#kurs złotego

"Nasza waluta się umacnia, co może hamować galopadę cen. By osiągnąć ten cel, trzeba jeszcze zażegnać spór z Brukselą" – pisze dziennik „Rzeczpospolita”.

Pod koniec listopada za euro zapłacimy 4,16 zł, za dolara 3,25 zł, a za franka szwajcarskiego 3,45 zł - to mediana prognoz dwunastu ekonomistów i analityków, ankietowanych przez "Puls Biznesu".

Kurs złotego zbliżył się do fundamentów, nie ma powodów do interwencji - ocenił we wtorek Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego. Poinformował też, że nastawienie RPP uległo zmianie i obecnie w grę wchodzą raczej obniżki niż podwyżki stóp procentowych.

W środę złoty tracił na wartości, ok. godz. 13 za euro płacono 4,37 zł, za dolara - 3,52 zł, a za franka - 3,64 zł. Analitycy wskazują, że to efekt obaw inwestorów o sytuację w Hiszpanię, szczególnie o jej system bankowy.

Bank Gospodarstwa Krajowego w środę skutecznie interweniował, aby powstrzymać spadek kursu złotego - informuje "Gazeta Polska codziennie".

Taniejąca złotówka zagraża gospodarce Litwy - pisze w poniedziałek "Lietuvos Żinios". "Jeżeli zgodnie z prognozami Bloomberga kurs złotego spadnie do 0,6 lita (w poniedziałek wynosił 0,77 LT) dla naszego przemysłu będzie to oznaczało tragedię" - pisze gazeta.

Ograniczona waloryzacja emerytur, brak podwyżek w budżetówce i kolejne podwyżki VAT-u - takie mogą być skutki osłabienia złotego - ostrzega Money.pl. Analitycy nie mają złudzeń: Narodowy Bank Polski i Ministerstwo Finansów zrobią wszystko, by umocnić polską walutę i żeby na koniec roku euro nie przekroczyło poziomu 4,7 zł.

Kurs złotego nie stanowi problemu z punktu widzenia eksportu - uważa Marek Belka, prezes NBP.

Wiceminister finansów Ludwik Kotecki uważa, że fundamenty makroekonomiczne polskiej gospodarki nie uzasadniają obecnie obserwowanego osłabienia złotego. Nerwowa sytuacja na rynku walut i akcji to efekt niepewności w sprawie greckiego długu - dodają analitycy.

{{ article.description }}