- Już na tyle znamy się z Panem Bogiem i nie mam ochoty ubarwiać na różowo wszystkich rzeczy więc czasami to jest ostra rozmowa. Czuję się kochany i dlatego sobie na to pozwalam - wyjaśnia dominikanin, twórca kanału Strefa Wodza, w rozmowie z Włodkiem Markowiczem i Piotrem Żyłką.
Dlaczego skopiowaliście nazwę z kanału Lekko stronniczy?
- Cóż ja powiem... Nie ja wymyśliłem tę nazwę! - śmieje się Tomasz Nowak OP. - Wymyślił ją Adam, bo, jak sam się tłumaczył, zainspirowaliście go jako Lekko stronniczy. Ponieważ w czasie pandemii mogliśmy więcej czasu spędzić razem i porobić kilka rzeczy podczas naszych różańców i majówek online, jemu się to jakoś skojarzyło, że jest jakiś flow między nami, tak, jak u Lekko stronniczych.
- Nam było oczywiście bardzo miło - odpowiedział Włodek. - Z lekkim zaskoczeniem przyjęliśmy, że o. Adam nas oglądał. To było fajne.
- Bardzo mnie cieszy, że wielu z tych którzy nas oglądają zaczęli was oglądać - dodał dominikanin.
- Tak, dostajemy takie maile! Nawet wczoraj czytałem: nie znałem was, obejrzałem Mocno stronniczych, przyszedłem tu i zostałem na dłużej - potwierdza Włodek.
Włodku, czy się modlisz? Ojcze, czy... przeklinasz?
- Czy się modlę? Uczę się, bo chciałbym robić tego więcej – mam wrażenie, że robię tego mało. Nie mam tak, że każdego dnia dwadzieścia minut się modlę. Mam tak, że to jest bardziej spontaniczne, a wiem, że to powinno być bardziej przemyślane, zaplanowane – tłumaczył Włodek.
- Z Niną, moją starszą córeczką, zaczęliśmy się modlić przed snem wieczorami. To uważam za duży rozwój w swoim życiu. To fajny moment nie tylko na modlitwę, ale i na podsumowanie dnia. To, co nam się podobało, co się nie podobało, za co dziękujemy, przepraszamy i tak dalej.
Wiadomo, że w życie księdza wpisana jest modlitwa. Ale czy oprócz tej wynikającej z trybu życia zakonnego starcza jeszcze siły i ochoty na modlitwę własną? – dopytywał Piotr Żyłka o. Tomasza Nowaka OP.
- To jest dla mnie absolutny fundament – odpowiedział dominikanin. – Były takie czasy, że nie starczało i to była dla mnie prosta droga do wypalenia zawodowego. Modliłem się ze wszystkimi. Jak byłem w Poznaniu, pierwsze dwa lata po święceniach, zerwałem się jak pies z łańcucha i robiłem wszystko: neokatechumenat, Odnowa, duszpasterstwo rodzin, muzycy… Mnóstwo rzeczy. Po dwóch latach już było słabo, a po pięciu wypaliłem się zupełnie, dlatego, że jedyne na co nie starczało mi czasu, to na modlitwę osobistą. A teraz uważam, że to wielka łaska, że w ogóle nie wyobrażam sobie bez niej. Potrzebuję naprawdę dużo. Żeby czuć, że jestem pomodlony to na dzień potrzebuję godzinę, półtorej, a najlepiej dwie, zanim w ogóle coś zacznę. To nie jest moja zasługa, ale łaska, której wcześniej nie miałem. Nie zamierzam rezygnować – wyjaśniał.
- Żeby nie było tak cudownie, ja czasami klnę na modlitwie. Już na tyle znamy się z Panem Bogiem i nie mam ochoty ubarwiać na różowo wszystkich rzeczy więc czasami to jest ostra rozmowa. Czuję się kochany i dlatego sobie na to pozwalam. Nie dlatego, żeby kląć dla przeklinania, ale kiedy się źle dzieje i sobie z czymś nie radzę a nie widzę, żeby się ktoś mną zajmował – czasami tego sam dla siebie potrzebuję. Pan Bóg, sądzę, tego nie potrzebuje. To jakaś taka moja wewnętrzna ekspresja. Może wracają mi punkowe czasy – śmiał się.
Stawiacie na autentyczność czy kreację przed kamerą?
Oprócz tego, o. Tomasz i Włodek pytani byli m. in. o autentyczność i kreację przed kamerą. - Myślę, że człowiek jest inny w relacji przy kimś, bo druga osoba wpływa na kogoś, niż byłby sam. Jeśli nagrywamy filmy solo, to zawsze będzie inaczej niż kiedy nagrywamy w parze - podkreślił Włodek. Pytany, czy jest jakąś kreacją w swojej pracy youtubowej, odpowiada, że jakąś jest na pewno. "Uważam, że to jest format, program, który jest rozrywkowy. Tam trzeba się starać. Czasem, kiedy kończymy, mam spocone plecy, bo tam trzeba się starać. To nie jest to, co takie siedzenie i lekkie rozmowy, bo konwencja jest inna" - zaznaczył.
Z kolei Tomasz Nowak OP podkreślił, że stawia na autentyczność. - Kreacji jest niewiele. Uczę się tego - powiedział. - Kiedy ktoś zaczyna coś robić w sensie publicznym, bardzo szybko odkrywa, że tak naprawdę nie wie, kim jest. Jak mam się przedstawić, skoro nie wiem, kim jestem? Jest tu większy wysiłek do poszukiwania swojej tożsamości. Czy ja nie kłamię, czy naprawdę pokazuję siebie takim, jakim jestem? Mnie osobiście bardzo pomaga, że żyję we wspólnocie - bracia na mnie patrzą, jak to nagrywam. Jedni powiedzą: weź nie kreuj czegoś, czego nie ma, a drudzy: wydobądź to, co jest w tobie najcenniejsze, a ciągle tego nie widzę na filmikach. Dla mnie jest pytanie - ale co oni widzą? Co chcieliby mieć w filmikach?
Skomentuj artykuł