"Bądźcie absolutnie pewni, że pokonamy mniejszość (...). Nikt i nic nie zakłóci spokoju naszej republiki" - mówił Maduro podczas uroczystości z okazji szóstej rocznicy śmierci jego poprzednika i mentora Hugo Chaveza. Było to pierwsze publiczne wystąpienie Maduro, odkąd do kraju wrócił w poniedziałek tymczasowy prezydent Juan Guaido.
Maduro chce zmobilizować tłum do "antyimperialistycznej demonstracji" w tym samym dniu, w którym protesty ma zamiar zorganizować opozycja, której przewodzi Guaido.
Guaido, któremu Maduro groził aresztowaniem, wrócił do Caracas po podróży po Ameryce Łacińskiej i natychmiast udał się na wiec zorganizowany przez jego zwolenników.
Jak komentuje Reuters, gdyby reżim Maduro zdecydował się zatrzymać Guaido, musiałby liczyć się z protestami na wielką skalę; oznaczałoby to również, że tradycyjnie skłócona opozycja straciłaby przywódcę, który zdołał ją zjednoczyć.
23 stycznia Zgromadzenie Narodowe, które zostało zmarginalizowane przez Maduro, ogłosiło go "uzurpatorem", a Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli.
Przejęcie władzy przez Guaido uznało ponad 40 państw i Parlament Europejski. Nowego status quo nie zaakceptowała Rosja, która oznajmiła, że uważa Maduro za jedynego prawowitego prezydenta Wenezueli.
Skomentuj artykuł