Co jest najważniejszą cechą kierownika duchowego i kto powinien skorzystać z jego pomocy?
"Chodzi o to, aby zanurzyć się w subiektywny świat innej osoby. Dopóki nie zostanie wysłuchana ani nie może się w pełni wypowiedzieć i nie jest świadoma swoich uczuć - nie jest również w stanie niczego przyjąć" - mówi znany autorytet w dziedzinie duchowości Franz Jalics SJ.
Ludzie żyjący duchowością harmonii praktykują religię, w której Bóg jest jeszcze Bogiem immanentnym. Zadaniem kierownika duchowego jest pomóc im przyjąć życie takie, jakie ono jest. Dzięki temu osoby te będą bardziej akceptowały zarówno Boga, jak i Jego przykazania. Przyjęcie świata i przyjęcie Boga jest w tej fazie tym samym. Jeśli człowiek przyjmuje świat, przyjmuje też Tego, który nadał światu prawa, czyli Boga.
Przyjąć życie takie, jakie ono jest. Oznacza to:
- Przyjęcie faktu, że jesteśmy stworzeni zarówno do wzrastania, jak i do obumierania, do rodzenia się i do umierania; akceptację ograniczoności życia.
- Akceptację samego siebie, swojego ciała, zdrowia, choroby czy niepełnosprawności.
- Akceptację konsekwencji naszych słabości: potrzebę wsparcia, takiego jak terapie lub pobyty w szpitalu, oraz przyjęcie ograniczonych możliwości fizycznych.
- Przyjęcie rodziców, rodziny i własnej historii życia w rodzinie ze wszystkimi konsekwencjami, jakie z tego wypływają.
- Przyjęcie swojego kraju i jego praw oraz sytuacji politycznej.
- Przyjęcie rzeczywistości religijnej: swojej religii, Boga i świata, Jezusa Chrystusa.
- Przyjęcie ograniczoności i błędów instytucji religijnej, do której się należy.
W omawianej sytuacji duchowe towarzyszenie w zasadzie ogranicza się do ogólnego duszpasterstwa i poradnictwa. Nie należy tutaj mówić o towarzyszeniu duchowym we właściwym sensie. Moim zdaniem można wyróżnić trzy sytuacje, w których osoba praktykująca duchowość harmonii decyduje się na rozmowę:
- Może chodzić o rozmowę, która dotyczy jakiegoś chwilowego problemu i wtedy przybiera ona formę poradnictwa pastoralnego.
- Może też chodzić o poszukiwanie jakiejś formy terapii. Do kierownika duchowego często przychodzą ludzie, których dręczy niepewność, kiedy brakuje im wiedzy albo trudno im ocenić własną sytuację. Takie podejście do problemu jest o wiele "tańsze", a przebieg kuracji - jak ufają - będzie bezbolesny. Ludzie ci muszą zostać cierpliwie wysłuchani. W dalszej kolejności należy ich przygotować na podjęcie właściwej terapii. Może się okazać, że osoby te potrzebują wielu rozmów. Przed takimi zadaniami stoi poradnictwo pastoralne, które jest służbą. Jeśli kierownik duchowy zamierza szybko odesłać osobę szukającą pomocy, powinien pamiętać o tym, że może upłynąć dużo czasu, zanim - nieśmiała i lękliwa - odważy się na następny krok. Zależy to również od tego, na ile kierownik duchowy czuje się terapeutą. Nie jest łatwo towarzyszyć osobom bez doświadczenia w zakresie psychoterapii.
- Do kierownika duchowego może też przyjść osoba, u której budzi się tęsknota za Bogiem, która rzeczywiście poszukuje bliższego spotkania z Bogiem. Jej pragnienia można porównać do świtu, kiedy jeszcze nie widać, w którym miejscu nad horyzontem pojawi się słońce, ale horyzont już czerwienieje. Wtedy samo duszpasterstwo nie wystarcza. Tacy ludzie, przychodząc do kierownika duchowego, trafiają we właściwe miejsce.
Kierownicy duchowi i duszpasterze muszą darzyć wielkim szacunkiem osoby praktykujące religię immanentnego Boga. Podczas towarzyszenia duchowego nie można odmawiać im wiary w Boga rzeczywistego, lecz chodzi tu o takie szukanie - po omacku, w ciemnościach - aby osoby te doświadczyły Boga prawdziwego. Ci ludzie są w drodze. Towarzyszenie im odbywa się najczęściej w ramach ogólnego duszpasterstwa, podczas katechezy, niedzielnych mszy i homilii, w ramach grup i stowarzyszeń, a także w rodzinach. Chodzi o wierzących, czyli o chrześcijan, którzy wierzą i starają się zachowy- wać przykazania, a jednocześnie poszukują duchowego sensu życia. Osoby takie nie wymagają indywidualnego towarzyszenia. Wystarczają im właściwe słowa skierowane do grup duszpasterskich, w których się znajdują. Przy Jezusie były tłumy, które przysłuchiwały się Mu z dobrą wolą i autentycznym zainteresowaniem.
Ludzie ci szukali Go i szli za Nim. Dla tych ludzi najważniejsze były jednak uzdrowienia z chorób oraz przypowieści, które opowiadał Jezus. Mimo to ludzie ci znajdowali się na drodze wewnętrznego poszukiwania prawdziwego Boga. Wyobrażam sobie, że wielu z nich po wniebowstąpieniu Chrystusa znalazło się w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich.
Przede wszystkim chodzi więc o to, co Jezus powiedział bogatemu młodzieńcowi - że powinien on zachowywać przykazania. Jeśli jest to możliwe, owszem, należy w takich ludziach wzbudzać tęsknotę za Bogiem. W wielu osobach bowiem raz po raz rozbłyska światło Transcendencji. Kierownicy duchowi i duszpasterze winni zwracać uwagę na to, aby ten mały płomień nie został zdławiony, ale był zachowany i podsycany.
Osoby, z którymi rozmawiają, winny powoli roz- poznawać, że religia prowadzi poza granice tego, co stworzone. Do wyżej wymienionych trzech aspektów trzeba jeszcze dodać trzy objaśnienia, które mogą być pomocne dla kierowników duchowych.
Słuchanie to podstawa
Aby rozmowy z duszpasterzami miały postać duchowego towarzyszenia, osoba musi chcieć poszukiwać drogi do życia wiecznego. Tak musi być, ale nie zawsze tak jest. Inaczej mówiąc, osoby często szukają życia wiecznego, ale zmagają się z pewnymi nieuporządkowanymi problemami, które wysuwają się na pierwszy plan. Kiedy ktoś przychodzi na rozmowę, jest oczywiste, że przede wszystkim chce rozmawiać. Jeśli jednak pewien nierozwiązany problem spycha na bok poszukiwania religijne i je utrudnia, wtedy osoba towarzysząca musi się przygotować na jego podjęcie. W praktyce oznacza to, że ma ona trzy zadania: przysłuchiwać się, słuchać i wsłuchiwać się. Wszystkim wydaje się, że potrafią słuchać, ale w rzeczywistości niewielu robi to tak, aby jego rozmówca stał się świadomy swojej sytuacji i był w stanie rozwiązać swój problem. Aby rozwiązać osobiste trudności, trzeba być aktywnym. (…)
Kiedy osoba coś do mnie mówi, to chce mi zakomunikować jakąś wiadomość. Komunikat ten zazwyczaj jest zawarty w jej słowach. Jeśli komuś mówię, że dzisiaj po południu jestem w domu, to moje słowa wyrażają następujący komunikat: "Chciałbym, aby mój rozmówca wiedział, że po południu jestem u siebie w domu". Jeśli jednak podczas rozmowy ni stąd, ni zowąd chwytam za zegarek i zdenerwowany pytam o godzinę, wtedy moje słowa nie wyrażają komunikatu: "Która godzina?", ale raczej: "Już dawno powinienem iść!" albo: "Muszę się z kimś spotkać i jestem już spóźniony". Jeśli osobie tej, będącej wyraźnie pod presją, ktoś odpowie: "Jest w pół do piątej", oznacza to, że nie zrozumiał przekazanej informacji.
Właśnie tak zazwyczaj reagujemy w codzienności. Słuchamy tego, co ktoś mówi, a nie tego, co chce powiedzieć. Jeśli jednak ktoś odpowie: "Śpieszysz się?" albo: "Chyba musisz już iść?", oznacza to, że zrozumiał ten komunikat. Dzięki temu rozmówca, zamiast myśleć o przywołanym w pamięci terminie, może wpierw uświadomić sobie wewnętrzną presję. Poza tym poczuje ulgę i będzie wiedział, że jest rozumiany: "Mój rozmówca zrozumiał mnie, chociaż ja sam nie dostrzegłem moich uczuć".
Komunikaty mogą być przekazywane poprzez słowa, ale mogą się również zawierać w uczuciach, które albo obciążają daną osobę, albo sprawiają jej ulgę. Często nie jest ona ich świadoma. Te nieuświadomione uczucia przeszkadzają w znalezieniu rozwiązań. Jeśli osoba przychodzi do kierownika duchowego na rozmowę o jakimś problemie - a osoby przychodzą niemal zawsze z problemami - wtedy komunikat nie znajduje się w wypowiadanych przez nią słowach. Gdyby rozmówca jasno widział swoje trudności, najczęściej w ogóle nie potrzebowałby przychodzić na spotkanie. Sam mógłby rozwiązać problem. Jest to bardzo ważna informacja dotycząca słuchania: kto jest świadomy emocjonalnej strony swojego problemu, ten może go rozwiązać sam. Ludzie przychodzą z problemami, ponieważ uczucia, których doświadczają, nie są dla nich jasne. Rozmyślają o swojej sytuacji, ale nie uświadamiają sobie swoich emocji. To sprawia, że nie biorą tych uczuć pod uwagę przy ocenie sytuacji. Z tego powodu nie dochodzą do właściwej decyzji. Oto jeszcze jeden przykład. Ktoś mówi: "Mój sąsiad jest bardzo agresywny". Na taki komunikat właściwie zareaguje ten, kto powie: "Wciąż czujesz się przez niego atakowany". W ten sposób uwaga rozmówcy zostanie przesunięta z sąsiada na własne uczucia w stosunku do niego. Nazywam to odzwierciedlaniem.
Właściwie żaden człowiek, który chce podczas rozmowy rozwiązać jakiś konflikt, nie jest świadomy swoich uczuć; a przynajmniej nie do końca jest ich świadomy. Od kierownika duchowego oczekuje się przede wszystkim pomocy w rozpoznaniu znajdujących się w tle uczuć i pokazania ich osobie, która się z nimi zmaga. Odzwierciedlanie uczuć wymaga umiejętności wczucia się w drugą osobę. Odzwierciedlanie nie jest techniką. Cechuje się jedynie delikatnością i miłością. Chodzi o to, aby zanurzyć się w subiektywny świat innej osoby, współodczuwać z nią bardziej, niż ona sama potrafi współodczuwać ze sobą. Oznacza to także uzdrawianie, gdyż nieznajomość własnych uczuć jest prawdziwą chorobą. Konsekwentnie stosowane odzwierciedlanie jest metodą terapeutyczną, która była stosowana głównie przez Carla Rogersa. Nie jest ona niczym innym, jak zdolnością wczuwania się w świat innej osoby. Jestem przekonany, że wszyscy ci, którzy chcą zostać kierownikami duchowymi, powinni przede wszystkim uczyć się poprawnego zauważania i odzwierciedlania wiadomości przekazywanych przez swoich rozmówców. Chociaż ta metoda jest całkowicie naturalna, trzeba znać jej reguły, a to wymaga stałego ćwiczenia. I jeszcze coś istotnego: dopóki osoba nie zostanie wysłuchana ani nie może się w pełni wypowiedzieć i nie jest świadoma swoich uczuć - dopóty nie jest również w stanie niczego przyjąć.
Trzy typy ludzi, którzy najczęściej korzystają z pomocy kierownika
Pójdźmy krok dalej. Z własnego doświadczenia wiem, że ze względu na różne zastosowanie praktyki odzwierciedlania uczuć można wyróżnić trzy grupy ludzi.
Do pierwszej grupy należą ludzie, którzy dobrze znają swoje uczucia. Oni także przychodzą na rozmowy, aby rozwiązać pewne problemy. W wypadku tych osób najskuteczniejszą metodą jest słuchanie. Osoba towarzysząca z całą uwagą przysłuchuje się ich wypowiedziom, co na zewnątrz objawia się tym, że zdaje się w ogóle nie poruszać. Z widocznym zainteresowaniem przysłuchuje się osobie, nie wypowiadając żadnego słowa. Nie stosuje też odzwierciedlania, ponieważ rozmówca sam nazywa własne uczucia. W ciągu godziny problem jest rozwiązany, chociaż osoba towarzysząca nic nie powiedziała; być może z wyjątkiem kilku słów odzwierciedlania wypowiedzianych na początku rozmowy, aby zasygnalizować, że uważnie słucha.
Drugą grupę stanowią ludzie, którzy o wiele mniej wiedzą o swoich uczuciach. Jeśli jednak kierownik duchowy rozpozna te uczucia i za pomocą odzwierciedlania pomoże im je sobie uświadomić, wtedy potrafią oni nazwać swoje uczucia. Jest to dla nich doświadczenie prawdziwego olśnienia. W wypadku tych osób trzeba odzwierciedlać wszystkie uczucia. Nie jest to łatwe. Już na początku można zauważyć, w jakich okolicznościach osoby te doświadczają złości albo strachu. Określone uczucie powinno być odzwierciedlone przeważnie raz lub dwa razy. Na dalszym etapie należy zauważać nawet niewielkie zmiany nastroju i bezpośrednio je odzwierciedlać. W wypadku tych osób problem również zostanie rozwiązany najpóźniej po godzinie, a zmagający się z problemem szybko zaznają spokoju.
Trzecia grupa to ludzie, którzy przebywają wyłącznie w sferze myśli i problemów. Często mówi się o nich, że "żyją w głowie",czyli nie mają kontaktu ze swoimi uczuciami. Można ich rozpoznać po tym, że bardzo szybko mówią. Trudno jest im wejść w słowo albo zastosować odzwierciedlenie. U tych osób życie emocjonalne jest tak zablokowane, że nie sposób pomóc im podczas jednej rozmowy.
Tekst pochodzi z książki "Rozwój Duchowy. Pogłebianie życia z Bogiem" Franza Jalicsa SJ. Możecie ją znaleźć w ofercie Wydawnictwa WAM.
***
Nasze życie duchowe składa się z kilku etapów. Wraz z wewnętrznym rozwojem uświadamiamy sobie różne potrzeby, na przykład dostrzegamy konieczność zmiany formy modlitwy czy sposobu działania. Widzimy, że przeobrażeniom ulegają też nasze relacje z ludźmi i z samymi sobą.
Franz Jalics potwierdza, że dla osób pragnących pogłębić swoją duchowość przestrzeganie przykazań to dopiero początek. W swoich rozważaniach szczególnie eksponuje te momenty Pisma Świętego, w których sam Jezus wprowadzał słuchaczy na nowy etap drogi. Pójście za Jego wskazówkami pozwala osiągnąć to, co naprawdę jest celem naszego życia.
Franz Jalics SJ - jeden z największych współczesnych autorytetów w dziedzinie duchowości i kierownictwa duchowego, rekolekcjonista. Autor wielu cenionych książek, w których szczególną rolę poświęca zagadnieniu kontemplacji.(Książka ukazała się już z tytułem: W szkole Jezusa. Cztery etapy duchowego rozwoju)
Skomentuj artykuł