Zełenski: po Buczy, Wuhłedarze, Mariupolu nasze społeczeństwo nie chce, byśmy rozmawiali z Rosjanami
- Warunki osiągnięcia pokoju muszą być przyzwoite, nie możemy oddać naszego terytorium, jednak po Buczy, Wuhłedarze i Mariupolu nasze społeczeństwo nie chce, byśmy rozmawiali z Rosjanami - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla stacji CNN.
- Być może da się zakończyć tę wojnę bez dialogu, bez kompromisu, ale jaka jest tego cena? Ofiary w ludziach. I tę cenę płacą Ukraińcy. Musimy zrobić wszystko, by ta wojna nie ciągnęła się w nieskończoność - zaznaczył Zełenski.
Przekonywał, że w sytuacji, w której znajduje się obecnie Ukraina, nigdy nie będzie dla niej dość pomocy międzynarodowej.
- Doceniamy m.in. nowy pakiet pomocy wojskowej zatwierdzony przez prezydenta USA Joe Bidena, ale oczywiście potrzebujemy więcej. Niestety nie mamy przewagi technologicznej. Jednak nasi ludzie są silniejsi, my bronimy swojego kraju - przekonywał ukraiński prezydent.
Jego zdaniem najważniejsza w przypadku pomocy międzynarodowej jest szybkość jej dostarczenia.
Na pytanie, ilu ukraińskich cywili zginęło od początku rosyjskiej inwazji, Zełenski przyznał, że nie można tego wiarygodnie ocenić.
- Weźmy Wuhłedar czy inne miasta, które są teraz puste. Nie można oszacować, ilu zginęło, a ilu uciekło. Z Mariupola setki tysięcy ewakuowano, ale tysiące zostały wywiezione w głąb Rosji, w tym dzieci, i nie wiemy, co się z nimi dzieje - podkreślił.
- Rozumiem, że (Emmanuel) Macron chce, by Rosja wzięła udział w negocjacjach (pokojowych - PAP)" - skomentował ukraiński przywódca mediacyjne wysiłki prezydenta Francji.
- Musi on jednak zrozumieć, że to nie jest „operacja”, to nie jest nawet wojna; to ludobójstwo i mamy na to dość dowodów - podkreślił.
Opowiadając o rozmowach rosyjskich wojskowych przechwyconych przez ukraińskie służby, Zełenski przyznał, że „nie wiedział, że oni nas tak nienawidzą”.
- Nie tylko ja, ale cały świat obawia się, że Rosja może użyć broni jądrowej i Rosjanie mogą to zrobić, bo za nic mają życie ludzkie - przestrzegł.
Według niego „nikt nie oczekiwał, że wybuchnie wojna w 2014 roku, nikt nie oczekiwał, że wybuchnie w 2022 roku, nikt też nie oczekiwał, że Rosjanie będą w taki sposób atakować ukraińskich cywili”.
- W ten sposób Rosja pokazuje, że może wszystko, że może użyć broni chemicznej, a nawet atomowej - podkreślił Zełenski.
PAP/dm
Skomentuj artykuł