Stoimy pod piękną choinką w świetlicy. Michał pasem przypięty jest do wózka inwalidzkiego, nie jest w stanie dłużej niż dziesięć minut utrzymać prosto głowy, ciągle kaszle, a flegma i ślina ciekną mu z buzi. Późnym wieczorem wracamy do domu, a Zuzia pyta mnie kiedy będzie wigilia, bo w przedszkolu omawiali jak powinna ona wyglądać. Mówię jej, że to własnie była nasza wigilia, bo w tym dniu nie chodzi o jedzenie, tylko o to, żeby nikt nie był sam.
Stoimy pod piękną choinką w świetlicy. Michał pasem przypięty jest do wózka inwalidzkiego, nie jest w stanie dłużej niż dziesięć minut utrzymać prosto głowy, ciągle kaszle, a flegma i ślina ciekną mu z buzi. Późnym wieczorem wracamy do domu, a Zuzia pyta mnie kiedy będzie wigilia, bo w przedszkolu omawiali jak powinna ona wyglądać. Mówię jej, że to własnie była nasza wigilia, bo w tym dniu nie chodzi o jedzenie, tylko o to, żeby nikt nie był sam.