Lekarstwo na samotność - J 12, 24-26

Mieczysław Łusiak SJ

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec".

Rozważanie do Ewangelii

Ziarno obumierające w ziemi jest doskonałym obrazem Miłości. Miłość polega na dawaniu siebie, czyli obumieraniu. I jest, jak ziarno, zawsze płodna – owocuje nawet wtedy, gdy nie jest przyjęta.

Skoro ziarno pszenicy, które wpadłszy w ziemię nie obumarło, zostaje samo, to oznacza, że człowiek, który nie kocha jest skazany na samotność. Postawa Miłości chroni nas przed uczuciem samotności. Kochając żyjemy dla kogoś, czyli nigdy nie jesteśmy sami, nawet jeśli wszyscy nas opuszczą.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Lekarstwo na samotność - J 12, 24-26
Komentarze (2)
M
Maria
10 sierpnia 2010, 19:47
"Każde ziarno siewne jest przebogatą obietnicą. Zawieran wsobie cały swiat. Niesie wm sobie zapowiedź kwitnącego zboża. Pola złocistych łanówe, stodół pełnych zboża, chleba dla ludzi. Ziarno jest jak modlitwa człowieka w nocy. Powierza się tajemniczym siłom matki ziemi, gdzie w cichych objęciach będzie umierało, by zaowocować nowym życiem. Ziarno siewne. To wielka tajemnica o życiu i śmierci, o ciszy, prostocie, ukryciu i samotności. Powierza się ciemnościom ziemi, czuje ciepło słońca i chłonie dobrodziejstwo deszczu. ono nie widzi kłosa, lecz weń wierzy. Droga ziarna siewnego jest drogą każdego człowieka ku owocowaniu i pełni dojrzałości" Bosmans Phil
G
gość
10 sierpnia 2010, 17:35
Jest się ziarnem. Obumieranie ziarna to wielkie cierpienie. To proces, po którym już nie będzie człowieka. Nie będzie mnie takiego jak byłam jeszcze wczoraj, takiego jak jestem w tej chwili. nie będą ważne te sprawy, zajęcia, przyjemności jakie są teraz. I nie będą ważne też osoby tak jak ważne są teraz. Gdzieś zniknie zadowolenie z róznych rzeczy, przeżyć. Będzie się inym, nie wiedząc tak naprawdę jakim. Bardziej duchowym niż cielesnym, przywiązanym do standardu, przywiązanym do obrazu kogoś podziwianego? nie wiem. I nawet nie bardzo mnie to teraz interesuje. Na pewno nie weszłabym w to doświdczenie nie kierując się miłością. I nie licząc na moc Boga.