Wyborcy różnych partii inaczej rozpowszechniają dezinformację

Fot. EPA / PAP
PAP / jk

Użytkownicy mediów społecznościowych identyfikowani jako sympatycy Donalda Trumpa znacznie częściej niż zwolennicy Joe Bidena udostępniali linki do źródeł określanych jako dezinformacja podczas wyborów prezydenckich w USA w 2020 r. – wynika z badania opublikowanego w czasopiśmie „Nature”.

Brytyjscy i amerykańscy naukowcy przeanalizowali 9 tysięcy politycznie aktywnych użytkowników Twittera podczas wyborów prezydenckich w USA w 2020 roku. Okazało się, że użytkownicy identyfikowani jako sympatycy Donalda Trumpa znacznie częściej niż zwolennicy Joe Bidena udostępniali linki do źródeł określanych jako dezinformacja czy linki niskiej jakości. W rezultacie sympatycy Donalda Trumpa byli znacznie częściej zawieszani niż ci popierający Joe Bidena, co w powszechnym odbiorze generowało zarzuty o stronniczość polityczną ze strony firm technologicznych podejmujących walkę z dezinformacją. Podobne wyniki odnotowano w innych analizach obejmujących dane z Twittera (obecnie X), Facebooka oraz ankiet internetowych, przeprowadzonych w latach 2016-2023 w 16 krajach. Wcześniejsze badania również wykazały, że konserwatyści częściej udostępniali fałszywe informacje o COVID-19.

Naukowcy doszli do wniosku, że nawet w przypadku zastosowania obiektywnych przepisów anty-dezinformacyjnych, nie da się uniknąć asymetrii w sankcjach nałożonych na użytkowników o różnych poglądach politycznych. Media społecznościowe odgrywają coraz większą rolę w globalnym rozpowszechnianiu informacji. Wzrost ich znaczenia idzie w parze z narastającymi obawami o ich udział w rozpowszechnianiu dezinformacji. Zarówno liberałowie, jak i konserwatyści w USA uważają, że firmy technologiczne powinny podejmować działania przeciwko dezinformacji. Podobnego zdania są mieszkańcy państw członkowskich Unii Europejskiej. W odpowiedzi na te oczekiwania, platformy społecznościowe wdrożyły różnorodne polityki przeciwdziałające dezinformacji, takie jak usuwanie lub oznaczanie fałszywych postów, zmniejszanie prawdopodobieństwa wyświetlania postów potencjalnie nieprawdziwych oraz zawieszanie użytkowników, którzy rozpowszechniają dezinformację. Jednak polityka zwalczania dezinformacji na platformach społecznościowych często prowadziła do zarzutów o stronniczość polityczną. W USA wielokrotnie twierdzono, że konserwatyści są celowo karani ze względu na swoje poglądy polityczne. Przykładem było stwierdzenie Donalda Trumpa, że Twitter "całkowicie ucisza głosy konserwatywne".

DEON.PL POLECA

Chociaż zarzuty o stronniczość polityczną wobec platform społecznościowych są powszechne, autorzy artykułu w Nature podkreślają, że sam fakt asymetrii w sankcjach nałożonych przez platformy społecznościowe nie jest wystarczającym dowodem na uprzedzenia tych firm w stosunku do wyborców konkretnej opcji politycznej. W rzeczywistości różnice w traktowaniu różnych grup użytkowników portali społecznościowych mogą być naturalnym rezultatem odmiennego zachowania – takiego jak częstsze udostępnianie treści wątpliwej jakości przez osoby o określonych poglądach politycznych.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wyborcy różnych partii inaczej rozpowszechniają dezinformację
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.