Kochaj i czyń co chcesz - Łk 6, 1-5

Mieczysław Łusiak SJ

W pewien szabat Jezus przechodził wśród zbóż, a uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli. Na to niektórzy z faryzeuszów mówili: "Czemu czynicie to, czego nie wolno czynić w szabat?"

Wtedy Jezus rzekł im w odpowiedzi: "Nawet tegoście nie czytali, co uczynił Dawid, gdy był głodny on i jego ludzie? Jak wszedł do domu Bożego i wziąwszy chleby pokładne, sam jadł i dawał swoim ludziom? Chociaż samym tylko kapłanom wolno je spożywać".

Jezus nie chce by takie pytanie było dla nas najważniejsze. On chciałby, abyśmy nade wszystko byli skupieni na wewnętrznej przemianie, dzięki której stajemy się coraz bardziej podobni do Niego. Ducha Jezusowego nauczania najlepiej streścił św. Augustyn w słowach: "Kochaj i czyń co chcesz".

Kiedy Miłość stanie się sposobem naszego istnienia nie będzie już w ogóle potrzebne pytanie o to, co mi wolno, a co nie.

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kochaj i czyń co chcesz - Łk 6, 1-5
Komentarze (10)
A
alfik
3 września 2011, 11:31
Ja się zmieniam negatywnie, choc gdy byłem młodszy czułem, że jestem przepełniony miłością do bliźnich, ale bliźni wiele mi odebrali i ta miłość się we mnie zatraca... Wtedy co pozostaje? Wtedy pozostaje Bóg. To On jest źródłem miłości.
J
jaro
3 września 2011, 10:50
Ja się zmieniam negatywnie, choc gdy byłem młodszy czułem, że jestem przepełniony miłością do bliźnich, ale bliźni wiele mi odebrali i ta miłość się we mnie zatraca... Wtedy co pozostaje?
A
alfik
3 września 2011, 10:38
Ale to zdanie nie jest zachętą do totalnej samowoli, tylko streszczeniem rozlicznych zakazów - nie wolno czynić wielu rzeczy niezgodnych z miłością. Absolutnie nie zgadzam się z tym. Czuję istotną różnicę między kochaniem całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem, a zastanawianiem się, czy robiąc coś lub zaniedbując wolno mi tak postępować czy nie, czy będzie to jeszcze zgodne z miłością, czy już nie.
AC
Anna Cepeniuk
3 września 2011, 10:16
Napewno samowola nie wchodzi tu w grę..... Chodzi tutaj o MIŁOŚĆ, której źródłem jes sam Bóg..... To właśnie co przytoczył ~xxx
J
jus
3 września 2011, 10:09
Św. Augustyn wiedział co mówi: "Kochaj i rób co chcesz".... Ale to zdanie nie jest zachętą do totalnej samowoli, tylko streszczeniem rozlicznych zakazów - nie wolno czynić wielu rzeczy niezgodnych z miłością.
X
xxx
3 września 2011, 10:08
 Sentencja św. Augustyna jest często źle rozumiana - dlatego przytaczam jej  kontekst: "Podkreślamy zatem: czyny ludzkie tylko miłością różnią się pod względem swej wartości. Niejeden czyn wygląda zewnętrznie na dobry, choć nie wyrasta z korzenia miłości. Podobnie i kwiaty mają ciernie. Niejeden czyn wygląda na surowy i twardy, choć dokonuje się go dla wychowania, z pobudki miłości. Dlatego polecamy ci jedno krótkie zdanie: Kochaj i czyń, co chcesz! Gdy milczysz, milcz z miłością; gdy mówisz, mów z miłości; gdy karcisz, karć z miłości; gdy przebaczasz, przebaczaj z miłości. Niechaj tkwi w sercu korzeń miłości; wyrośnie z niego tylko dobro." homilia na 1. List św. Jana (hom. 7,8)
AC
Anna Cepeniuk
3 września 2011, 09:58
~jus - Właśnie o to mi chodzi... Przez nawracanie siebie samej rozumiem codzienne stawanie w prawdzie - o sobie oczywiście - i zmaganie się z moimi ciemnymi stronami, tak by nie wzięły one mnie we władanie..... To takie ciągłe podejmowanie wyborów....... w miłości do siebie samej i do bliźniego.. A tak konkretnie i bardzo "przyziemnie": można zachowywać w piątek post i nie rozmawiać z najbliższymi ( z różnych powodów, ale bywa i takiego, że oni postu nie zachowują....). To może lepiej zjeść kiełbasę i pojednać się z bliźnim?... Św. Augustyn wiedział co mówi: "Kochaj i rób co chcesz"....
J
jus
3 września 2011, 09:45
Nawracać siebie samego - to najtrudniejsze zadanie. Ale warto je podjąć i podejmować codziennie... Effo, a co rozumiesz przez nawracanie samego siebie? Czy  przypadkiem nie umacnianie pewnych zachowań i postaw, a czujne unikanie innych. Takich, które Jezus uznałby za negatywne, których nie wolno jeśli chce się Go naśladować.
J
jus
3 września 2011, 09:38
Bóg dał ludziom dekalog, powiedział jasno czego nie wolno, a tu się okazuje, że kto traktuje serio Boże przykazania jest paskudnym faryzeuszem.
AC
Anna Cepeniuk
3 września 2011, 09:27
"Ciągle żyją ludzie podobni do niektórych faryzeuszów, którzy nade wszystko zastanawiają się co wolno, a czego nie wolno." I w dodatku próbują na siłę nawracać.... innych oczywiście. Owoce są już widoczne.... Nawracać siebie samego - to najtrudniejsze zadanie. Ale warto je podjąć i podejmować codziennie...