"Prezydent Macri nakazał ministrowi spraw zagranicznych Jorge Fauriemu złożenie formalnego wniosku do rządów Zjednoczonego Królestwa i Francji z prośbą o kontynuację poszukiwań" - poinformowało argentyńskie MSZ.
Jednosilnikowa maszyna, która w poniedziałek wystartowała z Nantes i miała lecieć do Cardiff, zniknęła z ekranów radarów w pobliżu wyspy Guernsey na kanale La Manche. Po trzech dniach poszukiwań, w czwartek kapitan portu w Guernsey David Barker ogłosił zakończenie akcji, o czym poinformował rodziny. Jak tłumaczył, decyzja ta wynika z faktu, że szanse odnalezienia zaginionych żywych są znikome.
Apel najlbiższych
Najbliżsi 28-letniego Sali, który przeszedł z FC Nantes do występującego w angielskiej ekstraklasie Cardiff City za 17 mln euro, kilka razy już apelowali do służb ratowniczych, by rozważyli wznowienie działań. Podobne prośby wystosowali rodacy i jednocześnie koledzy z boiska argentyńskiego piłkarza, m.in. Lionel Messi, Gonzalo Higuain, Nicolas Otamendi czy Lucas Biglia.
"Gdy istnieją choć strzępy nadziei, proszę nie rezygnujcie z poszukiwań Emiliano. Z całych sił wspieram jego rodzinę i przyjaciół" - wiadomość tej treści opublikował na Instagramie Messi.
Oburzony zaprzestaniem poszukiwań był też trener FC Nantes Vahid Halilhodzic. "Wstyd. Przecież nie ma takiej głębokości, na której przy współczesnej technice nie można odnaleźć samolotu. Obrzydliwe jest, że ktoś w takiej sprawie wspomina też o kosztach operacji. Na pewno nie są małe, ale pomyślcie, co czują najbliżsi Emiliano" - powiedział bośniacki szkoleniowiec.
Dario Sala, brat zaginionego, wyraził przekonanie, że Emiliano "żyje i czeka na nas" i podkreślił, że "rodzina nie traci nadziei". "Poruszamy wszelkie możliwe kanały, aby kontynuować poszukiwania" - powiedział stacji telewizyjnej ESPN i podziękował za wsparcie w tych dążeniach ze strony znanych argentyńskich piłkarzy.
Społeczne poruszenie
Chociaż w ojczyźnie Sala był mało znany, gdyż od wieku juniora był szkolony we Francji, jego zaginięcie wywołało wielkie społeczne poruszenie nie tylko w Argentynie, ale i całej Ameryce Południowej. Lokalne media poinformowały, że do rodziny zdążył z pokładu wysłać wiadomość przez aplikację telefoniczną: "Jestem przerażony. Lecę samolotem, który wygląda, jakby się miał za chwilę rozpaść".
We wtorek policja informowała, że w wodzie znaleziono wiele unoszących się przedmiotów, ale nie ustalono, czy pochodziły one z tej konkretnej awionetki.
Skomentuj artykuł