Zakaz sprzedaży prodemokratycznych książek
Chińskie władze zdecydowały o wycofaniu ze sprzedaży książek, których autorzy publicznie popierają prodemokratyczne protesty w Hongkongu i w innych częściach Chin. Zakaz, który dotknął m.in. historyka i sinologa Yu Ying-shiha, dotyczy także sprzedaży książek w sieci.
Zakaz, który wszedł w życie od soboty, szybko stał się głównym tematem na chińskich portalach społecznościach; dotyczy także kilku innych znanych w Chinach autorów, na liście są liberalny ekonomista Mao Yushi, profesor prawa konstytucyjnego Zhang Qianfan, tajwański pisarz Giddens Ko oraz krytyk Leung Mao-tao. Niektórzy z nich nie są obywatelami Chin.
Decyzja o wycofaniu ze sprzedaży książek prodemokratycznych twórców został prawdopodobnie wydany przez Główny Urząd Prasy i Publikacji w Pekinie, kontrolujący poprzez cenzurę chiński rynek prasy i mediów. Z racji na fakt, iż tego typu decyzje zazwyczaj wydawane są ustnie, to stają się prawie niemożliwe do potwierdzenia.
W Pekinie dwie z trzech głównych księgarni już wycofały ze sprzedaży książki amerykańsko-chińskiego historyka i sinologa, emerytowanego profesora Uniwersytetu w Princeton Yu Ying-shiha. Yu otwarcie wyraził swoje poparcie dla prodemokratycznych ruchów w Chinach, na Tajwanie oraz w Hongkongu, gdzie protestujący od ponad dwóch tygodni protestują, domagając się pełnej demokracji w tej byłej kolonii brytyjskiej, wbrew zamiarom rządu w Pekinie.
We wtorek w Hongkongu setki policjantów przystąpiły do usuwania barykad wzniesionych przez demonstrantów w pobliżu budynków lokalnych władz i centrum finansowego miasta. Jest to już trzecia tego rodzaju akcja policji w ciągu ostatnich dwóch dni wymierzona przeciwko demonstrantom, w większości studentów. Funkcjonariusze przy pomocy pił mechanicznych i ciężkiego sprzętu usuwają barykady tamujące ruch uliczny.
Początkowo protesty zyskały szerokie poparcie mieszkańców miasta będącego jednym z czołowych centrów finansowych Azji. Jednak poparcie zaczęło się zmniejszać, kiedy przedłużające się protesty praktycznie sparaliżowały ruch uliczny i częściowo także życie całego miasta. W poniedziałek doszło do gwałtownych starć między demonstrantami i przeciwnikami protestów.
Protestujący domagają się reform politycznych, w tym nieingerowania Pekinu w zaplanowane na 2017 r. pierwsze w historii wybory powszechne, oraz dymisji szefa lokalnej administracji Leung Chun-ying.
Skomentuj artykuł