Eucharystia nie jest przede wszystkim prawdą, którą należy zbadać, ale rzeczywistością, której powinniśmy pozwolić, aby nas porwała. Ostatecznie nie stoimy przed czymś, ale przed Kimś.
Nie dostrzegaj w chlebie i winie prostych i naturalnych elementów, ponieważ Pan sam wyraźnie powiedział, że są Jego Ciałem i Jego Krwią: potwierdza to wiara, chociaż zmysły sugerują ci coś innego - św. Cyryl Jerozolimski
Eucharystia jest mysterium fidei, tajemnicą, która przerasta nasze myśli i może być przyjęta tylko w wierze, jak napisał Jan Paweł II. A żadnej tajemnicy nie możemy naszym rozumem pojąć do końca i wyjaśnić jej naszymi kategoriami.
Założyciel Małych Braci Jezusa Rene Voillaume w czasie rekolekcji w Watykanie w r. 1968 tak to wyjaśnił: "Jezus dał Ją [Eucharystię] Kościołowi i nigdy Jej nie odbierze. Zostawił Ją ludziom, i cokolwiek by uczynili, Ona jest tu i pozostanie z nami aż do skończenia czasów. Ludzie usiłują pojąć, czym Ona jest".
Jednak bez dążenia, aby zrozumieć, co właściwie przeżywamy i dlaczego, istnieje ryzyko innego rodzaju: możemy wpaść w pusty formalizm, kiedy to Mszę świętą zaczniemy traktować niczym kamyki rzucone do potoku. Obciekają wodą ze wszystkich stron, ale wewnątrz pozostają suche, nietknięte wodą. Albo do przeżywania Eucharystii przystępujemy w sposób magiczny, a mianowicie z tak przesadną nabożnością, że my jesteśmy tylko widzami, a łaska sakramentu "działa" całkiem automatycznie, bez nas. W naszym życiu ani wokół nas nic się wprawdzie nie zmienia, ale mamy poczucie, że samym sprawowaniem Mszy świętej lub obecnością na niej dodajemy światu takiej wartości, że już nic więcej robić nie musimy.
Dlatego od najdawniejszych czasów Kościół prowadzi katechezy, którymi wprowadza chrześcijanina w znaczenie Eucharystii. Nic jednak nie może zastąpić osobistego pragnienia każdego z nas, aby jak najbardziej przybliżyć się do Pana w Eucharystii. Podobnie jak człowiek nie nauczy się modlić przez czytanie książek o modlitwie, ale tylko wtedy, gdy zacznie się modlić i wytrwa w modlitwie, tak samo nie jest możliwe, aby docenić tajemnicę Eucharystii w naszym życiu, dopóki nie znajdziemy czasu, aby osobiście wystawić się na ukrytą obecność Jezusa w Eucharystii; dopóki nie będziemy zainteresowani głębszym znaczeniem tego, co się dzieje, i dopóki w sprawowanie liturgii nie wejdziemy bardziej sercem.
Świętość serca
Do sakramentu Serca Jezusowego w pełnym rozumieniu możemy przystępować tylko z otwartym sercem. Kto przyjmuje sakrament Najświętszego Serca bez przygotowania swojego własnego serca, ten nie zrozumiał Chrystusa - Karl Rahner
Eucharystia nie jest przede wszystkim prawdą, którą należy zbadać, ale rzeczywistością, której powinniśmy pozwolić, aby nas porwała. Ostatecznie nie stoimy przed czymś, ale przed Kimś. Człowiekowi nie pomogą żadne wzniosłe myśli ani znajomość dokumentów kościelnych na temat tajemnicy Eucharystii, jeśli w Eucharystii nie spotka się osobiście i szczerze z Chrystusem, który w tym sakramencie wciąż wydaje się za nas i ofiarowuje nam siebie jako źródło życia.
Żaden z sakramentów Kościoła, nawet Eucharystia, nie działa w sposób magiczny. Przystępowanie do Komunii świętej nigdy nie może nas uwolnić od osobistej odpowiedzialności za nasze życie duchowe i zastąpić naszej osobistej relacji z Chrystusem. Jednakże aby w naszym życiu mogła się rozwinąć ukryta moc sakramentu, należy najpierw przyjąć osobiście to, co Pan sam dla każdego z nas uczynił i czyni nadal w Kościele; należy za każdym razem na nowo otworzyć swoje wnętrze, całkowicie się do Niego nawrócić. Naturalnie wymaga to także naszej decyzji i choćby minimalnego przygotowania na spotkanie z Nim.
Warto zauważyć, że w wielu miejscach odrzuciliśmy tradycyjne zwyczaje przygotowania się do Komunii świętej, modlitwy dziękczynienia czy błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem, choć w zamian nie nauczyliśmy się niczego lepszego. Możliwe, że stało się tak z powodu ogólnej niechęci wobec formalizmu lub w obawie przed przestarzałymi formami, a może w jakimś złudzeniu na temat naszej chrześcijańskiej dojrzałości, która dla swojej relacji z Bogiem nie potrzebuje żadnych pośrednich środków. Jednak nie jest pewne, że dziś jesteśmy zdolniejsi do bardziej osobistego i głębszego przeżywania Eucharystii. Z pewnością niechętnie będziemy korzystać z form, które są nam obce, ale może powinniśmy szukać nowych. W każdym razie należy przygotować swoje serce na spotkanie z Tym, który nas kocha i nam się ofiaruje. Tam gdzie człowiek włoży swe serce, gdzie zrobi miejsce na miłość, cześć i wdzięczność, na pewno kształtuje się odpowiednia forma dla wyrażenia tej relacji.
Cześć dla ciała Chrystusa
Pragniesz czcić ciało Chrystusa? Nie lekceważ go, gdy jest nagie. Nie oddawaj mu czci tu, w świątyni, suknem z jedwabiu, aby lekceważyć je potem na zewnątrz, gdzie doświadcza zimna i nagości - św. Jan Chryzostom
Zależność między Ciałem Pańskim na ołtarzu a Ciałem Chrystusa w człowieku cierpiącym, potrzebującym i ubogim leżała na sercu wielu starożytnym Ojcom Kościoła. Jednym z największych obrońców ubogich był patriarcha Konstantynopola Jan Chryzostom, który w jednym ze swych kazań powiedział: "Piłeś Krew Pańską, a nie poznajesz swego brata. Bezcześcisz ten stół właśnie przez to, że myślisz, iż nie jest godzien, aby podzielić się z nim pokarmem, ten, który był uznany za godnego, aby przy tym stole brać udział w uczcie. Bóg cię zbawił od wszystkich twych grzechów i zaprosił cię na tę ucztę. Ale ty nie stałeś się przez to bardziej miłosierny".
Ten zwolennik Bożej obecności w bliźnim często wskazywał na troskę, z jaką chrześcijanie dbają o wystrój ołtarza, kontrastującą ze stosunkiem do potrzebujących: "Cóż to za korzyść dla Niego, jeśli Jego ołtarz pełen jest złotych kielichów, a On sam umiera z głodu w osobie biedaka? Najpierw nasyć głodnego, a potem z tego, co zostanie, przyozdób także Jego ołtarz. Robisz złoty kielich dla Niego, a szklanki świeżej wody Mu nie podasz? Jakiż z tego pożytek? Ofiarujesz na Jego stół obrusy przetykane złotem, a Jemu samemu nie dasz nawet niezbędnego odzienia?". I nieco dalej kontynuuje: "Kiedy więc przyozdabiasz Jego dom, nie lekceważ brata w nieszczęściu, gdyż jest on świątynią wspanialszą od tej, którą zdobisz". Nasza troska o świątynię może być pewnym pięknym obrazem naszego wewnętrznego stosunku miłości i czci do samego Chrystusa, może być także służbą całej kościelnej wspólnocie, ale nigdy nie możemy zapomnieć, że Jezus jest także w tajemniczy sposób obecny w tych najmniejszych (por. Mt 25, 40).
Podobnie i apostoł Paweł nie zapomina, że przystępujemy do stołu Pańskiego niegodnie, jeśli chcemy mieć udział w eucharystycznym Ciele Chrystusa, a przy tym nie rozpoznajemy Ciała Pańskiego także w bliźnich. Twierdzi nawet, że wielu słabych, chorych i umierających w naszej wspólnocie powinno nas skłaniać do zamyślenia się nad tym, że przy sprawowaniu Eucharystii chyba nie działamy właściwie (por. 1 Kor 11, 26-30).
Moc Chrystusowej krwi
Krew Pańska jest dwóch rodzajów: jedna jest cielesna - dzięki tej jesteśmy zbawieni od potępienia; druga duchowa - dzięki tej jesteśmy namaszczeni. Pić krew Jezusa oznacza stać się uczestnikiem niezniszczalności Pana - św. Klemens Aleksandryjski
Już od najdawniejszych czasów w Kościele przekazywane jest ustnie zgodne przekonanie o szczególnej mocy Chrystusowej Krwi, którą Pan przelał za nas na krzyżu i którą możemy przyjmować w sakramencie Eucharystii. Jan Chryzostom w swych katechezach wskazuje na krew baranka, którą były pomazane drzwi Izraelitów w Egipcie (por. Wj 12, 13). Według niego Izraelitów nie ocaliła wtedy krew zwierząt, ale to, że była ona zapowiedzią krwi Chrystusa, przed którą Niszczyciel ucieka. "Jeśli ukażesz diabłowi język zbroczony drogocenną krwią - twierdzi Jan Chryzostom - nie będzie mógł stawiać oporu. Jeśli zobaczy usta zabarwione na kolor szkarłatny, ucieknie jak przestraszona bestia".
Kilka wieków później w innych słowach to samo podkreśla Albert Wielki, kiedy mówi: "Eucharystia oferuje nam tak wzmacniającą Bożą ucztę, że świat, ciało ani diabeł już nas nie zmogą".
Wraz z Ofiarą Jezusa na krzyżu kończą się wszystkie krwawe ofiary Starego Testamentu, które były tylko jej modelem. Krwią Jezusa zostaliśmy raz na zawsze wykupieni ze złego sposobu życia (por. 1 P 1, 19), jego niewinna, niesprawiedliwie przelana krew staje się ceną za nasze zbawienie i szczególnym sposobem obmywa nas z naszych grzechów (por. Ap 1, 5). Chroni nas przed atakami Bożego nieprzyjaciela, którego chrześcijanie zwyciężą dzięki mocy krwi Baranka i dzięki słowu swego świadectwa (por. Ap 12, 11).
Jest zatem na miejscu, że w chwilach pokus i w czasie szczególnych ataków nieprzyjaciela Bożego uciekamy się do Krwi Jezusowej, wzywamy jej mocy nad nami i nad tymi, za których się wstawiamy. Tą najpewniejszą ochroną jednak pozostanie na zawsze żywa obecność Jezusa w nas, wtedy gdy z Chrystusem jak najbardziej jednoczymy się i upodabniamy się do Niego także w swoim sposobie myślenia i działania, w swoim sercu i w swoim duchu. Potem rzeczywiście będzie miało wartość to, że jesteśmy naznaczeni krwią Chrystusa na walkę ze złem i na budowanie Jego królestwa.
Na ołtarzu świata
Nawet wtedy bowiem, gdy Eucharystia jest celebrowana na małym ołtarzu wiejskiego kościoła, jest ona wciąż poniekąd sprawowana na ołtarzu świata. Jednoczy niebo z ziemią. Zawiera w sobie i przenika całe stworzenie - Jan Paweł II
W niezwykły sposób Jan Paweł II w swej encyklice o Eucharystii całkiem osobiście wspominał swe kapłańskie lata, kiedy służył do Mszy świętej na górskich ścieżkach, na brzegach jezior, na nabrzeżu morskim, na stadionach sportowych i na placach, a zarazem mógł doświadczyć dosłownie kosmicznego rozmiaru Eucharystii. Obserwować, jak Syn Boży stał się dla nas człowiekiem, "aby w doskonałym obrzędzie chwały na powrót oddał całe stworzenie temu, który stworzył je z niczego". Świat, który wyszedł z rąk Bożych, odkupiony przez Chrystusa znowu wraca do Ojca.
Ten uniwersalny wymiar Eucharystii zauważył w swej proroczej wizji już Pierre Teilhard de Chardin, nazywający świat kosmiczną Hostią, która we współpracy Boga z człowiekiem jest dana dla konsekracji: "Poczynając od rąk, które zaczyniają chleb, aż do tych, które go konsekrują, wielka Hostia powszechna powinna być przygotowana i brana w ręce nie inaczej jak tylko z adoracją". W dziele odkupienia rzeczywiście uczestniczy cały stworzony świat, cały kosmos.
Możliwe, że uniwersalny wymiar zbawienia znacznie nas przekracza, ale świadomość tego, że Pan swym wcieleniem, śmiercią i zmartwychwstaniem odkupił i poświęcił cały wszechświat, prowadzi nas przynajmniej do szacunku dla wszelkiego stworzenia. Z całym stworzeniem powinniśmy obchodzić się w duchu adoracji, nie tylko z tym, które przeznaczyliśmy na nabożną liturgię. Jak napisał Yves Congar, "najgorsza zdrada, jakiej można się dopuścić w stosunku do żydowsko-chrześcijańskiego objawienia, to oddzielenie od siebie tego, co jest w nim naturalnie złączone: Boga, człowieka i wszechświat". Do każdej Mszy świętej możemy zatem włączać całe stworzenie, aby się przemieniło, i doświadczyć tej jedności nieba z ziemią, o której pisał Ojciec Święty Jan Paweł II.
Źródło i szczyt
Eucharystia musi zatopić moje życie - Pierre Teilhard de Chardin
Nie jest łatwo do końca zrozumieć myślenie geniusza, jakim bez wątpienia był francuski jezuita, naukowiec, filozof i teolog Teilhard de Chardin. Na swój sposób wyprzedzał współczesne mu czasy o dziesiątki lat. Spowodowało to zakaz wykładania w Paryskim Instytucie Katolickim, wygnanie i dożywotni zakaz publikacji. W pewnym sensie można mówić o jego dorobku jako o wyjątkowej próbie zjednoczenia wiary i nauki z punktu widzenia ewolucji.
W swym dziele Milieu divin, które mogło być opublikowane dopiero po jego śmierci, proponuje oryginalną syntezę elementu boskiego z ludzkim przy budowaniu Królestwa Bożego. W tym usiłowaniu Eucharystia tworzy prawdziwe źródło, centrum i szczyt. Kiedy ksiądz wymawia słowa konsekracji, która przemienia chleb w Ciało Chrystusa, wielkie sakramentalne działanie nie zatrzymuje się nad tym miejscowym zdarzeniem. Przekracza je i wciąga je do nieustannej duchowej przemiany, która na tej ziemi trwa już od czasów pierwszej Eucharystii sprawowanej przez Chrystusa i będzie kontynuowana aż do wieczności. Po każdym przyjęciu Komunii świętej postacie święte w nas wprawdzie znowu znikną, ale Boża moc nieustannie nas przemienia. W ten sposób Eucharystia stopniowo przemienia całe nasze życie. A przemienia nie tylko nas, ale i całe stworzenie. Ta przemiana całego stworzenia uświęca nas i świat materialny, tak że przez Chrystusa i w Nim wszystko osiąga swoje ostateczne przeznaczenie.
Na to zaproszenie ze strony Bożej należy odpowiedzieć współpracą z łaską Bożą. Poprzez działanie Eucharystii nasze życie staje się niekończącym się i nieograniczonym dotknięciem Bożym. Swym zstąpieniem aż do piekieł i wstąpieniem na niebiosa Pan napełnił cały wszechświat swą obecnością. Należy tylko nauczyć się widzieć Boga we wszystkich rzeczach, tak jak uczył św. Ignacy z Loyoli, i pod kierownictwem Ducha współpracować wJego dziele. Innymi słowy: "Jeśli chcemy rzeczywiście zrozumieć Eucharystię, musimy widzieć ją jako przejaw tej tajemniczej miłości, która niepostrzeżenie przenika nasze życie" (Karl Rahner).
Stań się!
Maryja jest "Niewiastą Eucharystii" w całym swoim życiu - Jan Paweł II
W swej encyklice Ecclesia de Eucharistia Jan Paweł II podkreśla analogię między Maryjnym "fiat", będącym odpowiedzią na anielskie zwiastowanie, a "amen", które wypowiada każdy wierzący w momencie przyjmowania Komunii świętej. Głębia tej analogii jest bezgraniczna.
Maryjne fiat nie jest tylko intelektualną zgodą z jakąś abstrakcyjną prawdą, choćby nawet prawdą wiary, tym bardziej nie jest tylko biernym przyjęciem losu. Grecki przekład Jej słów w rzeczywistości mówi: "oby mi się stało według słowa twego!" Maryjne zawołanie jest wyrażeniem zasadniczej i w najwyższym stopniu aktywnej zgody na Boży plan wobec Jej życia. I co więcej, staje się jednocześnie zgodą na Boży plan wobec całej ludzkości.
Wiemy, że Matka Boża jest wyjątkową istotą i w Bożym zamyśle zajmuje wyjątkowe miejsce (por. Rdz 3, 15). Jednocześnie jednak jest tak, że w Bożym planie każdy jest na swoim miejscu niezastąpiony. Każdy z nas jest powołany, aby stać się jak Maryja Bożym przybytkiem i nieść temu światu Chrystusa. Przecież Boże królestwo nie ma współrzędnych geograficznych, rozpościera się ono w ludzkich sercach. Nie rozszerza się poprzez najazdy anielskich czy papieskich wojsk - Pan Jezus wyraził to bardzo jasno, kiedy Piotr wyciągnął miecz w Jego obronie. A powiedział to właśnie tuż przed swą męką na krzyżu, przed swym zasadniczym "tak" Bogu i człowiekowi. Właśnie swoim krzyżem zrealizował maksimum dla Bożego królestwa w ludzkich sercach.
Krótko mówiąc, Boże królestwo nie rośnie dzięki czemu innemu jak tylko poprzez nasze codzienne "stań się" w stosunku do Boga i Jego planów do nas. Odpowiedź "amen" na słowa "Ciało Chrystusa" wyraża wszystko na temat naszej chrześcijańskiej egzystencji, jednym słowem wyraża wielowarstwową prawdę: że wyznaję i przyjmuję Chrystusa w postaci sakramentalnej; że poprzez to mówię swoje "tak" wszystkim braciom i siostrom; a poza tym, że zgadzam się, iż jestem częścią Jego mistycznego Ciała. Innymi słowy, że Mu się w pełni oddaję, że może mną jako swoją częścią dysponować: "A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12, 1-2).
Skomentuj artykuł