oblaci.pl
"Pierwsze moje chwile spędzone na oddziale przyniosły wrażenie, że nie chorzy potrzebują pomocy, ale właśnie personel. Jedna z młodych pracownic wspominała, że wiele łez wylała z wyczerpania. Psychicznego i fizycznego. W całkowitym zamknięciu, z obawą utraty zdrowia, na dyżurze 24h na dobę, bez możliwości normalnego snu, pracując w uciążliwym stroju, mającym zmniejszyć ryzyko zakażenia. Coś strasznego" - mówi o. Sylwester Maćkiewicz, oblat, który w jednym z zarażonych koronawirusem Domów Pomocy Społecznej niesie pomoc nie tylko pacjentom.
"Pierwsze moje chwile spędzone na oddziale przyniosły wrażenie, że nie chorzy potrzebują pomocy, ale właśnie personel. Jedna z młodych pracownic wspominała, że wiele łez wylała z wyczerpania. Psychicznego i fizycznego. W całkowitym zamknięciu, z obawą utraty zdrowia, na dyżurze 24h na dobę, bez możliwości normalnego snu, pracując w uciążliwym stroju, mającym zmniejszyć ryzyko zakażenia. Coś strasznego" - mówi o. Sylwester Maćkiewicz, oblat, który w jednym z zarażonych koronawirusem Domów Pomocy Społecznej niesie pomoc nie tylko pacjentom.