Po co koronujemy wizerunki Maryi?

(fot. Paweł Marynowski / Wikimedia Commons / CC BY-SA 3.0)
o. Tomasz Tlałka, Jasna Góra

Zaciekawił mnie tekst s. Ewy Bartosiewicz zatytułowany "Czy Maryja chciałaby być królową?". Tekst interesujący, prowadzący czytelnika do odkrycia serca duchowości maryjnej, którym jest zawierzenie.

Jako że jest to dyskusja, pragnę zabrać w niej głos. Tym bardziej że tekst odnosi się do sanktuarium, w którym na co dzień mieszkam i posługuję.

Na początku chciałbym dla zobiektywizowania skonfrontować wyrażenie "nie dość, że Maryja patrzy na mnie jakimś smutnym wzrokiem, to jeszcze cała pokryta jest drogimi kamieniami i złotem" ze stwierdzeniem papieża Franciszka - "Zostałem tu obdarowany spojrzeniem Matki" oraz gestem Jana Pawła II, który dzień przed śmiercią ofiarował korony na Jasnogórski Wizerunek. Każda skrajność jest niedobra. Cieszę się, że możemy wspólnie podjąć trud zrozumienia gestów i form, które zaofiarował nam Kościół, bo to papież Klemens XI ofiarował korony na Cudowną Ikonę.

DEON.PL POLECA

Trudno się dziwić, że mamy dziś niemały problem z pojęciem koronacji i królowania, gdy żyjemy w społeczeństwie demokratycznym, a papież już dawno oddał swoją tiarę, aby podkreślić, że nasze królestwo nie pochodzi z tego świata. Papieże jednak nie zaprzestali koronowania Czcigodnych Wizerunków. Myślę, że każda skrajność jest niedobra. Gest koronacji Czcigodnych Wizerunków jest formą potwierdzenia kultu oraz wyrazem czci i miłości.

Chciałbym zaprezentować moje argumenty:

1. Czy Maryja chciałyby być królową? Zależy, co się myśli o królowaniu. Zacytujmy bp. Grzegorza Rysia, który tak mówił o Jubileuszu Koronacji Obrazu Jasnogórskiego: "Nie wiem, jakie macie skojarzenia z koronacjami i koroną, natomiast prawda jest taka, że Pan Jezus wszystkich nas czyni od chrztu królami i że ta królewska godność, którą człowiek w sobie nosi, polega na duchowej wolności. Jeśli ktoś chce uczestniczyć w tej radości z królowania Maryi, to najlepiej to uczyni, jeśli w jedności z Nią będzie odkrywał w sobie rozmaite wymiary duchowej wolności królowania".

Ten temat mnie bardzo porusza. Cechą charakterystyczną ikon jest ukazanie postaci uwielbionej - już królującej w chwale Boga. Taki też jest Wizerunek Jasnogórski. Gdy ktoś spotyka się z Maryją obecną w Ikonie (jak mówił np. Jan Paweł II), ma spotkać się z zasadniczą prawdą - nie jesteś byle kim, jesteś synem, córką Boga, królewną i królewiczem. W życiu i historii, jaką masz, Maryja właśnie to chce Ci powiedzieć!

Nie przez przypadek Jan Paweł II wybrał na hasło VI ŚDM na Jasnej Górze słowa: "Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»" (Rz 8,15). To jest właśnie doświadczenie królowania - wolności od grzechu nawet, gdy często upadasz; wolności od lęku przed śmiercią wyrażonym w egoizmie, tak że będziesz umiał przyjąć niesprawiedliwy wyrok i to nie zabije życia w Tobie. Tytuł Królowej jest konsekwencją Jej Wniebowzięcia.

2. Cieszę się, że moja Mama jest Królową, bo to znaczy, że nie jestem byle kim. To, że jest Królową, nie odbiera Jej cech macierzyńskich, ale nawet wzmacnia i daje poczucie, że mogę Jej potędze zaufać (Benedykt XVI: "Maryja ma udział w odpowiedzialności Boga za świat i w miłości Boga do świata"; Królowa, która jest służebnicą, Audiencja generalna 22 sierpnia 2012). Jan Paweł II powiedział 3 maja 1979 roku w Ogrodach Watykańskich: "Mamy Królową, która jest Matką; mamy Matkę, która jest Królową".

3. Dlaczego deprecjonować znaki? Trzeba je wypełnić treścią. Sam Jezus powiedział do apostołów: "Zaprawdę powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela" (Mt 19,28), a św. Jan w Apokalipsie ujrzał Zasiadającego na tronie… (np. Ap 20; 22). A propos akapitu: "Niektórzy sadzają Jezusa na złotym tronie, wkładają Mu koronę na głowę i berło w rękę, próbując zgrabnie zatuszować rany po gwoździach i cierniach na czole, bo przecież nie pasują do królewskiego wizerunku". Przypomina mi się również stwierdzenie z filmu "Wielka cisza", które mniej więcej brzmiało tak: "Gdy zaniechamy znaków, zgubimy drogę".

Korona, którą nakładamy na Wizerunek Maryi, nic by nie znaczyła, jeśliby nie szły za nią konkretne czyny i staranie o nawrócenie. Właśnie to chcemy czynić w owym "nietypowym" jubileuszu poprzez wydarzenie, które nazwaliśmy "Żywa Korona Maryi" - ukoronuj Maryję swoim staraniem o nawrócenie (por. www.koronamaryi.pl).

4. Na koniec warto przypomnieć postać o. Juliusza Mancinellego, jezuity, któremu to Matka Boża zadała pytanie: "Dlaczego nie nazywasz Mnie Królową Polski?".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Po co koronujemy wizerunki Maryi?
Komentarze (6)
BW
Beata Woroszyło
23 lutego 2017, 18:06
Korona, którą nakładamy na Wizerunek Maryi, nic by nie znaczyła, jeśliby nie szły za nią konkretne czyny i staranie o nawrócenie. Właśnie to chcemy czynić w owym "nietypowym" jubileuszu poprzez wydarzenie, które nazwaliśmy "Żywa Korona Maryi" - ukoronuj Maryję swoim staraniem o nawrócenie" Tak jakby nawrócenie zależalo od ukoronownego obrazu! Nie można starac się o nawrócenie bez osobistego przyjęcia Jezusa. Bez podażania za Nim. Takie bałwochwalcze klękanie przed obrazem jest grzechem. Nie znam nikogo kto się nawrocił od dawania pokłonów i całowania obrazów. 
BW
Beata Woroszyło
23 lutego 2017, 18:25
Myslałam, że da się być chrzescijaninem i katolikiem. Niestety cały rok mi zajeło po narodzeniu w Duchu sw., i oddania siebie Bogu, żeby zrozumieć ze KK nie ma nic wspólnego z chrzescijaństwem. Psmo sw. jest tu jakis dodatkiem a POWINNO BYC JEDYNYM PRAWDZIWYM ZRODLEM WIARY. Doktryny i dogmaty, które nijak sie nie da uzasadnić Słowem Bożym to jest katolicyzm. 
TD
Tomasz Dyć
10 marca 2017, 11:43
da się być katolikiem i chrześcijaninem, co udowadnia 2 tysiace lat istnienia Kościoła Katolickiego :) co więcej bez Kościoła Katolickiego nie dało się być chrześcijaninem - bo to Kościoł zebrał i rozpoznał kanon Pisma Świętego i przekazał następnym pokoleniom całą Tradycję wiary. Dogmat o Trójcy Świętej jest przecież owocem rozeznania Soboru Kościoła Katolickiego, który prowadzony Duchem Świętym wyjaśnia (na tyle na ile to możliwe) jaki jest Bóg. Każdy dogmat ma swoje uzasadnienie w Słowie Bożym - tyle że nie każdy jest w stanie to zrozumieć. Bo zrozumienie Pisma na poziomie podstawowym (w sensie że przeczytałem i rozumiem co przeczytałem) nie wystarczy nawet do przyjęcia dogmatu o isnieniu Boga.. jest przecież wielu niewierzących którzy Biblię przeczytali...
BW
Beata Woroszyło
23 lutego 2017, 17:41
Bóg Ojciec, Jezus Chrystus i Duch Św. - tylko Bogu Trójedynemu należy się chwała i cześć. Niestety oddawanie czci obrazom - to jest bałwochwalstwo, oddawanie czi stworzeniu też jest bałwochwalstwem. Ale jeśli się wyrzuciło z dekalogu II przykazanie, to właściwie już wszystko można. Pan Jezus naprawdę odwracał uwagę od, choćby przejawowi kultu swojej Matki i mówił: "Błogosławiony ten kto strzeze słów Ojca Mego, kto wypełnia jego wolę". Już nie mówiąc o tym, ze nigdy nie nazwał ją Matką. Nie powiedział apostołom - oto matka wasza, ale oddał ją w opiekę Janowi i to on miał się nią do śmierci opiekować. Wynikało to z czystej troski  człowieka. Maria była bowiem wdową. Natomiast mówił apostołom, że wyśle im Ducha sw. Pocieszyciela. A on im wszystko rozjaśni. Jezus jest naszym orędownikiem u Ojca i ciągle wstawia się za nami. Jezus prosi, by modlić sie do niego, gdy jesteśmy w potrzebie. Czytając Biblię - Słowo Boże jest to niezrozumiałe, że można tak bardzo od Niej odejść.
BW
Beata Woroszyło
23 lutego 2017, 19:06
A to czytamy w Słowie Bozym: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, (...) Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. (...) I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali.
TD
Tomasz Dyć
10 marca 2017, 11:45
Wierzysz w Trójcę Świętą - a więc w dogmat Kościoła Katolickiego ogłoszony na Soborze Kościoła Katolickiego przez biskupów tegoż Kościoła... Nie ma tego przecież wprost w Biblii, a jest to wynikiem rozeznania, zrozumienia i wyjaśnienia Słowa Bożego. Zauważ że są tacy co dobrze znają Pismo Święte a w ten dogmat przecież nie wierza...