Dobro niewierzących

(fot. theG™/flickr.com/CC)

Znam wielu ludzi niereligijnych, którzy czynią wiele dobra, i wielu praktykujących katolików, którzy tego nie robią. Czy wobec tego moralność nie jest ważniejsza od wiary? (Kazimierz)

Dlaczego religijność i moralność nie zawsze idą ze sobą w parze, dlaczego się nie warunkują i wzajemnie nie wspierają? Otóż dlatego, że nie są to pojęcia abstrakcyjne, ale dotyczą zawsze konkretnego człowieka, jego wyborów i jego postępowania. Praktykujący katolik, który zaniedbuje czynienie dobra, jest po prostu niekonsekwentny w swojej wierze.

DEON.PL POLECA

Zacznijmy od krótkiego opisu moralności ludzkich czynów. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że zależy ona od trzech czynników: od wybranego przedmiotu, od zamierzonego celu, czyli intencji, oraz od okoliczności działania (por. KKK 1750).

Trzeba założyć, że wszyscy - zarówno wierzący, jak i niewierzący - szukamy dobra. Ku niemu kieruje się nasza wola, a rozum ocenia przedmiot naszego wyboru jako zgodny lub niezgodny z prawdziwym dobrem. Człowiek wierzący znajduje oparcie dla osądu wybieranego dobra w takich obiektywnych pomocach jak Biblia, przykazania, nauka Kościoła czy dobrze urobione sumienie. Takich obiektywnych norm nie posiada człowiek niewierzący. Dlatego o wiele łatwiej może ulec złudzeniu i wybrać fałszywe dobro. Nie mając niezależnego od własnej woli punktu odniesienia, opiera się jedynie na własnym wyczuciu, które nie może być traktowane jako najbardziej wiarygodne kryterium wyboru dobra.

Istotnym elementem wartościowania moralnego działania jest też intencja. Jej najważniejszym wymiarem jest cel. Intencja jest po prostu zwróceniem się woli do celu, dla którego podejmuje się określone działanie. Podejmujemy więc dobre czyny w nadziei, że będą się one podobać Bogu i ostatecznie zaowocują spotkaniem z Nim, czyli zbawieniem. Człowiek niewierzący podejmuje dobre działania bez wyraźnego odniesienia ich do Boga. Konsekwentnie więc jego intencje są bardzo osobiste i subiektywne, takie chociażby jak zadowolenie czy pochwała od ludzi. Takie intencje nie mogą owocować pełnią szczęścia. Oczywiście, pośród tych intencji trzeba też dopuścić możliwość działania z miłości. Stąd już bardzo blisko do wiary w Boga, który jest Miłością.

Trzeba brać pod uwagę także okoliczności, w jakich podejmuje się dobro. Św. Ignacy w wyborze dobra każe nam stosować zasadę magis, czyli więcej, lepiej, doskonalej. Jako ludzie wierzący nie możemy się zadowalać jakimkolwiek dobrem, ale zawsze mamy wybierać to, co najlepiej prowadzi do celu, co bardziej podoba się Bogu i pełniej odczytuje Jego wolę. Tego kryterium pozbawiony jest człowiek niewierzący. Należałoby sobie życzyć, by kierował się kryterium miłości, bo ono jest najważniejsze.

Nie negując więc wartości czynionego dobra, zarówno przez ludzi wiary, jak i przez niereligijnych, trzeba mieć na uwadze jego odniesienia do Boga. Powinno to mobilizować wierzących do podejmowania dobra większego, ze względu na Boga. Trzeba też z wdzięcznością przyjmować dobro ze strony ludzi niereligijnych, w nadziei, że szczere czynienie go zaowocuje w nich kiedyś odnalezieniem Boga - źródła wszelkiego dobra.

Rozważanie pochodzi z książki: Mądry z wiary żyje

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dobro niewierzących
Komentarze (18)
T
Tigrou
29 sierpnia 2014, 22:47
Znam kilka wspaniałych osób niewierzących i szczerze podziwiam - mają w sobie dobroć i życzliwość, jaką rzadko się spotyka u wierzących. Nawet z moją wiarą często nie stać mnie na coś takiego... może to oni są świętymi?... ja bez pomocy Boga i "religijnej motywacji" nie byłabym w stanie wykrzesać z siebie takiego (jakiegokolwiek?) dobra. Ale mają wspólny rys - coś smutnego, i nawet kiedy się śmiejemy, to ja czuję, że oni nie śmieją się do granic swoich możliwości... tym bardziej podziwiam, że stać ich na bezinteresowne dobro.. może Bóg wysyła ich, żeby nas zawstydzali swoją postawą i mobilizowali?
R
Roko
29 sierpnia 2014, 15:47
"Takich obiektywnych norm nie posiada człowiek niewierzący ....itd, itp, blah, blah, blah. Gratuluje prawdziwie katolickiej pokory, żartownisie.
J
januszpawlacz
29 sierpnia 2014, 13:46
cebule do gułagu
V
Vogel
10 lutego 2013, 00:12
"...Takich obiektywnych norm nie posiada człowiek niewierzący. Dlatego o wiele łatwiej może ulec złudzeniu i wybrać fałszywe dobro. Nie mając niezależnego od własnej woli punktu odniesienia, opiera się jedynie na własnym wyczuciu, które nie może być traktowane jako najbardziej wiarygodne kryterium wyboru dobra..." - takie debilizmy to tylko katolik może wypisywać.
R
Roko
29 sierpnia 2014, 15:39
Rzeczywiście, ze tylko Katolik może wyprodukować taki DEBILIZM DO KWADRATU. Katolik w swojej "pokorze", oczywiście. 
A
ania
15 stycznia 2013, 17:30
Biblia nie do zdarcia:) Adanbareth masz racje, wszystkie odpowiedzi są tam zawarte:)
A
Adanbareth
15 stycznia 2013, 16:25
Do Rzymian, 2, 1-15, przepraszam za literówkę :)
A
Adanbareth
15 stycznia 2013, 16:23
Do Rzymian, 2, 1-25 Polecam przemyśleć te słowa. Moim zdaniem wyjaśniają wszelkie wątpliwości.
L
libero
29 sierpnia 2014, 20:15
Minusują Cię, bo im się nawet nie chce przeczytać. Dzięki za fragment. Przeczytałem i faktycznie wszystko wyjaśnia. Pzdr
T
Tymotuesz
14 stycznia 2013, 20:04
Czynienie Dobra w sytuacji trudnej, w której człowiek broni bardziej swojej wartości materialnej lub cielsnej wymaga poświęcenia, tzn. aktu działania kosztem siebie dla dobra innych, na podstawie wiary w wyższe dobro. Takie zachowanie wynika z silnej więzi emocjonalnej pomagającego z osobą obdarowywaną. Człowiek żadko dokonuje wyboru poświęcenia, gdyż są one nienaturalne, choć przynieść mogą ogromne korzyści we wzroście moralności społecznej. Praktycznie nie zależnie od tego czy wierzy człowiek w Boga, może on dokonać poświęcenia dla wyższego celu, czyniąc dobro lub zło. Istnienie więzi emocjonalnych tożsame może być z uwikłaniem człowieka w destrukcyjną religię np. Islam dżihad, służenia systemowi totalitarnemu(nazim), wykonywaniu poleceń pod naciskiem. Z drugiej strony dużo dobra może przynieść świadome budowanie relacji rodzinnych w świadomości społecznej. Przekłada się to bowiem na efekt lustrzany wśród istot ludzkich. Bogate w zasady moralne gatunek ludzki rzadziej popada w nieład.  Jednak czy ludzie czasem nie sprowadzają wiary do celu samego w sobie? Żyć żeby wierzyć? Stoję w opozycji to takiej postawy, gdyż bardziej racjonalne to wierzyć aby żyć oraz żyć z wiarą.
T
Tymotuesz
14 stycznia 2013, 20:00
Myślę, że każdy normalny człowiek umie rozróżniać dobro od zła. Inną zaś sprawą jest postrzeganie zła - tzw. relatywizm, tzn. jeśli ja komuś źle a mi dobrze to nic takiego, lecz jak mi źle a jemu dobrze to fatalnie. Kolejną sprawą jest racjonalizacja zła: tzn. robię coś złego ale tłumaczę sobie to jako coś koniecznego, bo ..., osoba ma świadomość zła, lecz przez wzgląd na zaistniałe warunki usprawiedliwa się.
T
tak
14 stycznia 2013, 18:34
beniamin, jeżeli czynili zło to nie mogli być całkowicie wierzący. W momencie czynienia zła sprzeniewierzali się temu czego  wymagał Bóg. Nawet jeżeli uczynili zło były to czyny , których w żaden sposób nie mogli zaakceptować, bo nie były zgodne z wolą Bożą, przeciwnie groziły wieczną karą-piekłem.Natomiast niewierzący zawsze czynią , w swoim mniemaniu, dobro.  Wystarczy, że to co robią uznają za dobro. Innymi słowy: wierzący ma za sędziego swojego Boga a nie siebie. To Bóg decyduje co jest dobre a co złe. Człowiek niewierzący sam ustala co jest dobre a co złe dla niego. Jeżeli uzna, że dobrem będzie ukraśc komuś piękny samochów, zlbo uwieść zonę, to nie przekonasz go, że żle uczynił, bo na jakiej podstawie? Dekalogu?
14 stycznia 2013, 16:01
Niewierzący może i czynią wiele dobra, ale często to dobro jest co najmniej wątpliwe. ... Równie dobrze ktoś może napisać że wierzący robili i robią wiele zła i o przykłady nie trudno.
T
Tymoteusz
14 stycznia 2013, 15:52
Jak czynić dobro? wystarczy byś nie czynił zła. wręcz przeciwnie, pamiętasz: "myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem" Zło jest brakiem dobra. A nie dobro brakiem zła.... Gdyby świat nie był zły byłby dobry. Gdyby świat nie był dobry byłby zły. Według mnie oba zdania mają sens. Z tym, że ja jestem realistą i uważam że łatwiej jest nie czynić zła, gdyż wymaga to mniejszego nakładu energii, niż czynienie dobra z powodu większej pracy. Czynić dobro jest wyższą poprzeczką, gdyż wymaga dodatkowej pracy, a nie każdy umie czy chce robić coś co jest dobre, lub nie ma na to ochoty.
T
T7HRR
14 stycznia 2013, 12:15
Jak czynić dobro? wystarczy byś nie czynił zła. wręcz przeciwnie, pamiętasz: "myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem" Zło jest brakiem dobra.  A nie dobro brakiem zła....
T
Tymoteusz
13 stycznia 2013, 21:10
Jak czynić dobro? wystarczy byś nie czynił zła.
jazmig jazmig
13 stycznia 2013, 19:39
Niewierzący może i czynią wiele dobra, ale często to dobro jest co najmniej wątpliwe. Z chęci pomocy amerykańscy miliarderzy są gotowi finansować aborcję w Afryce, darmowe prezerwatywy itp. Trudno to uznaćza dobro. Inny przykład: głodującym krajom posyła się żywność, co powoduje, że miejscowi rolnicy nie mogą sprzedać swoich produktów i muszą rezygnowaćz upary ziemi a następnie korzystać z tej "pomocy". Zyskują farmerzy krajów udzielających taką pomoc, a upada rolnictwo w biednych krajach. Tak więc to dobro bywa różne, a bez moralnego kręgosłupa, niejednokrotnie bywa złem.
13 stycznia 2013, 18:47
Mądrze napisane.Pozdrawiam