W Trewirze, gdzie samochód wjechał w przechodniów, zginęły cztery osoby
Cztery osoby zginęły w Trewirze, gdzie we wtorek wczesnym popołudniem na miejskim deptaku kierowca wjechał w przechodniów. Wśród ofiar są dziewięciomiesięczne dziecko i 72-letnia kobieta. Sprawca może być chory psychicznie - poinformowano podczas konferencji prasowej.
Cztery kolejne osoby są ciężko ranne.
Burmistrz miasta Wolfram Leibe mówił o "najczarniejszym dniu w Trewirze po drugiej wojnie światowej".
Minister spraw wewnętrznych Nadrenii-Palatynatu Roger Lewentz powiedział na konferencji prasowej we wtorek wieczorem, że sprawca specjalnie jechał zygzakiem, aby "szukać ludzi i ranić ich".
Kierowcą był 51-letni Niemiec, który został aresztowany zaledwie cztery minuty po popełnieniu przestępstwa. Świadkowie relacjonowali, że samochód wjechał w ludzi z dużą prędkością, wyrzucając ich w powietrze.
Mężczyzna przebywa teraz w areszcie, nie był karany, a ostatnio nie miał stałego adresu - powiedział prokurator Peter Fritzen. Kiedy sprawca został aresztowany, miał we krwi 1,4 promila alkoholu. Został oskarżony o morderstwo.
"Istnieją oznaki choroby psychicznej" - powiedział prokurator. Lekarz zbadał mężczyznę i prawdopodobnie zleci przygotowanie raportu psychiatrycznego. Nic nie wskazuje na motyw "w jakiś sposób terrorystyczny", polityczny czy religijny.
"Wiadomość z Trewiru bardzo mnie zasmuca" - przekazała kanclerz Angela Merkel w oświadczeniu, które jej rzecznik Steffen Seibert opublikował na Twitterze we wtorek wieczorem. "Moje kondolencje kieruję do krewnych ludzi, którzy zostali tak nagle i gwałtownie wyrwani z życia" - dodała.
Skomentuj artykuł