Polacy odrzucają nauczanie Kościoła. Skąd się to bierze? [WYWIAD]

(fot. shutterstock.com)
ks. Grzegorz Strzelczyk / Michał Lewandowski

"Zawaliliśmy wszyscy, ale odpowiedzialności są różne. Pasterze są w Kościele po to, żeby paść. Trudno mieć pretensje do owcy, że ona nie potrafi znaleźć pastwiska albo że żre nie najlepszą trawę".

Michał Lewandowski: Wedle badań kościelnych socjologów odrzucamy wartości, które Kościół uznaje za ważne: naukę o antykoncepcji, aborcji etc.

Ks. dr Grzegorz Strzelczyk: Przydałyby się badania, z których wynikałoby, jaki odsetek tych, którzy nie akceptują nauczania Kościoła, rozumie to nauczanie. Więcej, rozumie uzasadnienie i w związku z tym je odrzuca. Tutaj jest zasadnicza różnica. Można odrzucać zakaz, w którym widzi się jedynie puste "nie, bo nie".Ale można też odrzucać zakaz świadomie, rozumiejąc jego uzasadnienie.

Czyli nie odrzucamy wartości?

W przypadku, o którym pan mówi, nie stosowałbym pojęcia "odrzucenie wartości". Bo ono zakłada, że ja uznałem coś za wartość i mimo to została ona przeze mnie odrzucona.

To gdzie jest problem?

Nam to "cieknie" wszystko od strony wyjaśniania ludziom tego, dlaczego Kościół ma takie a nie inne podejście do tych spraw. Oni często nie znajdują przekonywującego uzasadnienia. Żyjemy w świecie, w którym domaganie się wyjaśnienia jest czymś normalnym: wyjaśnienie powinno iść przed wymaganiem.

DEON.PL POLECA

Ks. Strzelczyk: egzorcysta, który wdaje się w rozmowy z diabłem, staje na granicy posłuszeństwa Kościołowi >>

Jeżeli doświadczeniem wielu nauczycieli w szkole są pytania dzieci na zasadzie "a po co mi to?", to widzimy, że sprawa jest głęboko zakorzeniona w kulturze. Jeżeli ludzie nie wybrali Jezusa, tylko urodzili się katolikami, to dochodzą w pewnym momencie do ściany, gdzie jeśli nie zdeklarują się jasno, że chcą być uczniami Jezusa, to moim zdaniem nie ma szans, żeby wybrali samą katolicką etykę seksualną. Bez Jezusa pozostają nam tylko słabo zrozumiałe, ale trudne wymagania, które wielu chętnie strząśnie.

Kto zawalił sprawę? Świeccy? Duchowni?

Zawaliliśmy wszyscy, ale odpowiedzialności są różne. Pasterze są w Kościele po to, żeby paść. Trudno mieć pretensje do owcy, że ona nie potrafi znaleźć pastwiska albo że żre nie najlepszą trawę.

Na czym polegał błąd księży?

Nie zauważyliśmy pewnych zjawisk (i nie słuchaliśmy tych, którzy widzieli) i nie zareagowaliśmy na nie odpowiednio wcześnie. Skutkiem było to, że świeccy, nie mając odpowiedniego uposażenia, które pozwoliłoby im zmierzyć się z nadchodzącymi czasami, nie byli w stanie przekazać swojej wiary dzieciom i wszystkim tym, którzy dopiero wzrastają w Kościele. Pokolenie dzisiejszych dziadków, a czasem jeszcze rodziców ciężko przeżywa to, że dzieci nie wierzą.

Ks. Grzegorz Strzelczyk o dużej zmianie, do jakiej doszło w Kościele >>

Słyszymy to w konfesjonałach: "Księże, co zrobiłam źle, że moje dzieci nie wierzą? Wychowywałam je tak, jak wychowywała mnie moja mama". Odpowiedź jest taka, że w tym przypadku i nic, i wszystko zrobiła pani źle. Nic, bo ona nie była w stanie sama zanalizować zmian kulturowych i wymyśleć remedium. To my powinniśmy jako Kościół się tym zająć i uprzedzić ludzi o nadchodzących zmianach. Wszystko - bo to, co się dokonało w dobrej wierze, było obok potrzeb…

Co mogliśmy zrobić?

Zmieniać akcenty w nauczaniu, w duszpasterstwie. Byli ludzie, którzy widzieli, że to idzie na nas, i robili, co mogli, żeby powstrzymać tę falę. To były głosy wołających na puszczy. Ale proszę zauważyć, że tam, gdzie te głosy zostały wysłuchane, tam te procesy przechodzą wolniej.

Dlaczego wolniej?

Bo nastąpiło najważniejsze przesunięcie akcentu z wiary dziedziczonej na wiarę wybraną. Jeżeli chwieje nam się dziedziczenie kulturowe, czyli kolejne pokolenie nie przejmuje spuścizny z całym dobrodziejstwem inwentarza, a zachowuje się wybiórczo wobec niej, to kluczowe staje się pokazanie wartości i wyjaśnienie, dlaczego coś jest wartością. Wtedy człowiek staje wobec wyboru i ma szansę go dokonać.

Na co liczyliśmy?

Że porządna katolicka rodzina będzie z automatu wychowywać porządnych katolików. Tak to nie działa. Ci, którzy próbują swoje dzieci wychować świadomie, doświadczają tego z olbrzymią siłą. Nawet jeśli pracują świadomie nad wartościami, to nie jest łatwo przekonać do niektórych wartości. Potrzebny jest kerygmat głoszony w rodzinach i rodzice, którzy są bardziej świadkami niż nauczycielami wiary.

ks. dr Grzegorz Strzelczyk - prezbiter archidiecezji katowickiej i teolog (adiunkt Katedry Teologii Dogmatycznej i Duchowości Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach). Odpowiada za formację do diakonatu stałego w archidiecezji katowickiej.

Michał Lewandowski - teolog, dziennikarz DEON.pl.

Całość rozmowy tutaj >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polacy odrzucają nauczanie Kościoła. Skąd się to bierze? [WYWIAD]
Komentarze (5)
13 listopada 2018, 03:04
polacy odrzucaja nauczanie kosciola ?  no coz ,wiekszosc polakow nie ma zielonego pojecia o zadnym "nauczaniu " klosciola poza tym , kogo obchodza poglady facetow w sukienkach na cokolwiek sredniowiecze skonczylo sie dawno temu, wiekszosc ludzi wie ze ich zycie zalezy od nich samych , nie od zadnych klechow
KJ
Katarzyna Jarkiewicz
12 listopada 2018, 23:02
Ależ to nie jest kwestia przesunięcia akcentów-można kogoś do źródła podprowadzić,nawet podsunąć wodę pod nos,ale za sam akt picia nikt nie odpowiada.Człowiek musi sam taki akt wykonać.Problem jest w tym,że ludzie nie chcą pić,bo mogą nie chcieć,są wolni.Ludzie świadomie odrzucają Boga,bo Bóg jest nieatrakcyjny.Równocześnie nie da się go uatrakcyjnić, bo boże nauczanie to nie produkt marketingowy. To miłość, a ona jest na przepadłe. Jak ktoś kocha nie może nie kochać,ale jak ktoś nie kocha, to nie da się go zmusić do miłości,choćby tą miłością był Bóg i jego nauczanie. Ludzie poprostu nie kochają Boga i tyle. A co do przepowiadania Kościoła - ono jest niezależne od tych problemów z miłością, stanowi płaszczyznę, na której sie ta miłość może objawić,ale sama miłością nie jest. Przepowiada się w porę i nie w porę, przepowiada się z uwagi na zadanie, którego Kościół się podjął, a nie z powodu efektów. Można wręcz powiedzieć,że efektów ma nie być,bo nie o efekty chodzi (byłby to objaw pychy Kościoła,że od niego coś zależy,gdy wszystko zależy od Boga i miłości), a o miłość. Nie należy wierzących katolików wprowadzać w błąd-wyjaśnimy wam wszystko w kwestii antykoncepcji,aborcji,itp.,pokażemy sens i będzie OK.Nie będzie OK,bo jak ktoś nie kocha Boga,to choćby i sens widział, rozumiał i akceptował, to nauczanie to odrzuci. Nie protestantyzujmy katolicyzmu! Nie humanizujmy wiary!
Andrzej Ak
12 listopada 2018, 16:18
Problemów jest o wiele więcej. Takich fal w skali ostatnich dziesięcoleci było wiele. A pozostaje jeszcze spóścizna poprzedników, która nieznacznie odchyla się od nauczań Pana Jezusa, a z czasem tworzy równoległy tor, który nie wiadomo dokąd zmierza. Jednak ja bym chyba za jedną z najważniejszych przyczyn uznał to, iż wielu przedstawicieli Kościoła Watykańskiego mówi co innego, a czyni co innego. W ten sposób cały Kościół instytucjonalny buduje autoportret nieautentycznych autorytetów i nieautentycznych  świadectw (poza nielicznymi wyjątkami). Co z tego, iż Kościół przytacza Słowa i Nauki Pana Jezusa i Jego Apostołów skoro sam prowadzi politykę czasami zbliżoną do przeciwników Pana Jezusa z czasów kiedy on chodził własnymi stopami po tej ziemi. Ktoś może powie, iż głoszę herezje albo własne brednie. No to spójrzmy z uwagą na kilka fundamentów narosłych odstępstw od nauk Pana Jezusa. 1. Pieniądze 2. Żądze 3. Pycha Dlaczego pieniądze jako pierwsze? W nauczaniu Pana Jezusa była przestroga dla uczniów, aby nic z sobą nie zabierali na misje. Tutaj rysuje się obraz sługi Bożego który miał mieć wypisany na własnym wizerunku charyzmat Prawdy. Kim jesteś? Sługą Bożym! Udowodnij to! A macie jakiegoś chorego lub opętanego? Jak dzisiaj wygląda obraz sługi Bożego? Co jest największym problemem autentyczności wiary u poszczególnych duchownych? Zamożność! Mógłbym tak pisać i pisać, ale wiem że tej wielkiej wody nie sposób zawrócić. Tego się nie da już zrobić siłami ludzkimi, za daleko to poszło. Całą ufność możemy pokładać w Panu, bo tylko On może to jakoś naprawić. I naprawia w moim przekonaniu poprzez Wspólnoty Charyzmatyczne.
Andrzej Ak
12 listopada 2018, 16:18
cz II Powiniśmy wszyscy dostrzeć siebie samych w Prawdzie pochodzącej od Boga. Wszyscy jesteśmy słabi i równi wobec Pana. Chcemy pomagać innym, a samym sobie pomóc nie możemy. Póki co Pan wspiera jeszcze Kościół Watykański, jednak idzie Nowe lepsze i powinniśmy się do tego przygotowywać. Każdy z nas kiedyś zda rachunek przed Panem ze swoich uczynków. Patrzmy na siebie i pilnujmy aby nasza odległość od Pana była jak najmniejsza. Tylko wówczas będziemy mogli pomagać, tym których Pan postawi na naszej drodze życia. Być może tylko tyle potrafimy, tylko tyle jest nam zadane. Tyle i aż tyle, każdemu inaczej.
Anna Żebrowska
12 listopada 2018, 12:30
Problemem nie jest to, że Polacy odrzucają nauczanie Kościoła, ale raczej to, że Kościół odrzuca nauczanie Jezusa. Czy Jezus nauczał o seksie, antykoncepcji, aborcji, wielodzietności? Ani słowa. Natomiast mówił b. dużo o chciwości, pieniądzach, bogactwie, a o tym Kościół ani słowa. Bo tak wygodniej. Poza tym to nieprawda, że w Plosce jest większość katolików. 36% uczęszczających na msze to nie większość, przestańcie kłamać.