O czym rozmawiać z księdzem podczas kolędy?

Jeden ksiądz dobił mnie psychicznie podczas kolędy. Jestem po rozwodzie, mąż znęcał się i miał inną kobietę za granicą, ksiądz pojechał sobie po mnie:( Za kilka lat w innej parafii mieszkałam z nowym ,,cywilnym,, mężem. Ksiądz dał nam iskrę nadziei i kierunkowskaz co możemy dalej i jak żyć bliżej Boga! Po 10 latach wróciłam do Boga. Jestem wdzięczna mu.

Podczas kolędy poinformowałem proboszcza, że spotykam się w domu z przyjaciółmi na czytanie Ewangelii i modlitwie. Takie spotkanie 1 godz, raz w tygodniu. Proboszcz zareagował lękiem, czy przypadkiem w herezje nie popadniemy. Nadmieniam, że skończyłem teologię i to na uczelni o wyższym poziomie niż Seminarium Duchowne. Proboszcz wiedząc o tym boi się o "herezje". Nie ucieszył się nawet, że ktokolwiek w parafii bierze do rąk Błowo Boże. Oficjalnie to księża zachęcaja do czytanie Biblii ale w praktyce to boją się świadomych świeckich. ja mam dość takiego traktowania przez tego proboszcza. Chodzę do innej parafii. Jak proboszcz będzie chodził po kolędzie w tym roku to chyba mu powiem kilka słów prawdy, tej słodkiej i tej gorzkiej.

Dostaliście ksieżą ode mnie prawie 20 minut czasu i uważam ten czas za zmarnowany. Gadacie o niczym. A przeciętny katolik nie wie dlaej jak ma traktować księdza. Ba, większość nie wie jak być zbawionym. Ich edukacja kończy się na przygotowaniu do sakramentów. A jakość tej edukacji to chyba sami znacie. O zbawieniu katolicy zwykle myślą, że to nagroda za dobre  życie i uczynki. I mało kto wyprowadza ich z tej herezji. Otrząśnijcie się i zacznijcie szanować ludzi i ich czas. Bo będziecie rozliczeni ze swej posługi.