Krzywda prawdziwa i pozorna - Łk 12, 1-7

Mieczysław Łusiak SJ

Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: "Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów.

Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach.

Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie.

Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone.

DEON.PL POLECA

Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli".

Rozważanie do ewangelii:

Nam się wydaje, że gdy ludzie nas krzywdzą, to jest to dowodem na to, iż nie jesteśmy ważni dla Boga. Tymczasem wcale tak nie jest, bo Bóg doskonale wie (my nie przyjmujemy tego do wiadomości), że tak naprawdę to żaden człowiek nie jest w stanie nas skrzywdzić.

Mamy wtedy, owszem, poczucie skrzywdzenia, ale to nie oznacza, że doznaliśmy krzywdy obiektywnej. Krzywda prawdziwa dzieje się w naszym życiu tylko wtedy, gdy tracimy życie wieczne. Od nas samych zależy więc, czy doznamy obiektywnej krzywdy, czy nie.

W każdym razie Bóg czuwa nad nami, aby nie stała się nam prawdziwa krzywda.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzywda prawdziwa i pozorna - Łk 12, 1-7
Komentarze (10)
D&
dla "nieprawdy"
21 października 2011, 11:04
Do najbardziej nieszczęśliwych należą przypadki kobiet, które, jak S., uwikłane są w brutalny związek małżeński. Wiele z nich znosi złe traktowanie i pozostaje w związkach z przyczyn religijnych lub z powodu ograniczeń finansowych. Bez względu na to, jak dużo miłości i uprzejmości okazują swoim mężom, kobiety te nie widzą końca okrutnych doświadczeń. (Gdy w naszej praktyce stajemy w obliczu domowej przemocy fizycznej, często prosimy o pomoc policję, inne służby społeczne i/lub krewnych, którzy mogą zapobiec tym zachowaniom.) Pochwalamy uprzejmość w związkach, ale nie jako odpowiedź na przemoc. Bardzo dobrze wyraził to aktor Alan Aida: „Postępuj z innymi fair, ale dbaj też oto, by oni postępowali fair z tobą". Zapamiętaj: Nie muszę znosić niczyjego grubiaństwa. Muszę nauczyć się mówić otwarcie, kiedy nie podoba mi się sposób, w jaki jestem traktowany. Nie będę nagradzać nieuprzejmego zachowania innych osób. Mam prawo wymagać grzecznego i uczciwego traktowania przez wszystkich. Nie będę się uśmiechać i udawać, że wszystko jest w porządku, kiedy ktoś traktuje mnie źle. Nieuprzejmość zasługuje na stanowczy sprzeciw; nie pozwól, by ktokolwiek cię znieważał. Więcej w książce: Jak nie wpaść w depresję. 40 szkodliwych przesądów, które zatruwają nam życie - Arnold A. Lazarus, Clifford N. Lazarus, Allen Fay Z portalu deon pl, zakładka "inteligentne życie"
MW
moja wina
16 października 2011, 21:38
Chore jest takie pisanie gościa Guzewicza. Niezbyt wykształconego, choć ma doktorat. Ale chore jest eż takie opieranie się na tym co gdzieś ktoś  coś kwęknął stęknął.W tym samym czasie kiedy produkuje się dr Guzewicz, wypowiada się iks.  dr Pawlukiewicz, i prof. AugustynJozef SJ Zgoła inne zajmują stanowisko i o wiele bardziej uzasadnine. Ja tylko powtórzę: jeśli w moim życiu, w moich myślach Bóg jest na pierwszym miejscu, nikt mnie nie może zranić dogłębnie. Owszem może mnie wkurzyć, zaskoczyć, nawet rozżalić, ale na krótko, nigdy tak żeby złamać, przegrać życie. To tak jakby jakiś tam sobie człek nazwał mnie tak czy siak, może nawymyślał, ale ja cała skoncentrowana na sprawach, relacjach z kimś kochanym i kochającym przecie niewiele będę sobie z tego robiła.Może nawet nie zwrócę uwagi. Bliskość z Bogiem wspaniale chroni, rozwiązuje problemy, wypełnia człowieczą pustkę i wszelki brak miłości od człowieka. Wielką pomocą dla współuzależnionych jest wspólnota al-anon. Pogody ducha życzę
N
nieprawda
16 października 2011, 15:48
do "moja wina", na pewno masz rację, ale nie każdy od razu dochodzi do takich wniosków, że trzeba powiedzieć: stop przemocy, tym bardziej że czyta się takie teksty jak ten: "...W przypadku wszelkich krzywd w małżeństwie, stawiając sobie pytanie o granice kompromisu i kres uległości, małżonkowie słyszą: "Miłuj męża, żonę, mimo doznawanych przykrości nieustannie módl się za niego (za nią), ale szczególnie wtedy, kiedy cię rani, nie myśl o odwecie, lecz przyjmuj z pokorą dalsze zranienia. Jeżeli czujesz, że już sił ci brakuje, i pytasz się, jak długo masz jeszcze znosić te bóle, powiedz sobie, że wytrwasz do końca, do oddania życia za niego (za nią), że jesteś gotów (gotowa) przyjąć wszystko, co najgorsze, umrzeć dla siebie, nie czuć urazy, wszelkie cierpienia ofiarować za niego (za nią), mimo tego wszystkiego, co on (ona) tobie robi”. Usłyszysz wówczas słowa, że właśnie przez taką postawę dochodzi się do pełni szczęścia w małżeństwie, gdyż właśnie ci są błogosławieni, szczęśliwi, którzy znoszą wszelkie prześladowania. Im są one większe i dotkliwszy wywołują ból, tym większe szczęście..." http://www.katolik.pl/wybaczenie-w-malzenstwie-,2452,416,news.html
MW
moja wina
15 października 2011, 23:27
Strzeż siebie przed przemocą! No właśnie, a nie siedź z założonymi rękoma i narzekając na niedobrych mężusiów, księży ich rzekomo broniących, wychowanie, społeczeństwo.
MW
moja wina
15 października 2011, 22:15
nieprawda, przecież się ze mną zgadzasz Używasz  określenia :społeczne przyzwolenie na krzywdy w rodzinie. Co to jest owo "przyzwolenie"? Nie biernosc? Taka jak bierność wobec otrzymanego wychowania. Do licha można coś z tym zrobić. jka zobaczyłam na co się zanosi w mojej rodzinie, że zaczynam fundowć swoim nieduzym dzieciom taką nerwicę jaką mi zafundowano, stanęłam na głowie, żeby do tego nie doszło. Wiedziałam, że nie mam co liczyć na nikogo. Nawet Boga nie brałam zbytnio pod uwagę. Ale właśnie On dokonał we mnie zmiany. Poprosiłam Go. A potem poddałam się, żeby prowadził mnie. I tak jest do dziś. I twierdzę że nikt człowiekowi nie jest w stanie zrobić krzywdę. Owszem jest się uzależnionym od osób, nie trzeba tutaj alkoholizmu. Wtedy wyżej sie stawia konkretną osobę niż Boga. I nie dziwić się, że się odczuwa od obiektu naszego uzależnienia różne przykre bodźce.Cały czas jest ten wysiłek, by funkcjonować jako wolny człowiek odnoszący się ze wszystkim do Boga. Ale chyba ten mój wywód to psu na budę.
S
semantyk
15 października 2011, 18:01
Mamy wtedy, owszem, poczucie skrzywdzenia, ale to nie oznacza, że doznaliśmy krzywdy obiektywnej. Niby krzywda, ale nie krzywda, trele-morele -  oczywiście w duchu relatywizowania, mieszania, żeby nie było tak-tak, nie-nie.
N
nieprawda
15 października 2011, 17:02
Nie masz racji. Te osoby są bierne dlatego, że są współuzależnione, a więc jakby chore.To nie one same wyrządzają sobie krzywdę, ale wychowanie jakie odebrały, oraz  społeczne przyzwolenie na krzywdy w rodzinie.  Piszesz, że żony alkoholików przdkładają swoich ciemiężców nad swoje dzieci.  Dzieje się tak często dlatego, że taka postawa jest aprobowana przez duchownych, którzy nie zalecają rozstania, ale niesienie krzyża i modlitwę za małżonka. 
MW
moja wina
15 października 2011, 16:36
Tę krzywdę wyrządzamy sami. Ileż znam matek, które jako żony alkoholików przedkładają swoich ciemięzców nad swoje dzieci. POZWALAJĄ, żeby były bite. Oczywiście mają wymówkę, żre one same też są bite. Ileż uległych społeczeństw samym sobie funduje wykorzystywanie przez powołany przez siebie rząd? Ileż zabitych skatowanych, bo nie było odwagi podnieść bunt. Ileż zagłodzonych, bo zadne społeczeństwo nie zaryzykuje spadkiem dobrobytu. Jeszcze nie słyszałam, żeby kto się rozliczał z bierności.
N
nieprawda
15 października 2011, 15:52
nieprawda, że ".. żadnen człowiek nie jest w stanie nas skrzywdzić..." Nieprawda, że "... mając poczucie skrzywdzenia to nie oznacza, że doznaliśmy krzywdy obiektywnej..." Skąd takie teorie wyssane z palca? Ludziom często dzieje się ogromna krzywda; bitym dzieciom, poniżanym żonom alkoholików, osobom zdradzanym przez małżonka..., można wyliczać wiele takich przykładów. I  twierdzenie ostatnie, że "Bóg czuwa by nam się nie stała prawdziwa krzywda", to kłamstwo.
SM
salto mortale
14 października 2011, 11:02
wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. (...)Nie bójcie się tych,którzy zabijają ciało.. Nie bać się mówić prawdy. O swojej słabości pretensjonalności, małości. O swoim grzechu. O swoim wyborze zła. O swoim kompromisie. O swoim kłamstwie. O swoim donosicielstwie, o swoim TW. ...co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. Na nic nie zdadzą się nam nasze uniki, chowanie głowy w piasek i zamiatanie pod dywan. Nie bójcie się. Nie bój się. Ja też niech się nie boję.