"Czy to na pewno grzech śmiertelny?"

(fot. shutterstock.com)
ks. Alfons J. Skowronek

Niejeden grzesznik stylizuje swą niepokonalną złą skłonność do "rangi" grzechu śmiertelnego. Długo i szeroko można by rozwodzić się nad tą otchłanią ludzkiego przeżywania zła.

Tego grzechu, jak i w ogóle żadnego, nie da się wymierzyć miarą łokciową. Wielcy teologowie i mistrzowie życia duchowego spieszą tak strapionemu z pomocą, oferując mu wiele reguł mądrościowych dla rozeznania się w rzekomym ślepym zaułku.

Łaska - nielimitowana i za darmo >>

DEON.PL POLECA

Wymieńmy cztery z naczelnych wskazań. Wszystkie mają na uwadze integralność ludzkiej osoby.

Jeżeli chrześcijanin szczerze może sobie powiedzieć, że jego życie - mimo trudności i porażek - w całości zmierza do przodu, w kierunku większej prawości sumienia i większego uwrażliwienia w odniesieniu do bliźniego, wtedy w wypadku wątpliwości, czy miał miejsce grzech ciężki, może i powinien rozstrzygać na swoją korzyść.

Podobnie brzmi kolejna ważna reguła mądrościowa: kto po swym grzechu zawsze i natychmiast żałuje Mysterium iniquitatis i odnawia swe postanowienie poprawy, może z ufnością interpretować swój stan pozytywnie - ciężkie przewinienie nie miało miejsca, albowiem grzech śmiertelny jest fundamentalną opcją przeciwko przyjaźni z Bogiem, stanowi zmianę kierunku marszruty. Wręcz nie do pomyślenia jest sytuacja, by po grzechu ciężkim człowiek natychmiast mógł wzbudzić żal i znów nakierować swój wzrok ku autentycznej odnowie życia.

Kiedy w grę wchodzą trudności głównie na jednym odcinku życia, może i przy wielokrotnym niepowodzeniu, podczas gdy całość chrześcijańskiej egzystencji rozwija się we właściwym kierunku, mamy znów pod ręką dość wyraźną wskazówkę, że nie może być mowy o ciężkim grzechu. Mając bowiem na oku całościowy obraz człowieka, odwrócenie się od Boga musiałoby, niemal z konieczności, uzewnętrznić się na wielu obszarach życia etycznego.

I wreszcie: dla chrześcijanina ważniejsze jest jednak, aby tu i teraz zapewnić sobie Bożą przyjaźń, niż zadręczać się swą przeszłością. Zarówno żalem przepojone przyjęcie sakramentu pojednania, jak i całkiem szczególnie częstsze przyjmowanie Komunii świętej jest dla chrześcijanina, który siebie bierze poważnie, pocieszającym zapewnieniem, że może żyć w przyjaźni z Bogiem.

Bóg nie pyta, czy w piątek jadłeś mięso >>

Zamknijmy te luźne uwagi pewnym beztroskim zdarzeniem, jakie z literacką maestrią referuje Henryk Sienkiewicz. Grzech może nawet sycić poczucie wyjątkowości człowieka.

Młoda dziewczyna postanawia zaskoczyć nieznanego i sędziwego spowiednika wyznaniem oryginalnego grzechu: "Wyznałam w końcu, po całej litanii innych grzechów, że jestem ogromnie dumna. Ale staruszek nie dosłyszał widocznie dokładnie, albowiem otoczył dłonią ucho i zapytał: «Jaka jesteś?». «Dumna» - odrzekłam nie bez poczucia pewnej wewnętrznej dumy, albowiem wydawało mi się, że byle kto nie może mieć takiego grzechu. «Aha! Dumna! No, proszę! A z czegóżeś ty, moje dziecko, taka dumna?». Milczałam, albowiem nie mogłam znaleźć na razie odpowiedzi. «Czy może ty pochodzisz z jakiego historycznego rodu?». «Nie, wcale nie.

Ot, szlachcianka jestem, jak każda inna, ale żeby tam ród mój miał być aż historyczny, to wcale nie». «Aha! To może ty jesteś bardzo utalentowana albo uczona?». «I… Artystką nie jestem, a co do uczoności, skończyłam pensję […]». «No! Już wiem: musisz być bardzo bogata?». «Nie, ojcze. Tata ma wioseczkę, ale i trochę długów […]». «Cóż wreszcie? Bo… mnie to tam nie obchodzi i niedowidzę, ale jeśli nie to i nie drugie, to chyba musisz być bardzo urodziwa?». «Tak sobie… niczego! Brzydka może nie jestem, ale gdzie mi tam do piękności…». […] No to uspokójże się, moje dziecko, bo ty jesteś głupia, nie dumna, a to wcale nie jest grzech…». I oto - kończy bohaterka - w jaki sposób straciłam raz na zawsze moją dumę".

* * *

Chcesz się lepiej spowiadać? Kliknij tutaj:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Czy to na pewno grzech śmiertelny?"
Komentarze (6)
AC
Andrew Caratchan
30 czerwca 2017, 11:25
Niezwykle subtelnie protestantyzujący portal mieniący się katolickim. Mnie nie zwiedziecie choć nadal Was czytam bo czasami palniecie coś po katolicku ;-)
JA
Janek Aniszewski
12 czerwca 2017, 14:33
Czyli żaden grzech nie jest ciężki - bo jeśli jest po nim żal, to znaczy że nie została zerwana jedność z Bogiem, a jeśli żalu nie ma, to można założyć, że osoba nie ma świadomości, że jest to grzech ciężki a wtedy nie jest to grzech ciężki. Teza dość rewolucyjna, być może prawdziwa, ale zaprezentowana w tak krótkim tekście wprowadza zamęt sugerując, że nie jesteśmy w stanie popełnić grzechu ciężkiego. Trzeba by więc przyjąć, że spowiedź to sposób na powrót do wiary po wielu latach (pytanie - czy do końca świadomego) odrzucania Boga a nie praktyka życia chrześcijan, wierzących i upadających od czasu do czasu. Intuicja mówi mi, żeby nie zgodzić się z taką perspektywą ale będę nad tym sobie myślał. Mam nadzieję, że ktoś kto ma większą praktykę duszpasterską i wiedzę teologiczną ode mnie napisze tekst polemizujący z powyższym :)
12 czerwca 2017, 17:25
A co uczyli na lekcjach religii?  ​Jak zbyt mało wiedzy przekazali to jest w internecie katechizm, do tego tomy opracowań. 
12 czerwca 2017, 07:27
Dwie drogi - z jednej strony skrupulanctwo, wiedzenei grzechu w praiwie każdym naszym czynie. A z drugiej strony niezauważanie grzechów i powolne oddalanie się od Boga. ​Jedni zamęczaja ksieży, inni latami omijaja konfesjonał w przekonaniu iż nie zgrzeszyli.
ST
Szymon Tołkacz
12 czerwca 2017, 01:44
A przepraszam bardzo z całym szacunkiem do Sienkiewicza ale ten opis "beztroskiego zdarzenia" to czego jest przykładem? Traktowania przez starych spowiedników bogactwa, pochodzenia czy atrakcyjności jako dostatecznego powodu do dumy a czego kolwiek innego jako głupoty? Ale bieda...
ST
Szymon Tołkacz
12 czerwca 2017, 01:38
Czyli jeśli facet zdradzi swoją żonę ale budząc się następnego dnia natychmiast trafi go żal i poczucie obrzydliwości do siebie za to co zrobił i myśl żeby nigdy tego już nie powtarzać - to nie musi tego traktować jako grzech ciężki, bo był to tylko dokonany w afekcie "skok w bok" a nie "zmiana opcji fundamentalnej"? Eh... są różne koncepcje związane z teologią opcji fundamentalnej... tutaj widzę jest promowana w wersji najbardziej absurdalnej, oderwanej od nauczania Kościoła i szkodliwej :(