Wszystko przebiegało książkowo, aż do momentu, gdy z porodówki wyproszono męża. Pomiędzy jedną a drugą utratą świadomości usłyszałam głos lekarza "ratujemy matkę". To był wstrząs! Zaczęłam wołać "Ignacy, miałeś mi pomóc! Miałeś tu być! Co z ciebie za pomoc? Tchórz, a nie rycerz!".
Wszystko przebiegało książkowo, aż do momentu, gdy z porodówki wyproszono męża. Pomiędzy jedną a drugą utratą świadomości usłyszałam głos lekarza "ratujemy matkę". To był wstrząs! Zaczęłam wołać "Ignacy, miałeś mi pomóc! Miałeś tu być! Co z ciebie za pomoc? Tchórz, a nie rycerz!".
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}