PAP / im
Szefowa Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku Beata Kryszak została w piątek odwołana ze stanowiska w związku z tragiczną śmiercią dwójki dzieci w rodzinie zastępczej. Decyzję taką podjął zarząd powiatu puckiego na wniosek starosty Wojciecha Dettlaffa.
Szefowa Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pucku Beata Kryszak została w piątek odwołana ze stanowiska w związku z tragiczną śmiercią dwójki dzieci w rodzinie zastępczej. Decyzję taką podjął zarząd powiatu puckiego na wniosek starosty Wojciecha Dettlaffa.
Logo źródła: dts Katarzyna Gajdosz
Prościej jest rządzić narodem, niż wychowywać czwórkę dzieci (W. Churchill). A co dopiero x-dzieci...
Prościej jest rządzić narodem, niż wychowywać czwórkę dzieci (W. Churchill). A co dopiero x-dzieci...
Magdalena Wojaczek / slo
Żaden ośrodek opiekuńczo-wychowawczy, choćby najlepiej przygotowany i zatrudniający wysoko wykwalifikowanych i oddanych pracowników, nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb dziecka w takim stopniu, w jakim robi to prawidłowo funkcjonująca rodzina - nawet jeśli nie jest ona rodziną biologiczną.
Żaden ośrodek opiekuńczo-wychowawczy, choćby najlepiej przygotowany i zatrudniający wysoko wykwalifikowanych i oddanych pracowników, nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb dziecka w takim stopniu, w jakim robi to prawidłowo funkcjonująca rodzina - nawet jeśli nie jest ona rodziną biologiczną.
Logo źródła: List Iwona Budziak / slo
Ania, decydując się na to, że stworzy Wojtkom dom, wiedziała, że nie może i nie ma prawa oczekiwać od nikogo wsparcia, świadomie wybrała samotne macierzyństwo i prawnie stała się dla tych dwóch chłopców rodziną zastępczą. Mały Wojtek miał wówczas 11, Duży - 12 lat.
Ania, decydując się na to, że stworzy Wojtkom dom, wiedziała, że nie może i nie ma prawa oczekiwać od nikogo wsparcia, świadomie wybrała samotne macierzyństwo i prawnie stała się dla tych dwóch chłopców rodziną zastępczą. Mały Wojtek miał wówczas 11, Duży - 12 lat.
PAP / slo
Państwo faworyzuje finansowo tradycyjne domy dziecka, mimo że to rodziny zastępcze osiągają lepsze wyniki wychowawcze. Przez opieszałość sądów i sytuację prawną porzuconych dzieci postępowania adopcyjne wydłużają się nawet do ośmiu lat - wynika z raportu NIK.
Państwo faworyzuje finansowo tradycyjne domy dziecka, mimo że to rodziny zastępcze osiągają lepsze wyniki wychowawcze. Przez opieszałość sądów i sytuację prawną porzuconych dzieci postępowania adopcyjne wydłużają się nawet do ośmiu lat - wynika z raportu NIK.
PAP / drr
Jan Szweda, samotny ojciec czwórki dzieci zmarł w Bydgoszczy. Mężczyzna stał się znany w kraju, gdy świadomy swej śmiertelnej choroby, rozpoczął poszukiwania nowej rodziny dla swych dzieci.
Jan Szweda, samotny ojciec czwórki dzieci zmarł w Bydgoszczy. Mężczyzna stał się znany w kraju, gdy świadomy swej śmiertelnej choroby, rozpoczął poszukiwania nowej rodziny dla swych dzieci.
Bożena Wałach / DEON.pl
Internet wkracza coraz śmielej w każdą dziedzinę naszego życia. Sprawy ważne i mniej ważne porządkujemy kilkoma kliknięciami myszki. Od niedawna z pomocą tej samej myszki możemy odnaleźć dzieciaka, który szuka szczęśliwego domu.
Internet wkracza coraz śmielej w każdą dziedzinę naszego życia. Sprawy ważne i mniej ważne porządkujemy kilkoma kliknięciami myszki. Od niedawna z pomocą tej samej myszki możemy odnaleźć dzieciaka, który szuka szczęśliwego domu.
Logo źródła: Znak Ewa Zbiegieni / "Znak" maj 2009
Pani A. przez trzynaście lat pracowała w szkole podstawowej w środkowej Polsce jako nauczycielka języka polskiego, plastyki i informatyki. Tam poznała Jacka – drobny, z jasnymi włosami, niebieskimi oczami. Rówieśnikom sięgał ledwie do ramienia. Przebywał rok w pogotowiu opiekuńczym, potem w domu dziecka. Pamięta, że w piątej klasie chciano oddać trzech chłopców do ośrodka wychowawczego. Wystawiła Jackowi pozytywną opinię. Jej dyrektor, który pracował również w domu dziecka, był wściekły: – To nie opinia – krzyczał – to laurka. Wówczas obiecała Jackowi, że nie pozwoli, aby go skrzywdzono.
Pani A. przez trzynaście lat pracowała w szkole podstawowej w środkowej Polsce jako nauczycielka języka polskiego, plastyki i informatyki. Tam poznała Jacka – drobny, z jasnymi włosami, niebieskimi oczami. Rówieśnikom sięgał ledwie do ramienia. Przebywał rok w pogotowiu opiekuńczym, potem w domu dziecka. Pamięta, że w piątej klasie chciano oddać trzech chłopców do ośrodka wychowawczego. Wystawiła Jackowi pozytywną opinię. Jej dyrektor, który pracował również w domu dziecka, był wściekły: – To nie opinia – krzyczał – to laurka. Wówczas obiecała Jackowi, że nie pozwoli, aby go skrzywdzono.