KAI / Paweł Bieliński
Wydaje mi się, że jako ewangelizatorzy za mało skupiamy się na ludziach, których chcemy „nawrócić”. Patrzymy na nich jak na zerojedynkowy problem, gdzie zero znaczy „niewierzący”, jeden to „wierzący” i chcemy tych niewierzących na drugą stronę, nawet siłą, przeciągnąć. Ale ten człowiek ma swoją historię, może ma coś do przepracowania i może jesteśmy w stanie mu pomóc w inny sposób niż indoktrynując go i mówiąc, w co ma wierzyć?
Wydaje mi się, że jako ewangelizatorzy za mało skupiamy się na ludziach, których chcemy „nawrócić”. Patrzymy na nich jak na zerojedynkowy problem, gdzie zero znaczy „niewierzący”, jeden to „wierzący” i chcemy tych niewierzących na drugą stronę, nawet siłą, przeciągnąć. Ale ten człowiek ma swoją historię, może ma coś do przepracowania i może jesteśmy w stanie mu pomóc w inny sposób niż indoktrynując go i mówiąc, w co ma wierzyć?