredniczyli prezydent (Francji Francois) Hollande i kanclerz (Niemiec Angela) Merkel.

W podobnym tonie wypowiedziała się w czwartek w Bundestagu niemiecka kanclerz. - Dziś wieczorem (w Brukseli) będę zabiegała o to, aby czas trwania sankcji powiązany był z pakietem z Mińska i jego realizacją - oświadczyła Merkel, dodając, że Berlin domaga się spełnienia wszystkich warunków z Mińska. To właśnie wspólna rekomendacja Merkel i Hollande'a, którzy pośredniczyli w rozmowach w Mińsku, ma pomóc w osiągnięciu porozumienia przez wszystkie kraje UE.

Premier Ewa Kopacz mówiła dziennikarzom w Brukseli, że chce twardych i jednoznacznych zapisów w sprawie przedłużenia sankcji.

Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite mówiła przed wejściem na szczyt, że nie wiadomo, czy przywódcy zdecydują się na to już teraz. Jak podkreśliła, sama opowiada się za przedłużeniem restrykcji, a nawet ich rozszerzeniem. - Sytuacja ani na Ukrainie, ani w regionie Morza Bałtyckiego i w północnej Europie nie poprawiła się. Dla przykładu mogę powiedzieć, że dziś w Kaliningradzie są rozmieszczane pociski Iskander, które mogą nawet sięgnąć Berlina - argumentowała.

Według źródeł przed czwartkowo-piątkowym szczytem Tusk, który jeszcze jako premier był inicjatorem pomysłu utworzenia unii energetycznej, będzie zabiegał o poparcie przywódców dla przedstawionego przez Komisję Europejską projektu w tej sprawie - wraz z jego najbardziej spornym elementem, dotyczącym przejrzystości umów gazowych zawieranych zarówno przez kraje, jak i przez firmy.

Chodzi o wyeliminowanie takich klauzul w kontraktach gazowych (stosowanych np. przez Gazprom), jak zakaz reeksportu gazu czy też zasada "bierz albo płać", oznaczająca, że niezależnie od tego, jaką ilość gazu odbiorca zużyje, musi zapłacić dostawcy za ilość zakontraktowaną. Polska popiera to podejście, ale są kraje sceptyczne, m.in. Holandia, Austria, Węgry i Malta.

Według kanclerz Niemiec unia energetyczna musi opierać się na zasadach wolnorynkowych, a wspólne zakupy gazu przez kraje UE powinny być dobrowolne i możliwe tylko w wyjątkowych przypadkach.

Wśród dyplomatów pojawiały się głosy, że możliwe, iż szczyt zostanie przysłonięty przez problemy finansowe Grecji. Tusk zamierza zorganizować na marginesie szczytu, prawdopodobnie w czwartek późnym wieczorem, spotkanie największych wierzycieli Grecji, w tym Niemiec, oraz przedstawicieli Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego, z udziałem greckiego premiera Aleksisa Ciprasa.

Koncepcję tego spotkania skrytykował premier Belgii Charles Michel, który uznał je za "miniszczyt" w gronie największych. Belgia, tak jak inne kraje strefy euro, jest również wierzycielem Aten.

W czwartek wieczorem unijni przywódcy mają też poruszyć temat Partnerstwa Wschodniego; pod koniec maja w Rydze odbędzie się szczyt z udziałem sześciu krajów objętych tym programem. Ukraina i Gruzja liczyły, że na tym spotkaniu zostanie im zaoferowany ruch bezwizowy. - Pozostajemy w przekonaniu, że UE jest gotowa do współpracy ze wschodni partnerami. Nie wycofujemy się z niczego, ale to nie jest korzystny czas na bardziej ambitne inicjatywy - gasił te oczekiwania jeden z unijnych dyplomatów.

Drugi dzień unijnego szczytu zdominują sprawy gospodarcze oraz sytuacja w Libii i problem migracji. Przywódcy mają potwierdzić decyzje ministrów spraw zagranicznych podjęte na spotkaniu w miniony poniedziałek. Wyrazili oni pełne poparcie dla toczących się w Rabacie w Maroku rozmów w sprawie politycznego rozwiązania konfliktu w Libii i powołania rządu jedności narodowej. Zadeklarowali gotowość wsparcia procesu pokojowego, w tym wysłania misji wojskowej do Libii, jeżeli negocjacje zakończą się powodzeniem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

W Brukseli rozpoczął się szczyt UE
Komentarze (1)
D
dzujtwa
19 marca 2015, 18:11
A może by tak zaczęli szczytować razem z Putinem dla dobra Europy a nie przeciwko niemu,Rosji i Europie?